Aktorka nie do zdarcia

Portret Anny Seniuk

Wciąż pracuje na trzech etatach. Publiczność od lat ujmuje jej prostota i pasja. Ona sama ma dystans do swojego wieku i potrafi z niego żartować. Anna Seniuk opowiada o swojej pracy i życiu w symbiozie z Madzią Karwowską.

Przed laty grając w teatrze zerwała ramiączko sukienki. Publiczność siedziała wpatrzona w nią i wsłuchana, ale partnerujący aktorce Jan Nowicki jakoś dziwnie błądził wzrokiem po teatralnych reflektorach, omijając ją spojrzeniem. Na dodatek za kulisami słyszała tupot zbiegających się kolegów. Dopiero schodząc ze sceny zorientowała się, że zagrała... topless. - Było co pokazać! - śmieje się Anna Se-niuk. - Wiele osób jest zdziwionych moim wyglądem, bo albo chudnę, albo tyję. Teraz jestem jak księżyc wpełni - dodaje bez zażenowania aktorka. W poście schudłam siedem kilo, w święta przybrałam pięć. Jedyna rada dla puszystych kobiet, jak mówi, to nosić ciut większe ubiory i powtarzać: no popatrz, jak wszystko na mnie wisi! Od pierwszego klapsa w "Czterdziestolatku" - czterdzieści lat minęło! Tamten serial ciągle emitowany jest przez różne kanały, uzyskał nawet miano kultowego. Możemy wspominać naszą młodość i pośmiać się z PRL-u. - Młodzi pytają, dlaczego wtedy wszystko trzeba było załatwiać? Nie można było kupić?

No, nie można było - dodaje. Przez to, że "Czterdziestolatek" jest ciągle powtarzany, ludzie myślą, że Anna Seniuk wciąż wygląda jak 40 lat temu. - Niedawno przyjechałam do Krakowa, wsiadłam do taksówki obok kierowcy, on patrzy i mówi: Ale się pani z... Ja czekam bezczelnie, co on dalej powie. Co za tym "z" nastąpi, a on wyraźnie skonsternowany wyjąkał: zzz... zmieniła. Taksówkarz dżentelmen starał się być elegancki - śmieje się aktorka. Jeszcze nie umarłam! - Jadę rano taksówką, zamawiałam ją na nazwisko, a kierowca do mnie: Ojej, to pani żyje?! - Żyję, żyję, dobrze się mam - odpowiadam. - A dlaczego pan uważa, że już nie powinnam żyć? - No, bo nie ma pani w telewizji, to myślałem, że pani umarła!

Anna Seniuk wciąż pracuje na dwa, trzy etaty. Powinna już być na emeryturze, ale występuje w Teatrze Narodowym, jest profesorem w Akademii Teatralnej. - Do tego mam dwoje wnuków, a to dodatkowy etat babci. Od rana do wieczora coś robię, dlatego jeszcze nie umarłam. Im więcej pracy, tym więcej wytwarza się energii. Kolejna anegdota związana z taksówkarzem. Siadam z tyłu. Popatrzył na mnie we wstecznym lusterku i nie odrywa ode mnie oczu. O mało nie wjechaliśmy w autobus, a on dalej wgapia się we mnie. Wreszcie pytam: Dlaczego pan mi się tak przygląda? - A patrzę, jak ten czas szybko leci! - No to odpowiedziałam, że leci nam wszystkim. Jemu też! Anegdotami Anna Seniuk sypie jak z rękawa. - Byłam w sklepie. Dotyka mnie kobieta stojąca za mną: - Pani Seniuk? - Tak, to ja. - Poznałam panią. - Miło mi bardzo. - Po głosie panią poznałam! Aktorka zapytana, czy ma dość Madzi Karwowskiej z "Czterdziestolatka", zaprzecza. Nie przeszkadza jej, że ludzie często ją z nią kojarzą, bo ma satysfakcję, że zagrała dużo różnych ról, także w teatrze telewizji. - Ale pracuję też z młodymi i to jest fascynujące, twórcze i dodaje energii. To jak wzajemny układ wampiryczny. Młodzi wysysają z nas wiedzę, a my z nich energię, młodość. Po dwóch, trzech godzinach z młodymi, otwierają się nowe horyzonty. Z osobami w naszym wieku rozmawiamy tylko o chorobach i wnukach, a z młodymi ciągle o czymś nowym, świeżym i twórczym - opowiada. - Popularność związana z "Czterdziestolatkiem" jest miła i przypisana do zawodu. Aktor musi zdawać sobie sprawę, że jeżeli zdarzy mu się popularność, to trzeba się nią cieszyć i przyjąć ją z pokorą. Kiedy kręciłam "Czterdziestolatka" po raz kolejny musiałam wstać rano i jechać na plan. Byłam potwornie zmęczona. Wieczorem grałam w teatrze, w nocy gotowałam obiady. Rano moja kilkuletnia córka odprowadzała mnie do windy. Rozpłakałam się: Magda, ja już nie mogę, chcę się wyspać! Nie pójdę do pracy! A moja mądrzejsza ode mnie córka popatrzyła na mnie i powiedziała: - Mamo, inne aktorki marzą, żeby grać w filmie, a ty grasz w filmie i płaczesz?! Wytarłam nos i poszłam do roboty. Zawsze albo dzieci mnie ustawiały, albo życie. Dostałam nienudne życie. Może nie było usiane skandalami, nie gościłam na pierwszych stronach gazet, ale może jeszcze coś wymyślę. Skandale ciągle przede mną. Jestem w takim wieku, że - jak kiedyś powiedziała Stefania Grodzieńska -teraz już wszystko można. Nawet tańczyć na stole. Polecam!

Baba,. co szybko gra Walczyła, żeby nie zostać zaszufladkowaną. Dzięki telewizji, teatrowi, dostała szansę grania różnych ról. Po "Czterdziestolatku" odmawiała podobnych ról i dwa lata nic nie grała. Dla młodej aktorki to długo, ale w końcu dostała rolę w "Bilecie powrotnym". - Po "Bilecie" zadzwonił do mnie Andrzej Wajda i zaproponował udział w "Pannach z Wilka". A o tym, jak do niego trafiłam, to dowiedziałam się później. Andrzej Wajda zaproponował rolę Danielowi Olbrychskiemu, który odmawiał, bo za trzy tygodnie miał grać w Niemczech. Wajda się zastanowił i mówi: - To dobierzemy pięć bab, co szybko grają, i zdążymy - opowiada. - Z tym filmem wiąże się jeszcze jedna anegdota. Mojego męża grał Zbigniew Zapasiewicz. Po jakiejś scenie Andrzej Wajda mówi: dobrze, dobrze. To ja, z radości - do Zapasiewicza: - Widzisz, chwali nas, że dobrze. - Ależ skąd, ty go nie znasz. Było do niczego! - zasępił się Zapasiewicz. -Kiedy Wajda chwali, to mówi: pięknie, pięknie. Andrzej nigdy nie ośmielił się powiedzieć aktorowi: zagrałeś źle. Jeszcze raz! - przypomina sobie aktorka. Kiedy Wajda kręcił "Wałęsę", zrobił miły gest. Zaprosił wszystkich swoich aktorów na plan filmu. -Krzyczałam z Krysią Zachwatowicz, jego żoną: Hańba! Puśćcie go! Tę scenę wycięli, a Andrzej przysłał mi odręczny list, w którym bardzo przepraszał. Przecież i tak nikt by mnie nie zauważył! Ale sam fakt, że pomyślał o mnie, był miły. Dziś młodzi ludzie zapomnieli, że pewnych rzeczy nie wypada robić. Młodzi mówią: a co, nie wolno?

Wolno, oczywiście, ale nie wypada. Wypada: wstać, ukłonić się, grzecznie odpowiedzieć, powiedzieć przepraszam. Przypominam o tym studentom - wyznaje. Anna Seniuk ceniła sobie rolę w "Konopielce", do której przygotowywała się przez rok. Tuż przed zdjęciami okazało się, że jest w ciąży i spodziewa się drugiego dziecka. Miało urodzić się pod koniec zdjęć.

- Przeprosiłam reżysera, chciałam zrezygnować, a on porozumiał się ze scenarzystą, który stwierdził, że na wsi jedno dziecko więcej -nie ma znaczenia. Dopisał scenę, której nie ma w książce. Mówię: "Kaziuk, ja zaciążyła". On najpierw się złości, a później głaszcze. Grałam razem z córką, dlatego mam taki ciepły stosunek do tego filmu - wspomina. Ostatnio odkrył ją młody reżyser, właściwie malarz, który nakręcił film: "Kanadyjskie sukienki". Zapytała go: - "A skąd pan wie, że ja w ogóle żyję?Odpowiedział, że w czymś mnie widział". - Zagrałam jego babcię we wsi, w której mieszkała. Statystowali mieszkańcy. Kiedy zobaczyli mnie w sukienkach babci Zosi, to komentowali: ło Jezu, jakbym Zosię widziała! - opowiada. Film się spodobał, teraz powstaje drugi. - Mam swojego reżysera, który mnie uwielbia, jajego też, pomimo prawie 50 lat różnicy - dodaje. Mam żal Anna Seniuk ma żal tylko o to, że nie w każdy poniedziałek telewizja nadaje spektakl teatralny, a przecież nie każdy może chodzić do teatru. Aktorka uważa, że ludzie nadal chcieliby troszeczkę wzruszenia. - Przecież się między sobą różnimy i można poświęcić półtorej godziny w telewizji dla tych, co kochają teatr -oburza się. - Ale nie można biadolić. Róbmy swoje - jak zachęcał. Młynarski.

Roman Laudański
Polska Gazeta Krakowska
24 czerwca 2014
Portrety
Anna Seniuk

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...