Artyści dźwięku

Jeśli ci życie miłe – ucz się brzuchomówstwa!" – głosił jeden z bohaterów powieści Gałczyńskiego.

Sztuki mówienia bez poruszania ustami nie otacza już taki nimb tajemnicy jak jeszcze kilkaset lat temu. Mimo to dokładna znajomość jej tajników wciąż nie jest powszechnie znana. Sam termin pochodzi z łaciny. Powstał z połączenia wyrazów venter (brzuch) i loqui (głos), co dosłownie można odczytywać jako „głos z brzucha". Podobną zbitkę można odnaleźć w języku greckim: engastrimythos, gdzie en znaczy „w", gaster to „brzuch", a mythos „słowo" .

I to właśnie w antycznej Grecji należy upatrywać początków sztuki mówienia „zewnętrznym głosem". Angielski naukowiec Ryan Howard wskazuje na zastosowanie brzuchomówstwa w celach religijnych . Chodzi o delficką wyrocznię Pytię, która w stanie transu wypowiadała przepowiednie kierowane przez boga Apollina. Kontakt kapłanki z trującymi oparami miał zmieniać kobietę w medium. Jej wizje objawiały się w formie pojedynczych słów, układanych później w heksametry przez kapłanów. Nadal nie ma wiarygodnych świadectw, w jaki sposób wygłaszano proroctwa – nie można jednak wykluczyć, że Greczynki opanowały po prostu trudną technikę . Metafizyczne konotacje brzuchomówstwa pojawiły się także w przypadku niejakiego Euryklesa, który wypowiadał swe przepowiednie dziwnym głosem . Znany w okresie wojny peloponeskiej wróżbita wzbudzał powszechne zainteresowanie. Pisali o nim m.in. Arystofanes czy Platon. Zdaniem tego pierwszego Eurykles miał być wręcz duchem przemawiającym przez ludzkie ciała. „Pozaludzkie" źródło głosu wzbudzało także fascynację chrześcijańskiego świata. Dyskusje toczone jeszcze w IV i V wieku dotyczyły prawdziwości biblijnych proroctw i tego, w czyim mieniu wygłaszali je przemawiający? Samego Najwyższego? Aniołów? Demonów?

Warto zauważyć, że przed nowożytnością praktyka brzuchomówstwa ściśle łączyła się z doświadczeniem władzy. Jak pisał wybitny znawca tematu Steven Connor: zmysł wzroku jest u ludzi znacznie bardziej rozwinięty niż zmysł słuchu, który w porównaniu do innych gatunków jest ograniczony i niegodny zaufania (...). Stąd, jeśli jakiś bóg lub tyran chce zapewnić sobie ślepe posłuszeństwo innych, nie powinien ujawniać się swojemu ludowi, a jedynie objawiać siebie i swoje nakazy za pomocą głosu . Jeśli przyjąć, że dopiero oświeceniowy przełom rozdzielił metafizykę i politykę, to aż do XVIII wieku brzuchomówstwo było domeną kapłanów, proroków i wróżbitów. Stanowiło zarazem dziedzinę swoistej czarnej magii. Jak udowadniał Bolesław Prus w Faraonie – chętnie używanej przez władzę.

Do tej kategorii należy jeszcze dołączyć przypadki opętania. XVI-wieczne źródła podają przypadek młodej Elizabeth Barton, znanej dziś jako Święta Dziewica z Kentu. Przez kilka miesięcy dręczyły ją bolesne spazmy, a na jej ciele pojawiły się opuchlizny. Fizycznemu cierpieniu zaczęły towarzyszyć wypowiadane proroctwa. Kiedy w końcu zdecydowano się na egzorcyzmy, ciało kobiety dziwnie zareagowało: wtedy z jej brzucha dał się słyszeć głos, niczym z beczki, choć wargi nie poruszały się znacznie; a ona cały ten czas trwała od trzech godzin w transie.

Epoka oświecenia przyniosła zdecydowaną krytykę dotychczasowego postrzegania brzuchomówstwa. Conyers Middleton w dziele Swobodne rozważania nad cudownymi siłami, które podobno przetrwały w Kościele chrześcijańskim wskazał na teologiczne podłoże dotychczasowych rozważań na ten temat, doszukując się w nich przykrywki dla zwykłego oszustwa. Z wyraźną niechęcią piętnował praktyki egzorcystów, którzy jego zdaniem mogą nim [głosem – S.S.] kierować w taki sposób, że wydaje się zbliżać z dowolnej wybranej części ciała, przez co słabi i niedouczeni ludzie tracą niemal zmysły ze strachu, wierząc, że jest to głos Ducha lub Daimona . Próbę naukowego wyjaśnienia zjawiska brzuchomówstwa podjęli także autorzy Encyklopedii albo Słownika rozumowanych nauk. Na jej kartach problem wydobywania się głosów próbowano potraktować jako... objaw choroby jelit i skutkujących przez to gazów .

O wiele bardziej wiarygodne wydawały się jednak teorie Abbé de la Chapelle'a, który jako jeden z pierwszych dopatrzył się w brzuchomówstwie efektu szczególnego działania mięśni na gardło . Tę sztukę mógł posiąść jedynie człowiek konsekwentnie ćwiczący swoje wrodzone umiejętności, dochodzący w nich do oczekiwanej perfekcji. Podobnie jak poprzednicy, La Chapelle dostrzegł moralne i polityczne (!) zagrożenia związane z tą praktyką. Stopniowo zaczęto odróżniać dotychczasowe przykłady zastosowania brzuchomówstwa. Podzielono je na dwie odmiany. Jedna z nich to swoisty spektakl odgrywany wobec publiczności, która musi uwierzyć w jego prawdziwość i metafizyczne zaplecze. Do tej kategorii należy zaliczyć przypadki przepowiedni, wróżb czy opętania. Druga to po prostu opowiadanie brzuchomówcy-sztukmistrza, zręcznie wykorzystującego techniki iluzji. W pierwszym przypadku widownia niejako uczestnicy w sytuacji; w drugiej jest poza nią. To rozróżnienie stało się kluczowe dla dalszego postrzegania tej dziedziny .

I tak, jeden z pierwszych przykładów „nowoczesnego" brzuchomówstwa dał malarz William Hogarth. Na pewnej XVIII-wiecznej grafice przedstawia pacynkę uformowaną z chusteczki nałożonej na dłoń. Lalki stawały się stopniowo nieodłącznymi partnerami mistrzów gatunku. W latach 80. i 90. osiemnastego stulecia sławą cieszył się James Burns, powszechnie znany jako „Tomek z Shelfordu" („Shelford Tommy"). Nosił w kieszeni niekształtną lalkę o szerokiej twarzy, którą pokazywał w odwiedzanych oberżach czy na wyścigach. Wykorzystywał ją do uwiarygodnienia swoich popisów . W 1789 roku przebywał drogę do Nottingham i napotkał dziewczynę. Po krótkiej rozmowie z niewiadomego kierunku młoda kobieta usłyszała głos dziecka. Natychmiast zaczęła go szukać, jednak bezskutecznie. Cichy dziecięcy głosik był po prostu dowcipem Burnsa, który specjalizował się w naśladowaniu głosów najmłodszych. W podobne zakłopotanie brzuchomówca wprawił maszynistę pociągu przemierzającego trasę z Bingham do Newark. W czasie postoju pociągu na stacji z ciasno załadowanego wagonu pracownik kolei posłyszał kwilenie małego chłopca. Jego przerażenie dorównywało jedynie nieukrywanemu zadowoleniu stojącego obok „Tomka" .

Los brzuchomówców przypominał dolę wędrownych kuglarzy, którzy już wkrótce mieli wkroczyć na zawodowe sceny. Dołączyli tym samym do żonglerów, akrobatów czy magików, dostarczających uciechy widowni gromadzącej się w coraz powszechniej pojawiających się cyrkach czy teatrach. Mistrzowie gatunku zaczęli więc grywać w zamkniętych przestrzeniach, co dało im nowe możliwości działania. W 1785 roku Francuz Le Sieur Thiemet pojawił się w Londynie, gdzie dał swoisty popis swojego warsztatu. Okazał się mistrzem w wytwarzaniu dźwięków, wszystkie tworzył on sam, przerywając je wydawanymi własnym głosem okrzykami żalu, że nie może wyjść na zewnątrz, aby zobaczyć pościg. Usłyszano grę dwóch waltorni, jednej blisko, drugiej w oddali; tętent galopujących koni, męskie okrzyki, ujadanie ogarów (...) wkrótce nastała cisza, zapiał kogut, szczęknęły rygle . Głos i jego modulacja stawały się niejako rzeczywistym obiektem. Lalka, nawet jeśli towarzyszyła brzuchomówcy, stanowiła jedynie pretekst. „Rekwizytem" występującego stawała się tak naprawdę cała przestrzeń dookoła niego.

Jednym z najpopularniejszych brzuchomówców XIX wieku był Alexandre Vattemare, często zwany po prostu „Monsieur Alexandre". Odkrył on swoje predyspozycje do tego fachu już w wieku siedmiu lat. Jego rodzina uważała ten sposób zarobku za niehonorowy. Vattemare podjął ostatecznie studia medyczne. W czasie wojen napoleońskich pełnił funkcję lekarza polowego, trafił w końcu do Berlina. Żeby się utrzymać, podjął karierę brzuchomówcy. Szybko zyskał popularność: przez blisko dwadzieścia lat odwiedził ponad pół tysiąca miast. Jego zdolność do tworzenia dziesiątek głosów szła w parze z talentem komicznym. Siła jego występów brała się z sięgania po stereotypowe figury: żony, męża, kochanka, sługi etc. Także w jego przypadku lalka nie bywała często używanym rekwizytem. „Monsieur Alexandre" kładł nacisk na kontakt wzrokowy oraz uważny dobór kostiumów. Można powiedzieć, że poszczególne elementy jego ubioru stawały się przedmiotami, którym poprzez głos nadawał osobowość . To do Vattemare'a należy pierwsze zastosowanie znanej sztuczki – otwierania i zamykania małego pudełka, w którego środku znajduje się mały człowiek. Głos wykonawcy odpowiednio jest coraz głośniejszy i cichszy, w zależności od prowadzonego dialogu .

