Apetyt na polskie prapremiery

"Spin" - reżyser: Gunnar Helgason, Teatr Rozrywki w Chorzowie

"Spin" opowiada o życiu gwiazd muzyki pop, opisywanym przez tabloidy
Musical "Spin" w Teatrze Rozrywki to wieczór z życia żądnych sensacji brukowców i gwiazd drugiego formatu. Zamiast jednak naśmiewać się z taniej popkultury, zbyt często ją naśladuje.

Górą "Taniec z gwiazdami"

"Spin" w Teatrze Rozrywki to wieczór z życia żądnych sensacji brukowców i gwiazd drugiego formatu. Zamiast jednak naśmiewać się z taniej popkultury, zbyt często ją naśladuje

Czy Britney Spears jest w ciąży, a Doda ma silikonowy mózg? - głowią się dziennikarze muzycznego brukowca, w którym pracę rozpoczął właśnie Daniel Jackson, bohater najnowszego musicalu "Spin" w Teatrze Rozrywki. Autor tekstu, Kanadyjczyk Douglas Pashley wybrał wdzięczny temat na muzyczne dzieło: życie gwiazd muzyki pop, opisywane przez żądne sensacji tabloidy, i kulisy show-biznesu, gdzie na samobójstwie można zarobić, a - jak się okazuje - przy okazji uratować też świat przed zagładą i terroryzmem. Pashley zgrabnie dowcipkuje na temat wszystkiego, co topowe, popowe, najmodniejsze, najgłośniejsze, siejąc równocześnie ziarno niepokoju i sugerując teorię spiskową o tajnej rządowej organizacji. Jej celem jest sterowanie wszystkimi mediami, by swobodnie lansować sprzymierzeńców i usuwać niewygodnych muzyków agitatorów, którzy uzbrojeni w słowa i dźwięki stanowią zagrożenie. I tak oto, zdaniem autora, miejsce Johna Lennona, Jimiego Hendriksa czy Jima Morrisona zajęły popowe gwiazdki, śpiewające infantylne piosenki o niczym.

W Chorzowie zapowiadała się barwna satyra popkultury w blasku reflektorów, które jak rentgen prześwietlą prawdziwe motywacje twórców nastawionych na sprzedaż i wzrost oglądalności. Powstała trzygodzinna musicalowa hybryda, która, chcąc szydzić z taniej podkultury, czasem tylko nieudolnie ją naśladuje. Niełatwa okazała się walka z przeciwnikiem w stylu "Tańca z gwiazdami" czy opolskim festiwalem piosenki, nie wspominając o estetyce MTV albo Eurowizji.

Całość musicalu "Spin" rozbija się na odrębne, często przydługie epizody, na przemian liryczne, dowcipne, chwilami tragiczne. Tak, jakby reżyser Gunnar Helgason nie do końca mógł się zdecydować, czy chce nas bawić, wzruszać czy pouczać. Wszak trzy godziny to sporo czasu. Z czysto pastiszową rolą poradził sobie jedynie Łukasz Skrodzki (dziennikarz Daniel Jackson) i Alona Szostak w roli Reginy - agentki o dwóch twarzach. Scenicznie nieokreślona pozostaje Estera Sławińska (Klara, partnerka Daniela), a czarny charakter Jacenty Jędrusik (szef tajnej organizacji Manning Security) po dobrym początku przechodzi w finale przemianę duchową i kończy niespodziewanie jako solista tragiczny. 

Epizodyczność i brak jakiegokolwiek napięcia sprawiają, że zaangażowana do tej produkcji Oksana Pryjmak, w tak wyrazistej, zdawać by się mogło, roli gwiazdy muzyki pop Chantal, gubi się między kolejnymi wątkami i nawet przygotowana dla niej choreografia Reiji Wäre nie jest w stanie wywołać wrażenia show gwiazdy pokroju Madonny. Ostatecznie, po trzygodzinnym musicalu, w pamięć zapada sekwencja tańca ulicznego oraz muzyczne i dowcipne kazanie rapera Moza (w tej roli Łukasz Musiał). 

Po udanej realizacji "Rent" apetyt na polskie prapremiery w Rozrywce wzrósł. Szkoda, że z tej międzynarodowej produkcji, która dla chorzowskiej publiczności miała być dowcipnym smakołykiem, tylko kilka kawałków musicalowego tortu warte jest antypopkulturowej konsumpcji.

Teatr Rozrywki w Chorzowie, Douglas Pashley "Spin". Przekład Michał Ronikier. Reżyseria Gunnar Helgason. Choreografia Reija Wäre, scenografia Grzegorz Policiński, kostiumy Elżbieta Terlikowska. Kierownictwo muzyczne Jerzy Jarosik. Obsada: Oksana Pryjmak, Estera Sławińska, Alona Szostak, Łukasz Skrodzki, Witold Szulc, Dominik Koralewski, Jacenty Jędrusik, Łukasz Musiał. Polska prapremiera 30 marca 2007.
(mw)

Aleksandra Czapla-Oslislo
Gazeta Wyborcza Katowice
2 kwietnia 2007

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia