"Będę żyć wiecznie z Szatanem" w tramwaju

Świat, w którym ludzie zamiast chodzić i mówić, tańczyliby i śpiewali byłby… nie do zniesienia! Na szczęście z taką sytuacją mamy do czynienia tylko w musicalach. 1 grudnia 2007 r. w Teatrze Rozrywki w Chorzowie odbyła się prapremiera wielkiego show pt. Jekyll&Hyde. Jak się okazuje, zasada: “dużo i kolorowo” i tym razem nie zawiodła. Mogliśmy zobaczyć naprawdę ładny obrazek (a z tego przecież słynie ów Teatr).
Muszę przyznać, że kostiumy pani Barbary Ptak rzeczywiście robią wrażenie. To były najlepiej ubrane “dziwki”, jakie w życiu widziałam. Gdyby wszystkie zechciały tak chodzić po ulicach, zmieniłabym zdanie o prostytucji (myślę, że George Bernard Shaw również). Widocznie sekret kryje się w “ładnym opakowaniu”… Musical wystawiono na inaugurację nowego sezonu teatralnego. Mogliśmy wreszcie zobaczyć budynek po remoncie. “Wnętrze” Teatru olśniewa teraz przepychem i snobizmem. No i te lustra! Wszędzie lustra. Można przejść na drugą stronę i tego nie zauważyć. A najlepsze z tego wszystkiego są toalety. Na ścianach zamiast płytek położono bizantyjskie mozaiki. Żałuję tylko, że nie wymieniono tych okropnych, czerwonych foteli na widowni. Bo jak na razie przypominają siedzenia, wyjęte z autokaru wycieczkowego (brakuje tylko pasów bezpieczeństwa i byłby komplet). Ale i tak siedziałam na schodach. Podobnie zresztą jak reszta studentów (teraz rozumiem, co znaczy określenie: “ludzie z marginesu”). Po trzech godzinach siedzenia w takim miejscu, można “wyciągnąć nogi”. Był taki moment, kiedy kilka postaci - “wariatów” rozbiegało się wśród widowni. Pojawił się jednak problem, jak przebić się przez tłumy studentów, którzy siedzieli niemal wszędzie? W efekcie aktorzy, żeby przejść, musieli na chwilę “wyjść z roli”. Ich ciągłe: “przepraszam, przepraszam” nabrało komicznego znaczenia. W końcu nie można było odróżnić, kto spośród widowni jest “szalony”, a kto “normalny”. Sam musical nie zaczyna się zbyt przekonująco. A to, ze względu na nadmiar oczywistości. Na początek: taniec w kaftanach bezpieczeństwa. No właśnie, dlaczego Szaleńców trzeba zawsze pokazywać w kaftanach? To pójście na łatwiznę. Żeby unaocznić obłęd, wcale nie trzeba posługiwać się tym, jakże wytartym kodem. Prapremiery uświadamiają, że wariaci równie dobrze mogą chodzić w smokingach i sukniach wieczorowych. Po tańcu Szaleńców odbyła się parada “bezdomnych”. Kolejny oklepany motyw (poszarpane stroje i taniec z gazetami, który niedawno mogliśmy zobaczyć w jednym z odcinków programu: You can dance). Punktem zwrotnym okazała się dopiero scena w typie Moulin-Rouge z cudowną Lucy (Wioletta Białk) w roli głównej. Pióra i efektowne podnoszenia zrobiły swoje. Całej kompozycji sprzyjał układ przestrzenny. Szczególnie interesujące były dwa pomosty, zawieszone nad sceną. Jeden z nich “podnosił” się i “opadał”, w taki sposób, że najpierw służył pojedynczym aktorom do solówek, po czym szybko przeobrażał się w schody. Drugi pomost, położony najwyżej: należał już do większych grup tancerzy, którzy na przemian poruszali się i zastygali tworząc w pewnym momencie efekt żywej płaskorzeźby. Absolutnym hitem okazał się jednak taniec “męskich prostytutek”. Mężczyźni w obcisłych, czarnych gorsetach, zjeżdżają po rurze, a następnie wykonują układ, przypominający trochę kankana, tyle, że w “gejowskiej” wersji. Sekwencja nagich kolan w rytmie bosych stóp uderzających o parkiet, dodała tylko pikanterii. Tłumy rozwrzeszczanych kobiet szalały. Brakowało tylko, żeby zaczęły wkładać tancerzom jednodolarówki za “gatki”. Ciekawostką była postać duchownego, któremu pewna “prostytutka” przywiązała do szyi sznurek, po czym bez skrępowania paradowała z nim na jednym z pomostów. Hm…czyżby obrońcy moralności nie chodzili na musicale? Tego nie można wykluczyć. W końcu: nikt się nie spodziewa chrześcijańskiej inkwizycji. Podobno dobry musical poznaje się po tym, czy widzowie wychodząc z Teatru, nucą fragmenty piosenek. Ja śpiewałam swój ulubiony refren: “Będę żyć wiecznie z szatanem”, nie tylko po wyjściu z Teatru, ale i jeszcze w tramwaju. Teatr Rozrywki w Chorzowie, “Jekyll & Hyde”, Muzyka: Frank Wildhorn Libretto i teksty piosenek: Leslie Bricusse Przekład: Michał Ronikier Polskie teksty piosenek: Michał Rusinek Reżyseria: Michał Znaniecki Choreografia: Katarzyna Aleksander-Kmieć Scenografia: Paweł Dobrzycki i Barbara Ptak Kierownictwo muzyczne: Jerzy Jarosik Obsada: Wioletta Białk, Beata Chren, Anna Ratajczyk, Alona Szostak, Jan Bógdoł, Marian Florek, Jacenty Jędrusik, Andrzej Kowalczyk, Janusz Kruciński/Marcin Rychcik/Paweł Tucholski, Mirosław Książek, Edward Skarga, Adam Szymura, Sebastian Ziomek i inni. Prapremiera polska: 1 grudnia 2007 Czas trwania przedstawienia: 180 min.
Aleksandra Skiba
Dziennik Teatralny Katowice
3 grudnia 2007

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia