A jeśli życiem rządzi przypadek?

"Konstelacje" - reż. Adam Sajnuk - Teatr Polonia w Warszawie

Początek nowego spektaklu w Teatrze Polonia zdaje się zapowiadać typową komedię romantyczna, ale nic z tego! W"Konstelacjach" nic nie jest typowe. A zwłaszcza konwencja spektaklu, oparta na powtórzeniach i wariacjach kolejnych scen.

Różne wersje tych samych sytuacji pokazują w jakim stopniu przypadek wpływa na nasze życie, w jakim wolna wola. A do tego prawdziwie gwiazdorskie aktorstwo Marii Seweryn i Grzegorza Małeckiego.Marianne (Maria Seweryn) jest inteligentną i dowcipną kobietą, która pracuje na Uniwersytecie Sussex jako kosmolog kwantowy. Roland (Grzegorz Małecki) to bezproblemowy, młody mężczyzna, który zarabia na życie jako hodowca pszczół. Przypadek sprawia, że spotykają się na grillu u znajomych.

Początek sztuki zdaje się zapowiadać typową komedię romantyczna, ale nic z tego! W"Konstelacjach" nic nie jest typowe.

A zwłaszcza konwencja spektaklu, oparta na powtórzeniach i wariacjach kolejnych scen.

Różne wersje tych samych sytuacji pokazują w jakim stopniu przypadek wpływa na nasze życie, a w jakim wolna wola.

Aż trudno uwierzyć, że autor "Konstelacji", Nick Payne, ma zaledwie 28 lat, bo stworzył niezwykle dojrzały tekst. Charles Spencer z The Telegraph pisał słusznie, że to "sztuka, która w ciągu godziny pokazuje więcej niż innym udaje się w trzy". "Konstelacje" zdobyły już prestiżową nagrodę Evening Standard Theatre Awards dla najlepszego tekstu dramatycznego i święcą triumfy na West Endzie. I trudno się dziwić.

Tekst Payne'a jest zabawny i mądry, pełen błyskotliwych dialogów; porusza emocje, fundując widzowi prawdziwą ich amplitudę, sięga po tematy ważne, trudne, a nawet tabu. Dlatego jest tu miejsce i na historię miłosną, i na teorie naukowe, i na problem eutanazji. A wszystko to z wyczuciem i tzw. "życiową mądrością".

Inspiracji do napisania sztuki dostarczył Payne'owi dokument prezentowany przez Briana Greene'a, autora "The Elegant Universe", który lansuje teorię, że nasz wszechświat jest tylko jednym z wielu. Jeśli jest tak, jak mówi o tym fizyka kwantowa, to wielość scenariuszy naszego życia jest bardzo możliwa.

W oryginalnie zaaranżowanej przestrzeni scenicznej, z doskonałą muzyką (i to nie tylko w tle, bo pełni ona istotną rolę) Michała Lamży i Gwidona Cybulskiego, Maria Seweryn i Grzegorz Małecki zaprezentowali świetne aktorstwo. A zadanie postawione przed nimi nie należało do łatwych.

W trakcie spektaklu tworzą po kilka, można by rzec, etiud do poszczególnych scen, udowadniając, że okoliczności, dobór słów, a nawet ton, w którym je wypowiadamy, mogą przesądzić o naszym dalszym życiu. Korzystają przy tym ze wszystkich narzędzi, którymi dysponuje aktor: ciała, gestu, mimiki, tembru głosu. Nawet zmiana fryzury Marianne z końskiego ogona na warkocz mówi więcej niż potok słów.

Dyskretna obecność reżysera Adama Sajnuka przynosi efekt doskonały. Tu wszystko jest przemyślane, emocje dawkowane "w sam raz", żadnych pseudogwiazdorskich efektów specjalnych.

Seweryn i Małecki przemieniają się na oczach widza w zawrotnym tempie, którego nie gubią ani na moment. Maria Seweryn zachwyca; potrafi być inteligentnym naukowcem, przebojową kobietą; kobietą porzuconą albo porzucającą; jej wdzięk sceniczny jest niepodważalny. Ale uwaga, to nie tylko wdzięk, to aktorskie umiejętności, które tu ujawniają się w całej krasie. Podobnie rzecz ma się w przypadku Grzegorza Małeckiego, który z zabawnego faceta, zmienia się w ciepłego, zakochanego albo nawet wzruszającego, gdy prosi o rękę Marianne. Potrafi być też irytującym "samcem", by za chwilę ukazać się jako kochający mąż i prawdziwy przyjaciel.

Spektakl, który stworzyli, jest refleksją o życiu, którym nie trzeba się chyba aż tak bardzo przejmować, bo i tak nas zaskoczy. Nie mamy żadnych gwarancji, że nawet najdokładniej przemyślana decyzja, będzie tą właściwą. Pewne jest tylko jedno: śmierć. I to prawdopodobnie w momencie, gdy jesteśmy na nią najmniej gotowi.

"Wiesz, dlaczego nie można polizać czubków swoich łokci? One mają w sobie tajemnicę nieśmiertelności" - mówi Marianne. Gdyby udało się polizać łokieć, bylibyśmy nieśmiertelni. Ale tego nie da się zrobić. Czy los, czy przypadek, czy wolna wola i tak ostateczny scenariusz będzie ten sam. Zanim się więc pojawi, wykorzystać trzeba każdą chwilę.

Lidia Raś
Polska Times
11 września 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...