A czy Ty jesteś Cziczikowem?

"Martwe Dusze" - reż. Zbigniew Hübner - Teatr Telewizji - 13 czerwca 1966

Tajemnicza postać pojawia się mieście N. radca kolegialny Cziczikow przyjechał tu w niespodziewanych zamiarach, ale on sam nie wie również na kogo natrafi.

Kolejna z serii adaptacji telewizyjnych utworów Nikołaja Gogola w Teatrze Telewizji(po Płaszczu czyli Szynelu z 1954 , Graczach z 1959 oraz Pamiętniku Szalonego z 1962). Gogol, rosyjski autor ukraińskiego pochodzenia albo ukraiński autor piszący po rosyjsku dla publiczności Imperium, przedstawiający w krzywym zwierciadle jej oblicze, zaczął pisać Martwe Dusze pod koniec 1835 roku, w listach podawał że sam Puszkin oddał mu swój pomysł, nie wydaje się do końca prawdziwe, Gogol chciał przez podkreślenie swoich związków z Puszkinem podnieść wartość swojej własnej twórczości, bardziej prawdopodobna wydaje się wersja podana przez kuzynkę Gogola, Marię Grigoriewnę Anisimo-Janowską według której jej wuj, Piwiński posiadał mały majątek liczący trzydzieści dusz oraz piątkę dzieci, większość dochodów pochodziła z destylacji wódki, wielu właścicieli ziemskich posiadało wówczas gorzelnie, zezwolenie nie było potrzebne, a była to jedna z form ratowania podupadających lub biednych własności.

Nagle pojawili się urzędnicy których celem było zdobycie informacji o wszystkich posiadających destylarnie, rozchodząca się plotka zaczęła głosić, że każdy posiadający mniej niż pięćdziesiąt dusz nie będzie miał prawa do destylowania wódki. Drobni szlachcice zaczęli rozmyślać, bez destylarnii mogą równie dobrze zejść z tego świata już teraz, ale Charłamp Piotrowicz Piwiński uderzył się w czoło powiedziawszy : Ah, Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem ! pojechał do Połtawy zapłacić podatek za swoich zmarłych chłopów, zupełnie tak jakby byli żywi, mimo to nawet z nieżywymi nie miał niż wymagane pięćdziesiąt dusz. Wobec takiego obrotu sprawy, napełnił swoją bryczkę zapasami wódki i przejechał się po sąsiedzkich dworach, wymienił kordiał na martwe dusze które zarejestrował pod swoim imieniem zostając w ten sposób właścielem odpowiedniej liczby włościan, cały dystrykyt mirogorodzki wiedział o tym, a w pobliżu Fedunki, majątku Piwińskiego znajdowała się Janowszczyzna własność Gogolów. Sam Nikołaj opuścił Rosję w 1836 spędzając następne dwnaście lat zagranicą, głównie w Rzymie, wrócił na siedem miesięcy na przełomie lat 1839 – 1840 oraz pod koniec 1841 z kompletnym rękopisem pierwszego tomu Martwych Dusz. W listopadzie 1841 manuskrypt nie przeszedł przez komisję moskiewskiej cenzury, nie zrażony Gogol wysłał go następnie do siostrzanej instytucji w Petersburgu, gdzie otrzymał pozwolenie na dalszy druk. Ostatecznie Martwe Dusze ujrzały światło dzienne 21 maja 1842, druga edycja wyszła w 1846, obiecana kontynuacja perypetii Cziczikowa – dwie duże części- wspomniane w tomie pierwszym, nigdy nie zostały ukończone, Gogol pracował nad drugą częścią przez kolejne dziesięć lat, spaliwszy jedną wersję w 1845 i drugą w 1852, tydzień przed swoją śmiercią.

