Absurd, żart i makabreska

"Frankenstein" - reż: W. Kościelniak - Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu

Najnowsza premiera Teatru Muzycznego Capitol to dosyć pesymistyczna opowieść o współczesnym człowieku: zagubionym, pełnym pychy i żądzy władzy. Wojciech Kościelniak oparł ją na motywach powieści "Frankenstein" autorstwa Mary Shelley

Scenariusz pierwszej produkcji tego sezonu w Capitolu, nie jest skomplikowany. Młody naukowiec Wiktor Frankenstein uczęszcza na zajęcia do profesora Alberta Waldmanna i równocześnie kompletuje odczynniki potrzebne do stworzenia człowieka. Gdy eksperyment się udaje, Monstrum wymyka się spod kontroli swojemu twórcy i sieje spustoszenie.

Znacznie bardziej od samej historii w spektaklu interesująca jest galeria postaci, jaką otwiera przed nami Kościelniak. Nie ma tu czerni i bieli, każdy z bohaterów jest wielowymiarowy i w jakiś sposób skażony złem: zaborcza, wręcz kazirodcza jest matka Frankensteina (przerażająca i fascynująca zarazem Justyna Szafran), Elżbieta (Helena Sujecka), roztrzepane dziewczę z sierocińca, łączy w sobie dziecięcą niewinność z rozwiązłością, a na dodatek nagminnie kłamie, swoich żądz nie umie poskromić także Agata (Justyna Antoniak), żona Ślepca (Adrian Kąca). Zadziwiająco barwni są także sam Wiktor Frankenstein (Mariusz Kiljan) i jego Monstrum (Cezary Studniak). Pierwszy to niesłychanie inteligentny, opętany chęcią dorównania Bogu, naukowiec, który jednak słabo odnajduje się w relacjach z ludźmi. Monstrum, na początku jest istotą mało błyskotliwą, po drobnych poprawkach Frankensteina, staje się atrakcją londyńskich salonów, gdzie błyszczy inteligencją i oczytaniem. Chce kochać, ale bezustannie zabija.

Kościelniak przepisuje "Frankensteina", czyniąc z niego opowieść bliską współczesnemu człowiekowi. Mówi o naszym zapatrzeniu w siebie, braku empatii, sztuce pogodzenia z życiem i własnymi ograniczeniami. Musical Capitolu to jednak przede wszystkim zabawa: żarty sytuacyjne, absurd i makabreska. Na pierwszy plan wychodzi tu silna inspiracja Timem Burtonem - nie tylko widać to w zamiłowaniu Kościelniaka i twórców do żartów na pograniczu kiczu i horroru, ale też w kostiumach i charakteryzacji. Te są, wraz z prostą i efektowną scenografią, najmocniejszą stroną spektaklu. Multimedia użyte w spektaklu, świetnie zastępują klasyczny dekor, a wózki, z którymi bohaterowie wjeżdżają na scenę są ciekawym rozwiązaniem inscenizacyjnym. To, co razi w spektaklu to nierówny poziom wykonania. Po solówkach Mariusza Kiljana, Cezarego Studniaka, Justyny Antoniak, Justyny Szafran czy Magdaleny Wojnarowskiej (świetny epizod Kobiety ze Szkła!) świetnych warsztatowo, wyśpiewanych z lekkością i luzem, trudno zachwycić się całością. Szczególnie szwankują tu sceny zbiorowe, w których słabo słychać tekst, w tym scena otwierająca spektakl.

"Frankenstein" to widowisko dynamiczne, bezpretensjonalne, zrealizowane w przemyślany, spójny sposób. Dla fanów teatralnej rozrywki w sam raz.

(-)
Kreatywnywroclaw
1 grudnia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...