Anioły o ludzkich twarzach.

"Gdyby do szkoły chodziły anioły" - Teatr Muzyczny w Gdyni

Przyjacielskie spotkanie po latach w Teatrze Muzycznym ze wskazaniem na kontrolowany sentymentalizm.

Pierwsza w tym roku premiera teatralna odbyła się w Muzycznym 9 stycznia na scenie Malarnia. "Gdyby do szkoły chodziły anioły" to śpiewna opowieść o czworgu dorosłych znajomych klasowych, którzy niebywałym zbiegiem okoliczności zapisali swoje dzieci do tej samej klasy. Bohaterowie: inżynier Wiśniewska, plastyk Światłowski i krawcowa Moczyńska stawili się w szkole na wezwanie wychowawcy. Nie spodziewali się, że wzywającym okaże się ich kolega Kaczor. Pretekstem miały być problemy wychowawcze, jednak ostatecznie spotkanie przerodziło się wyłącznie w sympatyczne wspominki. 

Mało skomplikowana fabuła powstała ponad dwadzieścia lat temu i wówczas przedstawienie budziło ogromne zainteresowanie. Zbigniew Sikora napisał scenariusz dla Teatru Dramatycznego im. Jana Kochanowskiego w Opolu na podstawie zbioru piosenek znanego kompozytora i dziennikarza Tadeusza Klimowskiego (jest to autor m. in. piosenek "Filipinek"). Ze zbioru 20 utworów Sikora wybrał osiem do spektaklu. Za ówczesnej opolskiej dyrekcji Macieja Korwina wystawień było około stu. Zbigniew Sikora był wtedy jednym z aktorów, a obecnie stał się reżyserem swego tekstu, na którym dokonał liftingu.

Wydaje się, że scenariuszowy pomysł z 1989 roku to "wstępniak" portalu nasza-klasa. Konfrontacja wyobrażeń, mity klasowe, kompleksy, pierwsze miłości i piętna, wyliczanki, tajemnice, których czas właśnie nadszedł to elementy składowe spektaklu. Pestka, Żarówa i Wymoczek powoli wychodzą z roli rodziców, by poddać się wspomnieniom, dawnym melodiom i nawykom. Najdłużej z roli magistra wychodzi Kaczor, choć i on w szaleństwie niekontrolowanym, upada w zabawie na podłogę. Czy dzisiaj są w cenie szkolne wspomnienia? Wydaje się, że po szale, jaki miał miejsce 2 lata temu na wspomnianym portalu, mógł nastąpić lekki przesyt podstawową integracją klasową. Naród nasz jednak z dziada pradziada sentymentalny jest, więc...

Całość przedstawienia "Gdyby do szkoły chodziły anioły" w dniu premiery oparła się na znakomitym występie Krzysztofa Wojciechowskiego. Grał i śpiewał z rozmachem, wchodził w różne tonacje i rytmy. Z lekkością wspinał się po ławkach, znakomicie współpracował z zespołem, nie odpuścił aż do zejścia ze sceny. Odegrał rolę w miarę surowego ojca, który swemu Mieciowi poświęca aż pół godziny czasu w ciągu dnia. Konsekwentną kreację pokazała Anna Maria Urbanowska jako inżynier Wiśniewska. Wypracowane gesty, tonacja emocji i stylowa delikatność to jej wyróżniki. Niestety, Tomasz Gregor jako Kaczor potykał się o słowa, a Katarzyna Więcek, pomimo kolorowej kreacji, była mało wyrazista.

Uboga scenografia, jak w niegdysiejszej szkole, ograniczony ruch sceniczny i zbyt prosta fabuła to główne bolączki spektaklu. Atutem jest tempo. Premierowa widownia, głównie dorosła, bawiła się przednio, niektórzy nawet płakali ze śmiechu. Jednym zdaniem można rzec-zapotrzebowanie na odstresowujące widowiska jest ogromne. "Gdyby do szkoły chodziły anioły" polecam zdecydowanie całym rodzinom, bo niezależnie od wieku można coś znaleźć dla siebie.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świetojanska1
12 stycznia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia