W baśniowym kokonie Leśmiana
08 grudnia zabrałam dzieci na baśniową podróż do Teatru Jaracza w Olsztynie. Aktorzy przygotowali spektakl oparty na tekście Bolesława Leśmiana – Baśń o Pięknej Parysadzie i Ptaku Bulbulezarze (cóż za łamaniec językowy z tego ptaka, trudne do spamiętania imię on posiada).Sztukę rozpoczęto barwnie, fantastycznie. Kreacje aktorów wabiły spojrzenia. Na scenie pojawiła się piękna Parysada – młoda śliczna panienka o niezwykle radosnym usposobieniu. Posiadała taką cechę, że nie potrafiła płakać. A nie potrafiła płakać, gdyż nie miała żadnych trosk. Cieszyła się dobrym zdrowiem, miłością braci i własną. Na prośbę życzenia jej wszystkie były spełniane.
Paskudny los zasiał jednak w duszy Parysady niepokój. Obudził w niej pożądanie trudno dostępnych fantastycznych fanaberii. W zamian kusząc posiadacza tych rzeczy wizją bycia najszczęśliwszą osobą na świecie. Próba zdobycia ich jednak śmiercią śmiałka skończyć się musi.
Piękny lekkoduch nie bacząc na ryzyko niepotrzebne posyła braci swych kolejno na śmierć pewną. Po utracie bliskich serduszko Parysady wyzbywa się egoizmu. Wyrusza ona w odwecie za braćmi.
Lecz to baśń. A baśń dobre zakończenia przynosi. Tak i tutaj. Łez ronić nie ma potrzeby. Smutne doświadczenia na dobre wychodzą. Nauka na stałe przynosi efekty. Radosny finał rekompensuje smutki.
Baśń nie jest dla dzieci tylko, ale i dorosłym do gustu przypadnie. Każdy przecież w magicznej krainie czas chciałby spędzać. A i swoje strapienia i potrzeby przemyśleć można. Kosztem jakim do szczęścia dążymy? Co wyznacznikiem tego stanu czynimy? Czy przez posiadanie jedyna droga prowadzi? Czy walcząc o coś pewni jesteśmy, że rzecz ta na walkę w ogóle zasługuje? Czy przez pożądanie zbyt duże ważnych rzeczy nie tracimy, których drugi raz pielęgnować nie będzie nam już dane. Tak pochylić nad sobą się można przez chwilę.
Dzieciom feeria kolorów na scenie bardzo się spodobała. Tak starsze, jak i młodsze były oczarowane. Główki do przodu wyciągały by nic oku nie umknęło (z dalszych miejsc ruch odgrywany na przodzie sceny w pozycji siedzącej był słabo widoczny dla maluchów – pomimo podkładek na krzesła). Dużym walorem był żywy ruch sceniczny. Dzieci zaskoczyła pozytywnie postać skrzata, który przebiegł przez widownię. Niesamowite wrażenie sprawił sędziwy derwisz, lewitując spokojnie nad ziemią (Mamo, mamo! - tam muszą być sznurki! A nie - nie ma). Dawkę komizmu zaaplikowały koniki cudnej urody, jakby prosto z Arabii ustrojone w piórka i świecidełka, które niosły rosłych męskich braci Parysady – Bachmana i Perwica – po zaklętych szlakach ku przeznaczeniu. Uśmiech często pojawiał się na twarzach widzów. Żarty słowne i sytuacyjne były łatwe do wychwycenia, delikatne i przyjemne.
Ale przecież temat przedstawienia nie był sielankowy. Wszak siostra gna braci na śmierć. Przez znaczną więc część spektaklu panował mrok, tajemne dźwięki, stwory, majaki i strachy, które mogły wywołać niepokój. Znaczną część widowni stanowiły dzieci, a jak wiadomo jest to niepoddająca się łatwo wytraceniu energia i niestraszne im były grzmoty, wycia ani nawet niespodziewany wystrzał z pistoletu (wielu dorosłych uniosło się w strachu na krześle).
Spektakl nie był przerwany antraktem. Pomimo tego dzieci, choć w bardzo różnym wieku, nie wykazywały zniecierpliwienia, nie wierciły się, nie przeszkadzały. Były całkowicie pochłonięte fabułą. Śledziły wzrokiem postacie, czekały na dalsze wypadki. Małe rozczarowanie starszym chłopcom przyniosła konstrukcja sztuki Leśmiana w punkcie powtarzalności zdarzeń, którym musieli sprostać wędrujący bracia. Dzieciaki próbowały dopatrzeć się różnic choćby w kolejności opadania siatek z sufitu. Wygląda na to, że uwagę dzieci bardziej przyciąga nieznane niż dostarcza satysfakcji możliwość odgadnięcia przyszłych wydarzeń.
Zapoznałam się z fragmentem Baśni o Pięknej Parysadzie w innej aranżacji teatralnej, dostępnej w źródłach internetowych. Tym bardziej uważam, że ukłon należy oddać olsztyńskim profesjonalistom. Wiele serca wkładają oni w każdy detal składający się na odbiór sztuki. Kostiumy i scenografia iście bajkowa wymagają nie lada wyobraźni i smaku.
No i aktorzy – Wiadomo - Najlepsi.
Małgorzata Graczyk
Dziennik Teatralny Olsztyn
17 grudnia 2019