Apetyt na Fredrę

"Damy i huzary" - reż. Tomasz Grochoczyński - Teatr im. Cypriana Kamila Norwida

W sobotę (28.09) jeleniogórski Teatr im. Cypriana Kamila Norwida w zmodernizowanym budynku teatru przy Al. Wojska Polskiego zainaugurował nowy 74. sezon artystyczny premierą spektaklu "Damy i huzary" Aleksandra hr. Fredry w reżyserii Tomasza Grochoczyńskiego. Po dwóch latach przerwy, podczas której teatr funkcjonował tymczasowo w siedzibie sali kinowej przy ul. Krótkiej.

Po trzyletniej przerwie mamy znów na jeleniogórskiej scenie Fredrę. Tym razem nie drugorzędną komedyjkę, lecz dzieło przednie, zaliczane obok "Zemsty", "Ślubów panieńskich", "Pana Jowialskiego", "Dożywocia" i "Męża i żony" do najwybitniejszych w twórczości pisarza - "Damy i huzary".

70 lat temu w Teatrze Dolnośląskim (Teatrze Miasta Jeleniej Góry), czyli dziś Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze "Damy i huzary" (premiera: 2 kwietnia 1949) na swoje 35-lecie pracy artystycznej reżyserował Ryszard Wasilewski i zagrał też Kapelana, który służy radą i wciąż powtarza - "Nie uchodzi, nie uchodzi". Oprócz wspomnianej inscenizacji na Dużej Scenie jeleniogórskiego Teatru Dolnośląskiego - w 1960 roku - "Damy i huzary" wyreżyserowała ówczesna dyrektorka Zuzanna Łozińska.

W oryginalnej sztuce Fredry akcja rozgrywa się między kampaniami 1809 i 1812 "w domu Majora na wsi", gdzie zjechali się koledzy pułkowi gospodarza (ich pierwowzorów szukać można w pułku tzw. srebrnych huzarów, w którym Fredro służył kilka miesięcy 1810) i jego siostry.

Sztuka Fredry porusza kwestie aranżowanych małżeństw i zbudowana jest z niezwykłą precyzją w doborze i rozstawieniu postaci: z jednej strony weteran kampanii napoleońskich - stary kawaler Major pułku huzarów na urlopie (Piotr Konieczyński), Rotmistrz (Robert Mania), Porucznik Edmund (Filip Toroński), Kapelan (Jacek Paruszyński) oraz "stare huzary" - Grzegorz (Kazimierz Krzaczkowski), Rembo (Jacek Grondowy) i inni ordynansi (Bogusław Siwko, Andrzej Kępiński), z drugiej - siostry Majora: nieznosząca sprzeciwu Pani Orgonowa (Elwira Hamerska-Skórecka), Pani Dyndalska (Magdalena Kępińska) i Panna Aniela (Małgorzata Osiej-Gadzina), która miała słabość do kawalerii, oraz ich służące: Józia (Iwona Lach), Zuzia (Elżbieta Kosecka) i Fruzia (Marta Kędziora). Intryga opiera się na nagle obudzonej, niezależnie od wieku, gotowości huzarów do małżeństwa, a ośrodek perypetii stanowi podjęta przez jedną z sióstr, Orgonową, próba wyswatania 18-letniej córki, Zofii (Katarzyna Trzeszczkowska), podstarzałemu, ale majętnemu bratu, zakończona małżeństwem Zofii z młodym Porucznikiem, któremu Major zapisuje majątek.

Głównym walorem jeleniogórskich "Dam i huzarów" jest zespołowość scenicznych poczynań. Trudno nawet określić granice dokonań reżysera, a aktorów. Znakomicie z powierzonych zadań wywiązał się Piotr Konieczyński w roli prawdziwie sarmackiego Majora tworzy postać barwną, skupia na sobie uwagę publiczności i wciąga w akcję, prezentując dojrzałą i świadomą grę aktorską. Sytuacje, w których się znalazł z powodu pomysłów siostry Major traktuje z przymrużeniem oka i iście huzarską fantazją. Dzielnie sekundują mu pozostali dwaj panowie: Robert Mania w kapitalnie pokazanej postaci Rotmistrza, zatwardziałego kawalera, który traci głowę dla panny Anieli, oraz Filip Toroński jako Edmund uciekając od ckliwego sentymentu w stronę humoru i zabawy. Równie interesująco wypadła damska część obsady, główna przyczyna całego tego zamieszania w spokojnym dworku Majora. Katarzyna Trzeszczkowska w roli niewinnej Zofii o szczerym sercu, córki pani Orgonowej, zbudowała postać klarowną w zamyśle, mieszczącą się w konwencji epoki i przekonującą. Z kolei Iwona Lach, Elżbieta Kosecka i Marta Kędziora jako trójka dziarskich służących wprowadzają sporo dodatkowego ożywienia komediowego.

Jeleniogórskie "Damy i huzary" Fredry są tradycyjne, bez udziwnień. Sam tekst Fredry wystarczy, żeby budzić salwy wesołości, a aktorzy potrafią tego dowieść. Utwór pod tym względem nie stracił świeżości i w niczym nie ustępuje popularnym, współczesnym farsom. Kostiumy i scenografię zaprojektowała Małgorzata Walusiak, a choreografię przygotowała Janina Niesobska. Reżyser Tomasz Grochoczyński uwypuklił przede wszystkim walory komediowe, nie tracąc równocześnie nic z fredrowskiego stylu, który jest już przecież samodzielnym rozdziałem naszego polskiego teatru. Całość rozgrywana w odpowiednio wyważonym tempie, mimo znajomej treści, z góry wiadomych point i epilogów, trzyma widzów w szczerym rozbawieniu, przez cały czas trwania przedstawienia.

Plakat do spektaklu wykonał Mirosław Łakomski, autor posterów promujących zarówno filmy polskie, takie jak "Seksmisja" Juliusza Machulskiego czy "Akademia Pana Kleksa" Krzysztofa Gradowskiego, ale też zagraniczne przeboje kinowe m.in. plakaty do "Imperium kontratakuje", "Poszukiwaczy zaginionej Arki" i "E.T." Stevena Spielberga.

Merwan
www.portalik24.pl
2 października 2019

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia