Album w czerwieni

"Staniewski - Gardzienice - Antyk" - aut. Krzysztof Bieliński - Wydawnictwo Czarne

Po niezbyt ciekawym albumie fotografii, który był poświęcony teatrowi Krystiana Lupy, dość zachowawczo podchodziłam do informacji, że oto szykuje się kolejna publikacja. Jednak już po pobieżnym przejrzeniu albumu „Staniewski – Gardzienice - Antyk" można być pewnym: Krzysztof Bieliński jest fotografem Gardzienic.

Historycy teatru lubią utyskiwać na brak zachowanych materiałów, na ulotność materii z którą pracują. Niektórzy proponują, by przedstawienia zachowane w malarstwie wazowym traktować jak teatralne fotosy przygotowywane z okazji premier... co jest pomysłem dość chybionym... Jeżeli ktoś widział którykolwiek ze spektakli Gardzienic, zdaje sobie sprawę, że fotografowanie przedstawień przygotowanych przez ten zespół wydaje się zadaniem niemożliwym, takim, które do pewnego stopnia musi być skazane na niepowodzenie. Włodzimierz Staniewski znalazł jednak artystę, który nie tylko świetnie rozumie spektakle, które przedstawia w swoich pracach – gardzienickie przedstawienia na fotografiach Krzysztofa Bielińskiego po prostu zaczynają wirować. Wciągają odbiorcę w swoją hermetyczność.

Krzysztof Bieliński z niezwykłą wnikliwością pokazał, jak różnorodny charakter ma praca Gardzienic. Każdy rozdział/prezentowany spektakl: „Ifigenia w A...", „Elektra", „Metamorfozy", „Oratorium pytyjskie", „Ifigenia w T...", wprowadza w oddzielny mikrokosmos konkretnego zdarzenia teatralnego, które jest przecież tak ulotne. Każdy z tych projektów w obiektywie Bielińskiego zasługuje na osobną, monograficzną publikację z odautorskimi notatkami Włodzimierza Staniewskiego oraz badaczy zajmujących się jego twórczością.

Niezwykłe (i bardzo rzadkie w fotografii teatralnej) jest to, że na pracach Krzysztofa Bielińskiego uchwycone przez niego sytuacje sceniczne ożywają. Wyrastają z jednowymiarowości papieru, który wytrzyma przecież wiele. Gesty, zatrzymane przez nieczuły mechanizm fotograficznego aparatu, jakby nieświadome tego, co się stało kontynuują swój rozszalały taniec w wyobraźni odbiorcy. To źrenice aktorów wodzą za nami, odprowadzają z przewracanych stronic. Trójwymiarowość dźwięku, instrumentów, wykonywanych pieśni zostały sugestywnie osadzone w fakturze fotografii, w ich ziarnistości.

Włodzimierz Staniewski pisał, że aktorzy i muzycy muszą być z piekła rodem. Z piekła rodem musi też być i fotograf, który to wszystko poskromi. Ile by się dało, by taki album zachował się z któryś Dionizjów, które miały miejsce w V w. p.n.e....

Olga Śmiechowicz
Dziennik Teatralny
10 września 2016

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia