Śpiewaj, Trubadurze!
Po przedstawieniu w Teatrze Wielkim w Łodzi, które wyreżyserował doświadczony mistrz Laco Adamik, każdy widz zrozumie, o co biega. O miłość, zazdrość, nienawiść. Rzecz dzieje się w średniowiecznej Hiszpanii, za pulpitem dyrygenckim stoi zaś autentyczny Włoch Eraldo Salmieri.Muzyka to kilkanaście nieśmiertelnych hitów operowych połączonych w całość. Klimatyczne dekoracje stworzyła Barbara Kędzierska, a wrażenie grozy wzmocnił znakomity reżyser światła Bogumił Palewicz. Oczywiście w operze włoskiej najważniejszy jest tenor i tutaj łódzka opera po raz pierwszy wystawiła do premierowego przedstawienia ukrywany wcześniej skarb, Dominika Sutowicza. Śpiewa on prawdziwą włoską szkołą belcanta. Jego partnerka Dorota Wójcik wzrusza postawą i imponuje głosem. A przybraną matką trubadura jest Anna Lubańska, import z Warszawy.
Każdy bohater przed śmiercią musi zaśpiewać arię. I tylko czarny charakter - hrabia di Luna, Mikołaj Zalasiński - nie musi, bo nikt go nie zabija. Ale jest przegranym - moralnie. Czyli w operze jak w życiu.
Bronisław Tumiłowicz
Przegląd
2 grudnia 2014