Aktor, który bardzo chciał grać, działać, żyć

Maciej Kozłowski zmarł w nocy z poniedziałku na wtorek

W superprodukcji "Bitwa Warszawska 1920" miał zagrać rolę Dzierżyńskiego. Nie zagra. Maciej Kozłowski zmarł w nocy z poniedziałku na wtorek. Miał 52 lata.

– To był wspaniały aktor i człowiek. Wyglądało, że udaje mu się wygrywać nawet z tak poważną chorobą (zapaleniem wątroby typu C – przyp. red.), że ją pokona, przetrwa. Jestem w szoku – powiedział nam wczoraj Jerzy Hoffman.

Reżyser, który specjalnie dla aktora wyciągnął z tła postać atamana kozackiego Maksyma Krzywonosa z ekranizacji „Ogniem i mieczem“, także w najnowszej superprodukcji przewidział dla niego rolę. W „Bitwie Warszawskiej 1920”, do której zdjęcia rozpoczną się w czerwcu, Kozłowski miał zagrać członka Polskiego Komitetu Rewolucyjnego Feliksa Dzierżyńskiego.

–  Zobaczyłem niesłychaną wolę działania, talent i ambicję. A także pracowitość i entuzjazm – tak pierwsze spotkanie z aktorem wspomina reżyser. – To był człowiek, który niesłychanie chciał. I zawsze był gotowy stanąć przed kamerą. Dlatego rozbudowałem jego postać, a on w roli, w której dialogów jest niewiele, stworzył bohatera, który na długo wrył się w pamięć widzów – dodaje.

Entuzjazm, talent, wewnętrzna siła i poczucie humoru. Takie cechy nie tylko przysparzały mu sympatii kolegów, ale też widzów, którzy w aktorze grywającym czarne charaktery widzieli sympatycznego człowieka. Także fana piłki nożnej i zawodnika od czasów szkolnych. Był podporą Reprezentacji Artystów Polskich w tej dyscyplinie.

Urodził się 8 września 1957 r. w miejscowości Kargowa w Zielonogórskiem. Do szkoły teatralnej trafił przypadkiem. Towarzyszył koledze na przesłuchaniach. Łódzką filmówkę ukończył w 1984 r.

Jeszcze na studiach zaczął współpracę z poznańskim Teatrem Nowym. Na małym ekranie debiutował w serialu „Królowa Bona”. Jedną z pierwszych kinowych postaci był Waś, groźny krasnal z „Kingsajzu“.

Najgłośniejsze role zagrał w „Psach”, „Kilerze” i „Ogniem i mieczem”. Tę ostatnią cenił sobie najbardziej. Krytycy za znakomity uznali jego udział w ubiegłorocznym filmie „Generał Nil”. Przed premierą jest „Historia Roja...“.

Telewidzowie kojarzą go m.in. z serialami „M jak miłość” czy „Wiedźmin”. Był aktorem Teatru Narodowego.

W jednym z ostatnich wywiadów stwierdził: – Żyje się dla kilku spotkań i paru wzruszeń. Ważne, by ich nie przegapić.

Jolanta Gajda-Zadworna
Zycie Warszawy
12 maja 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...