Ale ogień wciąż płonie

"I tak nikt mi nie uwierzy" - reż. Wiktor Rubin - Teatr im. A. Fredry w Gnieżnie

Zapewne każdy z nas słyszał historie o palonych na stosie czarownicach. Procedura ta piętnowała kobiety, skazując je na śmierć ze względu na przekonanie iż te miały do czynienia z czarami. Gdyby ogień i stos zabrać a zamienić na upokorzenie, ból, cierpienie, długotrwałą krzywdę fizyczną i psychiczną, to i dzisiaj możemy się spotkać z okrutnym rytuałem krzywdzenia i odbierania człowieczeństwa.

„I tak nikt mi nie uwierzy" Jolanty Janiczak w reżyserii Wiktora Rubina inspirowany losami Barbary Zdunk – ostatniej kobiety w Europie spalonej na stosie, to właśnie historia o współczesnym stosie, na którym wciąż pali się kobiety.

Scena, mężczyzna (Roland Nowak) mówi publiczności o eksperymencie, któremu poddana została jego córka. Barbarę Z. (Karolina Staniec) wielokrotnie traktowano prądem, a gdy dano jej szansę na opuszczenie celi, ta z niej nie skorzystała, co świadczy o tym, jak osoba, która zaznała bólu nie potrafi się od niego uwolnić.

Spektakl przyjmuje formę przesłuchania Barbary, ale niektóre epizody z jej zeznań są odgrywane, czasami kilka razy, tak aby zeznającą upokorzyć jeszcze bardziej. Co jakiś czas na ekranie wyświetlają się migawki wspomnień, na podłodze obrysowano kształt dziewczynki w sukience, a w głębi sceny, po lewej stronie dostrzec można stół z przedmiotami, na których naklejono numery – dowody w sprawie.

Barbarze zarzuca się bycie odpowiedzialną za pożar, który miał miejsce we wsi. Brakuje dowodów, ale ponieważ kobieta od dziecka była „inna", a na odchodne po rozstaniu z pasterzem rzuciła groźbę: „zaśniesz w płomieniach", to postanowiono jej przypisać ten uczynek. Mieszkańcy bardzo szybko doszli do tego wniosku, jednak sprawy, które wpłynęły na psychikę bohaterki nigdy nie zostały rozwiązane właśnie ze względu na brak dowodów. Historia to zeznania Barbary, ale również jej trzech córek (Kamila Banasiak, Martyna Rozwadowska, Joanna Żurawska). Ojciec kobiety wciela się w rolę prokuratora, a brat (Michał Karczewski) gra śledczego.

Obserwujemy Barbarę teraz, a jednocześnie oglądamy retrospekcję scen z przeszłości. Począwszy od jej pierwszych przeżyć z własnym ciałem aż do bestialskich scen przemocy seksualnej. Od najmłodszych lat dziewczynce wyrządzano krzywdę i ta wiedziała, że dzieje się coś złego, jednak sparaliżowana liczyła do 300 lub 400 i czekała na koniec. Brak matki w domu wpłynął na to, że ojciec odsyłał dziewczynkę do sąsiadki, a ta niespecjalnie była zainteresowana dzieckiem. Z czasem Barbara nie była w stanie tworzyć relacji z ludźmi. Łatwiej było ją o cos oskarżyć, zamknąć i w ciszy oraz ciemności dręczyć i wykorzystywać niż próbować uratować.

Sceny przesłuchań, podczas których odgrywane są poszczególne wydarzenia są mieszanką różnych emocji. Z jednej strony mamy chłodnego i skupionego na sowim celu oprawcę z drugiej zaś bezbronną ofiarę, a temu wszystkiemu przygląda się prokurator, który prosi o powtórzenie niektórych sekwencji i zadaje mnóstwo pytań. Ofiara nie jest w stanie odtworzyć pewnych wspomnień oraz nie ma żadnych dowodów, co sprawia, że zeznania są odrzucane. Zmusza się Barbarę do przeżywania raz jeszcze upokorzeń, do przypominania sobie o bólu, a w efekcie pogłębia się jej problemów emocjonalnych. Przyjęła do wiadomości, że i tak nikt jej nie uwierzy.

Ludzie słuchają, ale nie chcą usłyszeć. Ofiary gwałtu, przemocy często nie krzyczą, bo się boją. Kiedy zabiorą głos, często są zagłuszane, więc uznają, że nikt im nie uwierzy. Barbara Zdun to ostatnia w Europie kobieta spalona na stosie, ale ogień wciąż płonie.

Natasza Thiem
Dziennik Teatralny Poznań
17 grudnia 2020
Portrety
Wiktor Rubin

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...