A wy kogo szukacie?

"Znak Jonasza" - reż. Paweł Passini - neTTheatre w Lublinie

Nie przypadkiem "Znak Jonasza" Paweł Passini przygotował w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie. To bowiem dźwięk jest najważniejszym komponentem w tym spektaklu. Funkcjonuje on na trzech poziomach: Chór Centrum Myśli Jana Pawła II wykonuje utwór estońskiego kompozytora Arvo Pärta "Genealogia Chrystusa", pieśni dziadowskie śpiewa Jacek Hałas, grając przy tym na lirze korbowej, a Justyna Antoniak, w stroju anioła, wzbogaca akcję wokalizami złożonymi z oddechu, cykania i dźwięków naśladujących naturę (przypominających pieśni czeskiej wokalistki Ivy Bittowej). Mieszają się zatem porządki, tradycje i kultury.

Podobnie dzieje się w tekście przygotowanym przez Artura Pałygę. Kanwą historii jest moment zawarty w średniowiecznym oficjum Nawiedzenie grobu, gdy trzy Marie (Jakubowa, Kleofasowa i Maria Magdalena) idą do grobu Chrystusa. Passini z Pałygą zastanawiają się, o czym one wówczas myślą. Co myśli człowiek, kiedy jego świat właśnie się zawalił. Kiedy zabito kogoś, kogo umiłował, w którego bezgranicznie uwierzył. Tego niestety nie znajdziemy w Biblii, tam są jedynie suche fakty. Więc Marie idą i myślą. Idą i mówią. Idą i w kompulsywnych, gardzienickich ruchach przeżywają smutek. Ale zanim pójdą, przygotować muszą szabasową kolację. Są w żałobie, ale zgodnie z żydowską tradycją powinny się cieszyć, jeść, studiować Torę.

I tu pojawia się wątek Jonasza. Jezus w Ewangelii według św. Łukasza mówi: "To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza". Jonasza, któremu Bóg wyznaczył rolę, by ten, spędzając trzy dni i trzy noce w brzuchu wieloryba, nawrócił pogańskich mieszkańców Niniwy. Jonasz tego nie chciał, ale musiał to zrobić, bowiem każdy ma jakąś rolę do spełnienia. To kolejne przesłanie, jakie możemy wyczytać z tego spektaklu.

"Znak Jonasza" jest przede wszystkim - jak mówi sam Passini - do słuchania, ale jest w nim też wiele pięknych obrazów. Mimo że scenę spowija mgła i półmrok, scenografia jest niezwykle plastyczna. Jej centrum zajmuje drewniany szkielet - brzuch wieloryba, grota, tunel prowadzący do grobu. To tu Marie przeżyją swoją żałobę, a Jonasz spełni proroctwo. Wejście do grobu, z którego Marie wyjmą pusty całun, jest swoistym instrumentem muzycznym (znów dźwięk) zbudowanym z dzwonków rurowych. Stół, krzesła i oszczędne światło - to wszystko buduje wizualny klimat tego spektaklu.

Jonasz w końcu da znak i zapyta: "Kogo szukacie?". Za chwilę będzie Zmartwychwstanie. I radość. I chorągwie. Ale Marie na razie idą.

Marcin Wasyluk
Lubelska Gazeta Teatralna Proscenium
7 kwietnia 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia