Alfabet naszych dźwięków

"Trzy świnki..." - reż. Stanislav Staško - Teatr im. Andersena w Lublinie

...czyli dowód na to, że nawet wilki przechodzą na wegetarianizm!

Co pamiętamy z czasów dzieciństwa? Misia z oklapniętym uszkiem? Kolejkę elektryczną? Lalę Zuzię? Kakao z kożuchem, któro pani przedszkolanka usilnie kazała nam wypić? Czy jest coś jeszcze? Jakiś element, spajający dni naszej młodości, pozwalający przenieść się w świat fantazji, beztrosko podróżować po krainach nieosiągalnych dla nie zawsze rozumiejących nas dorosłych? Każdy z nas doskonale pamięta godziny spędzone na słuchaniu babci czy dziadka, cioci, mamy, taty albo niani. Historie, opowieści, powiastki... Po co te wszystkie słowa - doskonale wiemy, że chodzi nam o bajki. Wierne towarzyszki i niestrudzeni przewodnicy po zamkach, jaskiniach, podróżach międzyplanetarnych, zaprzyjaźniający nas z księżniczkami, rycearzmi, smokami i zwykłymi dziećmi jak my wtedy, ale borykającymi się z o wiele poważniejszymi problemami. Jednak, czy to nie także dla nas każda paproć przybierała od razu rozmiary pradawnego skrzypu, a zobaczona na łące jaszczurka wydawała się momentalnie małym dinozaurem...?

Z biegiem lat bajki ulegały przemianon. Aktualizowane zgodnie z duchem czasu, wszechobecnym postępem; nie straciły jednak ani krzty swojego celu. Jak powinien wyglądać przepis na bajkowe ciasto? Na pewno nie może zabraknąć w nim złego charakteru, musimy dołożyć do tego szczyptę humoru, a nadzienie przygotować z  głównych bohaterów, którzy, pomimo drobnych nieporozumień, darzą się szczerą przyjaźnią - i mamy przepyszny wypiek.

19 września Teatr im. Andersena w Lublinie zaprosił nas na taką właśnie degustację. Kozi Gród stał się na moment kolorową cukiernią, skąpaną po brzegi w śmiechu i radości. Wszystko to stało się za sprawą dwóch cukierników (w tych rolach reżyser Stanislav Staško i sprawca tłumaczenia Dariusz Czajkowski). Im to winne są słowa uznania za dzieło, jakim jest sztuka "Los Tres Vagabundos". Deser teatralny został udekorowany (przyozdobiony) gatunkiem muzycznym, który jest nie tylko głosem mojego pokolenia, ale także coraz bardziej otwarcie staje się pomostem, a nawet  niekiedy brakującym ogniwem w naszym dialogu ze starszymi pokoleniami. Tak oto zaszczytną rolę dekoratora przejęli Sisa Michalidesová i Peter Preložník, jak również jeden z filarów polskiego hip-hopu Marcin „AbradAb” Marten, członek legendarnego już Kalibra 44.

Tym sposobem bajka o trzech świnkach, będąca materią, której metamorfozą zajął się Stanislav Staško, dostała nowe życie. No dobrze... jest trójka przyjaciół - Klara, Pat i Mat (Dominika Mrozowska, Konrad Biel, Mateusz Kaliński). Jest ich dzielnia, która dzięki graffiti Filipa Komorowskiego stała się hołdem dla kultowego filmu "Wild Style". Jest siła sprawcza perypetii bohaterów - Rap Skrzat(niezrównany Bogusław Byrski). Jest również zły charakter - Mr Wolf (Bartosz Siwek), wspomagany skutecznie przez reprezantantki głosu ludu - Panią Hiper i Panią Market (Bożena Dragun, Wioletta Tomica).

Wszystko to, jak już wspomniałem, skąpane jest w hip-hopowym sosie. Reżyser ustawił sobie poprzeczkę niezwykle wysoko. O ile bajka, będąca jedną wielką metaforą jest medium wdzięcznym w kwestii przemian, o tyle hip-hop - muzyka traktująca w dużej mierze o niesprawiedliwościach społecznych, ukazująca je niekiedy brutalnie odarte z dyplomatycznych zwrotów - to już "ciężki kawałek chleba" do ugryzienia.

Mając na uwadze głownego odbiorcę sztuki, jakim jest namłodsza część społeczeństwa, można powiedzieć, że reżyser zdał egzamin śpiewająco. Kiedy mój młodszy brat (jak i zapewne jego koledzy) zaczął słuchać hip hopu (co było konsekwencją powszechnie panującej mody), ilość artystów dopasowująca swój przekaz do tak młodego pokolenia była znikoma. W morzu wulgaryzmów i wodospadzie trudnych metafor niełatwo było wyłowić smakowity kąsek dla niedużego wiekiem słuchacza. Od teraz mamy na to lekarstwo.

Warstwa tekstowa przedstawienia to doskonale skrojona lekcja przyjaźni dla malusińskich. Znajdziemy tu wszystko, czego potrzeba, aby przekazać elementarne zasady współżycia w grupie. Jest przyjaźń, szacunek do starszych(lekko i żartobliwie podkolorwany), jest zarysowane poczucie tożsamości - temat bardzo trudny do uchwycenia w prostej formie.W końcu, ale i przede wszystkim - wspólnota, która, jak dobro, finalnie tryumfuje. I nawet wilk nie wydaje się już taki zły...

Nie ważne, co mamy na sobie - czy sami to wybraliśmy, czy, jak w przypadku młodych widzów, zrobili to za nas rodzice. Wczoraj modny był rock, dzisiaj króluje hip-hop, ale kto wie, co będzie jutro...? Podobno wszystko wraca jak w kręgu Samsary. Może okazać się, że jutro porzucimy na dobre luźne ubrania dla czegoś nowego. Nie o to jednak chodzi. Sens słów, tekstów hip-hopowych, zarówno tych ze sztuki, jak i pozostałych, przetrwa. Zlewa on się bowiem sukcesywnie z podwalinami naszej kultury, naszej socjalizacji. Zawsze istotny będzie problem "naszego kawałka podłogi", bez względu na czas i miejsce jej froterowania.

Reasumując - spektakl "Trzy świnki czyli Los Tres Vagabundos", winien być pokazany jeszcze wielokrotnie, aby każdy młody widz zrozumiał, że na zioma zawsze można liczyć, ale zioma trzeba szanować - bez znaczenia, w jakim jest wieku, co robi tudzież co ma na sobie. Jeżli autorzy przedstawienia pokusiliby się o wydanie ścieżki dźwiękowej, przypuszczam, że zagościłaby ona w odtwarzaczu niejednego sympatyka beatów w tempie 95 bpm., nawet takiego, który spodnie baggy zamienił na te w kant. Kończąc słowami poety: "To moja kabina, to moja dziedzina. Szacun".

Piotr Jamrogiewicz
Dziennik Teatralny Lublin
22 września 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...