Aktor, który sprzedaje siebie

"PEEPshow. benefis aktora" - reż: Piotr Kruszczyński - Teatr Nowy Poznań

Jubileusze skłaniają do refleksji, podsumowań. W teatrze dodatkowo dają szansę zaistnieć aktorowi w wyjątkowej roli. Czasami jest to smakowity epizod (jeśli aktor jest w sędziwym wieku), innym razem -główna rola - jak to jest w przypadku Michała Grudzińskiego.

George Tabori napisał "Peepshow" dla siebie, na własny jubileusz aktora, reżysera i dramaturga. Rozliczył się w nim ze swoim życiem, a reżyser poznańskiego spektaklu Piotr Kruszczyński przeczytał tekst przez pryzmat biografii artystycznej Grudzińskiego. Oczywiście, byłoby naiwnością i nadużyciem utożsamianie bohatera dramatu z losami ulubieńca poznańskiej publiczności, ale trudno się temu oprzeć, biorąc pod uwagę choćby tak oczywisty kontekst, jak postać Leara, którą gra bohater sztuki, pieszczotliwie tytułowany jako Misio. 

Dwadzieścia lat temu w pamiętnej realizacji szekspirowskiego dramatu "Król Lear", podczas próby zmarł odtwórca tytułowej roli - Tadeusz Łomnicki. W "Peepshow" umiera na scenie grający "Króla Leara" Misio. W tamtym przedstawieniu Michał Grudziński był obsadzony w roli Księcia Kornwalii. Odniesień jest więcej - kobiety życia Misia z dramatu Taboriego - Matka (Bożena Borowska), Niania (Maria Rybarczyk) Amanda (Antonina Choroszy) - w tamtym "Learze" grały córki Króla: Kordelię, Reganę i Gonerylę. Po śmierci Łomnickiego zespół podjął decyzję, że nie dokończy dzieła, ale tamto doświadczenie określiło uczestników na zawsze, o czym świadczą choćby ich wypowiedzi w programie nowego spektaklu.

"Peepshow" nie jest na szczęście sztuką o zmaganiu się aktora z rolą Króla Leara. To rzecz o aktorze w ogóle, o teatrze, który zniewala każdego, kto znajdzie się w jego sferze. Na naszych oczach Misio spotyka się z wszystkimi, którzy odegrali w jego życiu zasadnicze znaczenie: na scenie są obecni Matka, Niania, Ojciec i kobiety, z którymi coś go mniej lub bardziej łączyło. Każde spotkanie pokazuje inną twarz aktora, który wie, że czas upływa.

Grudziński przez ponad 40 lat spędzonych na scenie dorobił się wielu twarzy, które udało mu się w tym kalejdoskopie spotkań ożywić. Oglądając przedstawienie, miałem chwilami wrażenie, że widzę aktora żywcem wyjętego z "Czajki", "Ławeczki", "Panopticum...", "Burzy w Teatrze Gogo", "Tartuffe"... Bo aktor - i to podkreśla Misio - w każdej roli sprzedaje trochę siebie. Trudno się od nich uwolnić.

 Pod koniec spektaklu swego życia Misio prosi, aby publiczność go zapamiętała. Myślę, że tę postać Michała Grudzińskiego zapamięta, podobnie zresztą, jak role Bożeny Borowskiej-Kropielnickiej, Antoniny Choroszy, Marii Rybarczyk, Sławy Kwaśniewskiej i Ildefonsa Stachowiaka.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
10 maja 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...