"Ten kto boso chodzi, nie zawsze ma buty"

"Rzeczpospolita Babińska" - Stary Teatr w Krakowie

Spektakl, za który niemal od początku do końca jest odpowiedzialny Stanisław Radwan, bardziej przypominał statyczny współczesny kabaret pomieszany z konwencją recitalu. Klasycznego teatru było tu niewiele, głębszej interpretacji także, za to nie brakowało śmiechu. Ocena zależy od upodobań i tego, czego od teatru oczekujemy...

Jeśli głębszej refleksji, mądrości czy zadumy, nie znajdziemy tego w „Rzeczpospolitej babińskiej”. Jeżeli jednak przychodzimy z nastawieniem na dobrą, lekką i niebanalną z resztą rozrywkę, spektakl zadowoli nas w pełni. Radwan dobrał świetnych aktorów Teatru Starego (Bielska, Segda, Kosowski, Romanowski, Brzyski), usadowił ich przy dużym, z czasem suto zastawianym stole i dał do czytania zebrane teksty polskiego sarmatyzmu. Są to anegdotki, wybrane zabawne powiedzonka, wierszyki- istny literacki misz-masz, próbujący uchwycić komizm i absurd epoki. Świeżość i niebanalność tejże konwencji w głównej mierze jest zasługą aktorów, którzy prezentując tekst, bawią się nim, mając z niego uciechę nie mniejszą niż widzowie. Gdyby nie ich entuzjazm, różnorodność w grze i opowiadanym opisie, przedstawienie stałoby się monotonne, eksploatujące skonstruowany schemat do granic możliwości.

Statyczną dość akcję przerywają występy młodych aktorów wystylizowanych na współczesnych hip-hopowych nastolatków. Śpiewają utwory o niewiadomej treści, wymachując przesadnie rękoma (tak w końcu powinno się rapować, czyż nie?) i tańcząc w rytm granej na żywo muzyki. Trzeba przyznać, że śpiewają fantastycznie, jednak ważniejsze byłoby tu pytanie o tego śpiewu celowość. Czy to ukazanie, że skoro i młodzi, i starsi, choć w odmiennej formie, śpiewają teksty z tej samej epoki w równym stopniu są przez nią ukształtowani? Czy to jedynie efekt sceniczny? Niezależnie od odpowiedzi, występy te wprowadzają dynamizację przedstawienia, znacznie je ubarwiają i dają moment wytchnienia od skupiania się na opowiadanych sarmackich historiach.

„Rzeczpospolita babińska” to spektakl przegadany, statyczny, choć przyjemny i wesoły. Miejscami ujmujący, miejscami nużący oklepaną konwencją. Największą pracą reżyserską był chyba dobór tekstów, które zestawione ze sobą tworzą barwną opowieść o epoce. To uchwycenie pewnej kulturowej formacji za pomocą języka, uprawianego wówczas dyskursu. Ta koncepcja jest ciekawa, jednakże problemem było nadanie formy przedstawieniu próbującemu złapać lingwistyczną orientalność i kulturowy nastrój. Broni się jednak dzięki świetnej grze aktorskiej, która wprowadza żywiołowość i poszerza niebanalny dowcip.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
26 maja 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...