Adaptacja Zibgniewa Hübnera dla Teatru Telewizji z oczywistych względów musiała pominąć pewne elementy dzieła o takiej skali, przede wszystkim ucięto większość wywodów i wzmianek odnoszących się do Rosji i jej charakteru jako takiego, w końcu Gogol planował Martwe Dusze jako część tryptyku, w którym Cziczikow poprzez spotkanie ze szlachetnymi właścicielami ziemskimi i urzędnikami zostanie niczym sama Rosja, poprowadzony na drogę cnoty. Ogranicza się do tych elementów powieści które łatwiej poddają się dramatycznej interpretacji czyli następujących po sobie wizyt radcy kolegialnego Pawła Iwanowicza Cziczikowa(Tadeusz Łomnicki) w majątkach w których szukał swoich martwych dusz, fantastyczne dialogi są tu wyeksponowane najbardziej, dając pole popisu dla aktorów. Hübner, mam wrażenie starał się przede wszystkim uchwycić uniwersalne wątki dzieła, podkreślające jego aktualność w każdej epoce to jest krytykę banalności, płaskości i pospolitości wyzierającej z każdej postaci, wszystko to otwiera, zamyka i komentuje narracja samego Cziczikowa. Dominują sceny z dwiema, góra, trzema osobami, jedyną sceną zbiorową jest scena balu u Gubernatora.

Dekoracja Zaniewskiej i Gutkewicza jest minimalna ale dosadna, przez cały czas trwania spektaklu mamy wrażenie jakbyśmy znajdowali się w teatrze, rekwizyty to dwa, trzy meble, zmieniające się swoje miejsce i swój wygląd zewnętrzny(od solidnego i połyskliwego do zbutwiałęgo i wyniszczonego) wraz ze zmianami miejsca akcji. Tło stanowi panorama przedstawiająca rozległy krajobraz nieprzeniknionego stepowego horyzontu ginącego pod równie nieprzeniknionym niebiem, w interwałach jak również na początku i końcu pojawiają się abstrakcyjne, nieco surrealistyczne ruchome obrazy Ignacego Witza, dodające siły atmosferze alienacji wytworzonej przez aktorów.
Co do nich, Tadeusz Łomnicki wpasował się doskonale w rolę Cziczikowa, zmieniał się niczym kameleon z każdą sceną, od jowialnej słodkości aż do gróźb, był obrzydliwy do oglądania w pozytywnym znaczeniu tego słowa, pozostali również nie wypadli gorzej, aczkolwiek i tak Pliuszkin w wydaniu Tadeusza Fijewskiego przebijał ich wszystkich, łącznie z głównym bohaterem, Fijewski dosłownie ucieślenił postać starego , zmarkotniałego, zgorzkniałego, sknerowatego ziemianina, wyrwał ją żywcem z kart książki. Pozostali Mieczysław Czechowicz jako Sobakiewicz, Zdzisławowie, Mrożewski jako Maniłow , Maklakiewicz jako Nozdriew ja również Irena Horecka jako Koroboczka nie jaśnieli aż tak żywym ogniem, ale wypadli w solidnie, oddając wszystkie wady charakterów które przyszło im grać, na szczęście albo nieszczęście widza.

Główną wizją reżysera było przedstawienie dziwnego świata Gogola w możliwie wierny sposób, jego główną rolą było przede wszystkim wybranie wątków które najbardziej nadają się do adaptacji teatralnej , myślę że mu się udało, po za tym wszystko niknie w fanastyczności i cieniu wizji ukraińskiego pisarza, ciekawym pomysłem było rozpoczęcie utworu od obrazów wyrwanych dziecinnej pamięci Cziczikowa, gdzie jedyny raz widzimy świat jego oczyma, decyzja by uwypuklić aktorów- w końcu Gogol słynie przede wszystkim dzięki charakterom swoich postaci- poprzez redukcję scenografii była genialna, cały nasz wzrok i uwaga skierowana była na ekspresję.\

Michał Grossman
Dziennik Teatralny Warszawa
31 stycznia 2022
Portrety
Zygmunt Hübner

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia