2 kobiety, szczypta arszeniku i 12 trupów

„Arszenik i stare koronki" – reż. Krzysztof Babicki – Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza w Gdyni

„Arszenik i stare koronki", sztuka Josepha Kesselringa, to pierwszy tytuł, jaki trójmiejscy widzowie mogli obejrzeć na żywo po kolejnym lockdownie. Wstępna premiera planowana była na grudzień 2020 roku, aby uczcić 40. rocznicę działalności artystycznej reżysera i dyrektora artystycznego Teatru, pana Krzysztofa Babickiego. Czarna komedia pełna absurdów to strzał w dziesiątkę na czas pandemii!

Ulżyć w cierpieniu
Głównymi bohaterkami są dwie starsze panie – Abby i Marta Brewster (Beata Buczek-Żarnecka i Dorota Lulka), które wynajmują pokoje w swoim rodzinnym domu, opiekując się jednocześnie chorym psychicznie bratankiem, Teddym (Bogdan Smagacki), któremu wydaje się, że jest Napoleonem Bonaparte. Dom, w którym mieszkają ma już swoje lata, a także mroczne tajemnice – ponoć ojciec panien Brewster urządził w nim laboratorium, gdzie przeprowadzał eksperymenty na ludziach. Być może stąd w głowach sióstr zrodził się pomysł, aby „ulżyć w cierpieniu" swym lokatorom, którzy są starzy i samotni, dodając arszeniku do domowego wina porzeczkowego. Zmarłych chowają w swojej piwnicy, nie zapominając oczywiście o odprawieniu nabożeństwa. Sytuacja jednak komplikuje się, gdy tajemnicę odkrywa drugi bratanek, Mortimer (Szymon Sędrowski), a wkrótce w domu pojawia się dawno niewidziany trzeci bratanek, Jonatan (Grzegorz Wolf) w towarzystwie doktora Epsteina (Mariusz Żarnecki), chirurga plastycznego.

To wszystko takie vintage
Wersja sztuki przedstawiona w Teatrze Miejskim w Gdyni fantastycznie oddaje klimat lat 30.-40., czyli czasów, w których dzieje się sztuka. Scenografia zbudowana jest niemal w całości z koronek, a podkreślają ją detale takie jak stary adapter, drewniany stół czy dywany. Efektu dopełniają kostiumy oraz fryzury Abby i Marty, ale również postać Jonatana z dobrze znanym czarnym wąsikiem i zaczesanymi na bok włosami. Kolejno bohaterowie sztuki patrzą na niego, mówiąc, że widzieli już tę twarz w gazecie albo w kinie – widzą zatem w Jonatanie Adolfa Hitlera lub Charlie'go Chaplina. Jednak zachowanie Jonatana rozwiewa wszelkie wątpliwości – charakterystyczny ostry sposób mówienia, wtrącanie niemieckich słówek i przygarbiona sylwetka podają widzowi jak na tacy wzorzec niemieckiego fuhrera.

Śmiertelna powaga, która bawi
Absurdalny, komediowy charakter jest zaakcentowany przez sposób grania Beaty Buczek-Żarneckiej i Doroty Lulki oraz Szymona Sędrowskiego – z pozoru łagodne, dobre ciocie opowiadają o swoich morderstwach, jakby była to najzwyklejsza rzecz na świecie, tymczasem Mortimerowi niemal oczy wychodzą z orbit. Ten, nomen omen, śmiertelnie poważny sposób narracji bawi widza do łez, podobnie Jonatan jako stereotypowy Hitler. Komediowego obrazu dopełniają funkcjonariusze policji – rozbrykani Brophy (Krzysztof Berendt) i panna Klein (Olga Barbara Długońska), która przypadkiem postrzeliła się w nogę przy czyszczeniu broni, marzący o napisaniu sztuki teatralnej O'Hara (Dariusz Szymaniak) i trzymający swych podwładnych żelazną ręką porucznik Rooney (Maciej Wizner).

„Arszenik i stare koronki", choć z pozoru specyficzna, okazuje się być lekka i zabawna dla widza w każdym wieku. Nie wymyśliłabym lepszego sposobu na spędzenie walentynkowego wieczoru. Spektakl ten to wspaniałe ukoronowanie czterdziestoletniej pracy pana dyrektora Krzysztofa Babickiego.

Paulina Cirocka
Dziennik Teatralny Trójmiasto
10 marca 2021

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...