Ambona Brooka

"11 and 12" - reż: Peter Brook - Instytut im. Jerzego Grotowskiego

Po pięciu latach od ostatniej polskiej premiery brytyjski reżyser Peter Brook wraca z nowym przedstawieniem, kontynuującym wątek podjęty już wcześniej. Wystawiony w 2005 roku "Tierno Bokar" na kanwie życia tytułowego mistyka islamskiego był potwierdzeniem umiejętności Brooka w przenoszeniu fascynacji kulturowych na scenę. Był to teatr, który szokował świadomym odarciem z efektownych chwytów scenicznych i odcięciem od znanego widzowi europejskiemu warsztatu aktorskiego. W najnowszym projekcie Brooka "11 and 12" widać dawne fascynacje rytuałem i kultem oraz poczucie misyjności teatru, który powinien reagować na aktualne problemy światowe

Przedstawienie „11 and 12”, którego premiera światowa odbyła się w listopadzie 2009 roku w Paryżu, jest wynikiem współpracy Barbican Centre, Theatre Bouffes du Nord i Instytutu im. Jerzego Grotowskiego. Obsadę tego spektaklu, podobnie jak w przypadku poprzedniego przedstawienia, tworzą aktorzy z Izraela, Palestyny, Afryki i Europy. 

W spektaklu widać ciągłą fascynację Petera Brooka książkami afrykańskiego pisarza Amadou Hampate Ba, który dał świadectwo życia i nauczania jednego z największych mistyków ruchu islamskiego ubiegłego wieku – Tierno Bokara. Jego opowieściami o relacjach rodzinnych, społecznych i politycznych w Afryce początku XX wieku Brook inspiruje sie po raz drugi, dowodząc, że większość problemów społecznych panujących w tamtych czasach pozostało do dziś. Przede wszystkim jednak Hampate Ba podejmował wątek religijny i to ten wątek staje się głównym trzonem teatralnej opowieści Brooka.

Reżyser za pośrednictwem Amadou Hampate Ba wprowadza europejskiego widza w praktycznie nieprzetłumaczalny na jego język obrzęd. Sufizm, którego wyznawcą i mistrzem był Tierno Bokar najłatwiej nazwać mistycznym ruchem islamskim, który polega na próbie osiągnięcia jedności z boskim Absolutem. Trudno to jednak zrozumieć współczesnemu widzowi europejskiemu. My domagamy sie definicji i tłumaczeń, oni miłują to, czego zdefiniować się nie da: „Bóg jest utrapieniem ludzkiego umysłu (...) On wymyka się wszelkim definicjom.” Jednak Brooka w naukach Tierno Bokara fascynuje głównie wątek tolerancji religijnej: istnieje tylko jedna religia – wspólna wszystkim ludziom, przybierająca różne formy, ale zawsze ta sama.

Jednak rzeczywistość ukazuje, że czasem drobne odstępstwo od praktykowań religijnych potrafi poróżnić ludzi tego samego obozu do tego stopnia, że zaczynają przeciw sobie walczyć. Nie trzeba szukać na to dowodów w historii. Wojna na świecie przecież ciągle trwa. Brook na podstawie opowieści o dwóch wrogich sobie odłamach sufizmu stara się poruszyć wątki ponadczasowe i uniwersalne, przenosząc wprost nauki Tierno Bokara na scenę: „Są trzy prwady: moja prawda, twoja prawda i Prawda. Moja prawda, tak jak twoja prawda, stanowi tylko niewielką część Prawdy. Nasze prawdy to półksiężyce leżące po przeciwnych stronach doskonałego kręgu lunarnej pełni. Gdy się spieramy i słuchamy tylko siebie samych, nasze półksiężyce najczęściej odwracają się od siebie tyłem – im dłużej się spieramy, tym bardziej się od siebie oddalają. Musimy je odwrócić i ustawić twarzą w twarz, wówczas zaczną się do siebie stopniowo zbliżać i być może w końcu się spotkają, tworząc wielki krąg Prawdy”.

Forma tego przedstawienia dalej w sposób świadomie naiwny i prosty nawiązuje do tradycji obrazu dziewiczego teatru, w którym rolę wiodącą ma protagonista – narrator. To z jego ust wykluwa się cała historia. Z tym działaniem korespondują także inne, takie jak gra prostym, wieloznacznym rekwizytem oraz wcielanie się aktora w kilka postaci. Niezmienna scenografia złożona z czerwonych mat posypanych piaskiem oraz kilku kikutów afrykańskich drzew tworzy pole gry, w którym główną rolę ekspresji przejmuje ludzkie ciało. Teatr Brooka sięga do korzeni teatru, który rządził się daleko posuniętą umownością, to dlatego aktorzy wielość czynności tylko imitują. Tworzona na żywo w trakcie spektaklu muzyka na afrykańskich instrumentach dopełnia całości.

Brook w sposób ciekawy i twórczy przenosi na scenę poznane wzory innych kultur, dowodząc, że w rzeczywistości wszyscy zmagamy sie z tymi samymi problemami. Jego teatr odznacza się obrazowością i umiejętnością budowania atmosfery przy użyciu minimum środków. Wydaje się jednak, że zdobytą na wyprawach afrykańskich autentyczność reżysera przytłacza obecnie zbyt duże poczucie obowiązku misyjności. I choć Brook sam stwierdza, że nie łudzi się, by ten teatr mógł zbawić świat i zapobiec wojnom, pragnienie pouczenia wysuwa się na pierwszy plan. Trudno przemawiającemu znów po pięciu latach mistrzowi nie przyznać racji, ale wątek ten został podjęty zbyt łopatologicznie. I właśnie dlatego scena Brooka nabiera charakteru ambony, z której padają piękne, idealistyczne nauki, które jednak nigdzie dziś nie mają swego odpowiednika. Po stokroć wzywanie o pokój w podobnej stylistyce teatralnej traci swą moc, powodując, że przede wszystkim pojawia się wątpliwość, po co to wszystko zostało znów zaprezentowane.

Małgorzata Bryl-Sikorska
Dziennik Teatralny
30 stycznia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...