A nas przy tym nie było

"Re-Wolt" - reż. Weronika Szczawińska - Europejskie Centrum Solidarności

Twórcy teatralni uwielbiają nieustannie reinterpretować klasyczne teksty, odnajdując ich kolejne znaczenia, a także samodzielnie dodając do nich własne. Spektakl "Re-Wolt" podąża podobną ścieżką, odczytując w wielu kontekstach... wyznania robotnic z nieistniejących już Zakładów Wytwórczych Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg na warszawskiej Woli. Losy zamkniętej dwie dekady temu, a wyburzonej ostatecznie w 2011 r. fabryki stały się inspiracją dla niezwykle ciekawej, wielowątkowej opowieści. Na bazie tych wspomnień zebranych w ciągu minionych dwóch lat w ramach poświęconego historii tej fabryki specjalnego projektu Anny Wojnarowskiej, uszyty został bardzo udany spektakl w reżyserii Weroniki Szczawińskiej.

Od samego początku wiemy, że ta historia musiała skończyć się źle. Zakłady im. Luksemburg nie wytrzymały szokowej transformacji i tak jak dziesiątki podobnych im miejsc, szybko zamknęły swe podwoje po nastaniu nowej rzeczywistości gospodarczej. W niemalże dosłowny sposób padły pod naporem tryumfującego kapitalizmu: na miejscu fabrycznych hal stanęły przeszklone biurowce, służące przedsiębiorstwom doby wolnego rynku.

Niegdysiejsza fabryka zginęła dokładnie tak, jak jej słynna patronka. Niemiecko-polską komunistkę zamordowali jej przeciwnicy polityczni, ale winnych jakoś oficjalnie nie udało się już odnaleźć. Również warszawska fabryka skończyła swój żywot w tajemniczy dla swojego personelu sposób, a poświęconą Róży tablicę "z piaskowca kopnęła koparka, było ciemno, bez świadków". Zarówno sama Luksemburg, jak i robotnice z fabryki jej imienia zostały też poddane specyficznym eksperymentom. Wyłowione z rzeki ciało zamordowanej rewolucjonistki, jak sugeruje spektakl, jako obiekt szpitalnych eksperymentów, pracownice natomiast stały się obiektem kapitalistycznej reedukacji, czyli kolejnej formy nowej "rewolucji kulturalnej".

Opowieść o upadku jednego z największych, sfeminizowanych zakładów pracy peerelowskiej Warszawy stanowi punkt wyjścia dla rozmaitych narracji. To opowieść o pewnej epoce, ale też mieście: zarówno uniwersalnej przestrzeni zurbanizowanej poddanej procesowi gentryfikacji i innym przekształceniom przestrzennym, jak i konkretnego przypadku: Warszawy. Robotnice z zakładów Róży i ich dawne miejsce pracy towarzyszą kolejnym transformacjom tego miasta w XX w., niezwykle licznym i zróżnicowanym.

"Re-Wolt" przypomina też nagminnie demonizowaną rzeczywistość minionej epoki, nie ferując jednak przy tym wyroków na jej temat. Spektakl przypomina tak cienie tamtych realiów, jak i ich pozytywne oblicze. Wolskie zakłady zanieczyszczały w dramatycznym stopniu środowisko, a równolegle do tego doprowadzały do ruiny zdrowie swoich pracownic, poddawanych wpływom ołowiu, rtęci i innych, trujących substancji używanych przy produkcji żarówek i lamp. Przy pracy masowo ginął wykorzystywany w niej alkohol, co też prowadziło do licznych zatruć na terenie fabryki, powszechne były ponadto kradzieże mienia zakładowego. Słabo opłacane robotnice kończyły z niskimi emeryturami, w dalszym ciągu uboższe od swoich partnerów, mężczyzn dysponujących lepszymi świadczeniami.

Ale jest też druga strona tego medalu: praca dawała tym kobietom niezależność. Zakłady pełniły funkcję opiekuńczą, w nieporównywalnie większym stopniu od dzisiejszych korporacji wzbogacając życie pracownic. Organizowały życie społeczne przez kółka zainteresowań, oferowały wyjazdy wypoczynkowe i uczestnictwo w kulturze: bilety do teatru czy kina. Ale przede wszystkim gwarantowały to, co najważniejsze: pewne jutro. To zupełnie inna wizja od hurraoptymistycznej recepcji transformacji i przekreślania wszystkiego, co było jakkolwiek związane z minionym systemem. "Poprzednia epoka spadła z Marsa, była kukułczym jajem, a nas przy tym nie było" - drwią głosy-postacie Wojnarowskiej z dominujących prób jednostronnego odbioru PRL, deprecjonujących tę epokę, tak jakby nie miała ona swoich dobrych stron i ważnego wpływu na dzisiejsze społeczeństwo.

Spektakl Szczawińskiej postawił olbrzymie wymagania przed swoją obsadą, trzeba jednak przyznać, że jej skład wywiązał się z tego zadania znakomicie. "Re-Wolt" jest niezwykle ciekawy zwłaszcza pod kątem realizacyjnym: zachwyca doskonałą choreografią Agaty Maszkiewicz, opartą na idealnie zsynchronizowanych, automatycznych ruchach, stanowiących ilustrację monotonii fordystowskiego modelu produkcji. Znormalizowanego do granic możliwości, zdehumanizowanego, taki jest też zresztą język bohaterek spektaklu. Tutejsze role to bardziej głosy niż postacie, składają się z samego języka i ruchu scenicznego, czekając przy tym na jego jeszcze więcej języka, tak aby móc kolportować go coraz dalej, jak można byłby to opisać posiłkując się autorskim opisem teatru Elfriede Jelinek, twórczyni bardzo bliskiej zastosowanej tutaj filozofii realizacji przedstawienia.

Nie ma tutaj celowo wielkich ról, ale młoda obsada złożona z czworga utalentowanych aktorów i tak pokazuje ogromną klasę. Jeżeli kogoś można byłoby z niej wyróżnić, to byłaby to zapewne sama Wojnarowska, występująca w roli jednego z głosów spektaklu. Troje jej partnerów scenicznych sprawdza się jednak równie dobrze, umiejętnie przebijając się przez meandry gęstego, trudnego języka tego rewelacyjnego tekstu, świetnie radząc sobie przy tym ze wspomnianym już, fordystowskim rytmem zamkniętym w dziesiątkach gestów i skomplikowanych, fizycznych figur. Początkowo ta zawiła mieszanka wydawała mi się nieco przesadzona, ale finalnie nie sposób odmówić racji twórczyniom tej sztuki. Nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek przeroście formy nad treścią, bardzo zgrabnie rozłożone zostały wszystkie akcenty, włącznie z lakoniczną scenografią. Re-Wolt ogląda się po prostu znakomicie.

To krótkie, nietrwające nawet pełnej godziny przedstawienie jest bez wątpienia jedną z najciekawszych realizacji tego sezonu. Żałować należy tylko, że graną jedynie przed stosunkowo nieliczną publicznością Instytutu Teatralnego. Dlatego naprawdę warto się na niej znaleźć i powiększyć jej skromne grono.

Łukasz Drozda
Lewica.pl
18 stycznia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia