Arcydzieło w wersji oryginalnej

"Lady Makbet ... " - reż. M. Lombardero - Teatr Wielki w Poznaniu

Niezależnie od wszystkich drastycznych sytuacji scenicznych - czytamy w programie do nowej inscenizacji w Teatrze Wielkim w Poznaniu - pozostaje "Lady Makbet mceńskiego powiatu" dziełem na wskroś narodowym, jednym z najwybitniejszych osiągnięć opery rosyjskiej. (...) Rosja potraktowana jest tu prześmiewczo, ironicznie, z dystansem i gorzkim humorem.

Ale każdy Rosjanin dostrzeże w realiach Szostakowiczowskiego arcydzieła prawdę o swojej kulturze, odnajdzie ślady bolesnej historii własnego narodu. (...) I wreszcie scena ostatnia, w której zesłani na Sybir więźniowie intonują potężny śpiew, przepełniony bezbrzeżnym bólem, ale i sugerujący niezmierzoną przestrzeń, dal, bezkres - to Rosja dogłębnie przeżyta, prawdziwa, która przeraża, ale i fascynuje zarazem".

Mowa o jednym z niewątpliwie najwybitniejszych dzieł operowych pierwszej połowy XX wieku. Czemu zatem nie zajęło należnego mu miejsca w światowym repertuarze? Bez zbytniego zagłębiania się w sprawę, można na to pytanie opowiedzieć pytaniem: ile rosyjskich arcydzieł operowych, z wyjątkiem Borysa Godunowa i dwóch dzieł Piotra Czajkowskiego, na trwałe weszło do tegoż repertuaru? W przypadku omawianego utworu nie bez znaczenia są jego dramatyczne losy. Miłośnicy opery wiedzą, przede wszystkim ci, którzy czytali książkę Krzysztofa Meyera o Szostakowiczu, że Lady Makbet, dzieło zaledwie 26-let-niego kompozytora, wnet po premierze w Leningradzie w styczniu 1934 roku rozpoczęła błyskotliwą karierę na scenach europejskich, a rok potem została wystawiona w Metropolitan Opera (dyrygował znakomity Artur Rodziński). W styczniu roku 1936 jej przedstawienie w Teatrze Wielkim w Moskwie zaszczycił Józef Stalin - nie dotrwał do końca spektaklu, potępiając w ostrych słowach "niemoralną treść" dzieła i awangardową na owe czasy muzykę Szostakowicza; następstwem tego był miażdżący artykuł w dzienniku "Prawda" i nagonka na kompozytora, który wycofał dzieło. Dopiero w połowie lat pięćdziesiątych, już po śmierci Stalina, Szostakowicz przeredagował partyturę, przede wszystkim zaś libretto, łagodząc albo wyrzucając co bardziej drastyczne sceny. W tej postaci - i pod tytułem Katarzyna Izmajłowa - opera rozpoczęła nowe życie na scenach. W Polsce wystawiono ją w roku 1965, w Poznaniu, a dziewięć lat potem - w Teatrze Wielkim w Warszawie. Z czasem zaczęto powracać do pierwotnej wersji - dlatego obecnie Teatr Wielki w Poznaniu ma prawo anonsować przedstawienie "Lady Makbet mceńskiego powiatu" jako polską premierę. Przedstawienie to bez wątpienia ciekawe i atrakcyjne, nawet jeśli uznamy, że dla dzieła Szostakowicza czas na wielką karierę dawno już przeminął - drastyczność niektórych scen nie robi takiego wrażenia, jak 75 lat temu. Reżyser Marcelo Lombardero pochodzi z Argentyny, gdzie podstawowa gałęzią gospodarki jest hodowla bydła - stąd zapewne kupiecką rodzinę Izmajłowów uczynił właścicielami dobrze prosperującej rzeźni, co nie zaszkodziło rosyjskiemu w charakterze dziełu, nawet wyostrzyło pewne sytuacje dramatyczne. Akcję poprowadzono logicznie, a w scenografii Diego Siliano ważnym akcentem był wiele razy pojawiający się w tle w powiększeniu wspomniany artykuł z moskiewskiej "Prawdy".

Przy pulpicie dyrygenckim stanął doświadczony Gabriel Chmura, ale orkiestra Teatru Wielkiego nie zawsze potrafiła sprostać trudnościom, jakie piętrzy partytura Szostakowicza. Jak zwykle w Poznaniu, pięknie śpiewał chór przygotowany przez Mariusza Otto, przejmująco brzmiąc przede wszystkim we wspomnianym potężnym chórze zesłańców w ostatnim akcie. W tytułowej roli wystąpiła urodziwa Natalia Kreslina, tworząc wiarygodną i - mimo swych zbrodniczych poczynań - budzącą sympatię postać niespełnionej w małżeńskim pożyciu kobiety; równie pięknie śpiewała, choć niekiedy jej sopranowi brakowało siły. W roli jej kochanka wystąpił tenor Siergiej Najda o zwalistej, potężnej sylwetce i mocnym głosie; swoją - mniej co prawda wymagającą - partię wykonał bezbłędnie, ale jako postać był mało przekonujący, żadną miarą nie dorównując w tej roli Stanisławowi Romańskiemu w przedstawieniu z roku 1965. Natomiast kapitalną kreację, wokalną i aktorską, stworzył Aleksander Teliga jako stary Borys Izmajłow, despotyczny i rozpustny pan domu. Wykonawcy mniejszych partii i ról charakterystycznych stanęli na ogół na wysokości zadania. W całości przedstawienie największej opery Szostakowicza w pierwotnej, autorskiej wersji było ważnym wydarzeniem bieżącego sezonu.

Józef Kanski
Ruch Muzyczny
3 stycznia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia