"Być albo nie być" marionety
"Hamlet" - reż: Adam Walny - Walny TeatrO wielkich sztukach pisze się dużo. Do wielkich sztuk nieustannie wracamy. Czytamy je przez psychoanalizę, fantasmagorie, folię, biologię, lustra. Przepuszczone przez maszynkę do robienia spektakli, oprawia się w ładne ramki i prezentuje zgromadzonej publiczności, wyczekującej ekstazy lub odrazy. Czasami może się polać krew, czasami woda... Gdy zatopi nas spektakl, możemy myśleć już tylko o nim. Myślę zatem o "Hamlecie" Adama Walnego
Nie napiszę na początku, że został on zaprezentowany w konwencji teatru lalkowego, mogłoby to poddać w wątpliwość możliwość stworzenia takiej adaptacji – o tym później. Przede wszystkim zacznę od autora spektaklu - Adama Walneg. To barwna postać polskiego teatru lalkowego, założyciel teatru o nazwie Walny-Teatr, twórca sztuk nagradzanych zarówno podczas festiwali w Polsce jak i za granicą (Częstochowa, Toruń, Alytus, Liepaja czy Utena). W 2004 zainaugurował festiwal „Święto Głupców” przy Staromiejskim Domu Kultury w Warszawie. Jest również pomysłodawcą Instytutu Lalkarskiego i Pracowni Teatru Przedmiotu. Prócz działalności artystycznej prowadzi także warsztaty terapeutyczne i edukacyjne z zakresu pracy z materią lalki. Z „Hamletem” zawitał do dębickiego Domu Kultury „Śnieżka”, gdzie w ramach przeglądu „Teatralne Przedwiośnie” zaprezentował go zarówno tym młodszym, jak i tym dojrzalszym.
Sztuka ta została zaprezentowana przez teatr lalkowy, którego animatorem i aktorem równocześnie jest Adam Walny. Odczytanie przez niego dramatu Shakespeare’a zaciekawia: wyostrzona została izolacja duńskiego księcia i jego osamotnienie, akcent również przesunięto na postać ducha króla. Odtwarzana muzyka, stanowiąca nastrojowe odgłosy, delikatnie i niepokojąco brzmiąca, stanowiła subtelną otoczkę wokół przedstawienia.
Na stelażu zawieszone są równolegle akwaria wypełnione wodą, z zanużonymi w nich lalkami stryja i królowej, Poloniusza, Laertesa, Rosencrantza i Ofelii. Hamlet „siedzi” na ziemi, jego miecz sterczy, wbity w podłogę. Stagnację przerywa wejście starego Hamleta (Adam Walny), wzywającego syna do pomsty. To on, zmarły król, jest katalizatorem dramatu, on – domagający się sprawiedliwości, dumny ojciec osamotnionego księcia, często oddającego się rozmyślaniom. Brak Horacego, wiernego druha, potęguje uczucie odosobnienia, jednocześnie siłę młodzieńca, podejmującego się doprowadzenia zemsty do końca. Służenie tej sprawie jakoś wynagradza smutek i pustkę, której starają się przeciwdziałać wespół król, Poloniusz, a także zniewieściały i sfrancuziały Rosencrantz. Wbrew ich przewidywaniom, Hamlet niemal nie zwraca uwagi na Ofelię, która sama przejawia objawy obłędu, choćby wizualnie – za sprawą włosów, godnych Gorgony. Wątek teatru w teatrze (ciekawa scena próby: w roli głównej dwie ryby, ćwiczące dany fragment) jest momentem zwrotnym w sposobie traktowania bratanka przez króla. Ten żałosny pijaczyna snuje myśl likwidacji Hamleta, do czego używa Laertesa, załamanego śmiercią swego ojca z ręki księcia. Odbywa się pojedynek, umiera królowa, król, Laertes. Umiera i Hamlet, zostawiając po sobie smutek...
Uderza nas przede wszystkim to szkło, oddzielające Hamleta od dworzan. Zamknięci w akwariach, odrealnieni przez wodę, w której są zanurzeni. Księcia postrzegają jako element skupiający światło inaczej, niż w rzeczywistości. Pomiędzy nimi nigdy nie zapadnie zgoda, gdyż każdy z nich tworzy odrębny element tej historii, próba połączenia się będzie wymagała wyjścia z izolacji – z akwarium – co grozi mentalnym zgonem. Prawda, którą zna Hamlet, zabija... On, przeznaczony śmierci, staje się zarazem jej heroldem i rycerzem. Kropla zła, wpuszczona do jednego z akwariów jest aż nazbyt wymowna – rozpływa się w wodzie, zabarwiając ją...
Lalki-dworzanie, włącznie z Hamletem, mają jeden wspólny mianownik: żyją w pamięci ducha. Ten Najmniej Realny jest zarazem największym Prawdziwym sztuki. Adam Walny zaprezentował polifonię lalki, z harmonicznym rozwiązaniem jej w swojej osobie. Adaptacja tekstu, z przepisaniem go na lalki, nadała sztuce szczególną jakość.