18 dziurek i mocny przekaz

"Glany na glanc" - reż. Krzysztof Rekowski - Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku

"Glany na glanc" to spektakl, który robi wrażenie. I to nie dlatego, że są tam jakieś efekty specjalne czy rozbudowana scenografia. Teatr Dramatyczny w Białymstoku pokazuje nam, co może wyjść ze spotkania skina i żydowskiego adwokata. I to w momencie, kiedy są od siebie bardzo zależni.

Sztuka "Glany na glanc" Davida Gowa w świetnej reż. Krzysztofa Rekowskiego to rzecz o spotkaniu dwóch osób, reprezentujących skrajnie różne postawy. Mamy skinheada, który zamordował Hindusa i liberalnego Żyda, który ma być jego adwokatem. Nic nie wskazuje, by współpraca była możliwa. A jednak prawnik podejmuje mozolną próbę dotarcia do mentalności swego klienta, który nosi wiśniowe Martensy z 18 dziurkami. To one są jego bronią i ostoją. W bohaterów tego kameralnego i niezwykle mocnego spektaklu wcielają się Piotr Półtorak (Danny Dunkelman, adwokat, Żyd) i Mateusz Witczuk (Mike Downey, skinhead). To idealnie zgrany i pasujący do siebie duet. Na scenie potrafią stworzyć klimat pełen napięcia. Ich postaci nie da się lubić. Obnażają wszystkie najbardziej negatywne i skrajne cechy, jakie możemy znaleźć w społeczeństwie. I to nie tylko Mikę, który identyfikuje się z ideologią skinheadów, ale też Danny. Z pozoru liberalny, a jednak, jak się później okazuje, nie do końca. I to właśnie jego postać najbardziej uderza. Jego przemiana.

Przemian jest w tym spektaklu zresztą więcej. Zmienia się też Mikę. I to kilkakrotnie. Żeby finalnie stać się... No właśnie, kim? To, że na początku widz bardziej utożsami się z prawnikiem jest praktycznie oczywiste. Bo przecież nie ze skinem, który twierdzi, że "w jego idealnym świecie nie ma miejsca dla liberalnego Żyda. Ale niestety, w świecie realnym potrzebuje go bardziej niż kogokolwiek". Ale czy na pewno liberalny Żyd okaże się na koniec lepszym człowiekiem? Na to pytanie każdy z widzów musi odpowiedzieć sobie sam.

Świetnie poprowadzone role to nie jedyny atut spektaklu. Uwagę zwraca też ascetyczna, scenografia Macieja Chojnackiego, która jeszcze mocniej uwypukla słowa, które w tym spektaklu są najważniejsze. Świetnym pomysłem jest też wprowadzenie wizualizacji autorstwa Emilii Sadowskiej, uzupełnionych tzw. III narracją dramaturga, Dany Łukasinskiej. To właśnie dzięki niej padają pytania, które rodzą się w widzu w czasie spektaklu. Pytania, na które tak ciężko szczerze odpowiedzieć.

Spektakl będzie można obejrzeć 11, 12 (spektakle otwarte) oraz 13 czerwca (spektakl dla szkół).

Urszula Krutul
Gazeta Współczesna
5 czerwca 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...