Lalka pojawiła się u innego znanego brzuchomówcy – Charlesa Mathewsa. W programie At Home, w drugim akcie zatytułowanym Eksperymentalny wykład o brzuchomówstwie, artysta podjął dialog z kukłą-chłopcem. Zachodzi tu zjawisko tzw. monopolilogu. Z zachowanej notatki wyłania się taki przebieg występu: nagle słyszy głos dziecka. Rozgląda się i po chwili wyjmuje ze znajdującego się pod stołem pudła dużą lalkę, ubraną jak chłopiec. Gniewnie pyta dziecko, jak się dostało do środka. – Och – odpowiada dziecko – chciałem zobaczyć, jak Pan gra, więc zająłem pudło. Do tej scenki dołączają wkrótce kolejni bohaterowie, którzy pojawiają się już jako głosy .

Fascynacja „artystami dźwięku" (określenie Connora) przejawiała się także w literaturze. W drugiej połowie XIX wieku status bestsellera osiągnęła powieść Henry'ego Cocktona Życie i przygody Walentego Voxa, brzuchomówcy. Jedną z najbardziej sugestywnych scen w książce, dużo mówiącej o destrukcyjnych możliwościach brzuchomówstwa, jest sekwencja politycznego wiecu. Tytułowa postać dopowiada kontrowersyjne treści do przemowy burmistrza, przez co cała sytuacja wkrótce przeradza się w iście gombrowiczowski, absurdalny zamęt . W powieści Cocktona wciąż widoczna jest żywa obawa przed demagogiczną siłą brzuchomówstwa, którą tak krytykował Middleton.

Stopniowo zmieniała się jednak specyfika pracy brzuchomówcy. Z biegiem lat lalka stawała się nieodłącznym rekwizytem każdego artysty. Ten układ: animator-kukła (stanowiąca jego alter ego) zaczął się wyraźnie krystalizować w drugiej połowie XIX wieku. Wpływ na to miały nowe warunki, w jakich grali artyści. Wcześniej występ brzuchomówcy był głównym punktem programu; teraz zaledwie jednym z wielu. Mobilność szła w parze z doskonaleniem techniki mówienia. Pierwszy pokaz, zrealizowany od początku do końca z lalką, przedstawił Fred Russel, zwany „ojcem nowoczesnego brzuchomówstwa" . Towarzyszył mu słynny Coster Joe – chłopiec w charakterystycznym ubraniu w paski. Razem z zastosowaniem lalki zaczął zmieniać się charakter sztuki uprawianej przez „artystów dźwięku". Dotychczas jej wymiar był głównie audialny – to dźwięk stanowił główne tworzywo artystyczne. Położenie nacisku na dialog brzuchomówcy z małym partnerem sprawiło, że stała się ona przede wszystkim zjawiskiem wizualnym. Nie jest to jednak reguła: popularne w XX wieku audycje radiowe z udziałem... brzuchomówców opierały się na znajomości artystów i ich lalek. Widownia wsłuchująca się w prowadzony dialog miała przed oczami doskonale znane z estrady twarze.

Jedną z najpopularniejszych postaci współczesnego brzuchomówstwa był Edgar Bergen. Występował razem z lalką o imieniu Charlie McCarthy, był autorem licznych programów, które prezentował na żywo bądź właśnie w radiu. O jego popularności świadczy fakt, że wystąpił w hollywoodzkiej produkcji Stage Door Canteen z 1943 roku. W Indiach sztukę mówienia bez poruszania ustami spopularyzował Yeshwant Keshav Padhye, po którym schedę przejął jego syn Satyajit. Niekwestionowaną gwiazdą współczesnego brzuchomówstwa jest Jeff Dunham – twórca popularnych postaci stworka Peanuta, starego zrzędy Waltera czy terrorysty Ahmeda. Występy Dunhama bliskie są formule stand-up comedy. Pełno w nich autoironii czy zręcznych popisów; w jednym ze skeczów artysta posługuje się aż pięcioma głosami. Nie unika odniesień do bieżących amerykańskich problemów; aluzji do meksykańskiej imigracji czy prezydenta „Grumpa". Często balansuje na granicy poprawności politycznej.

W Polsce brzuchomówstwo pozostaje dziedziną niszową. Z bardziej znanych nazwisk należy wymienić Wojciecha Glanca, który próbował odnieść sukces w telewizyjnych show Big Brother oraz Mam talent. Dotarł aż do półfinału tego drugiego, ale przegrał ostatecznie z innym uczestnikiem. Pochodzący z Bydgoszczy Paweł Górka traktuje „artyzm dźwięku" jako jedno z wielu pól swojej działalności. Oprócz niego zajmuje się m.in. żonglerką czy iluzjonizmem.

Jak praca brzuchomówców wygląda od strony technicznej? Stosowane przez nich lalki wykonywane były przeważnie z papier mâché lub drewna . Obecnie do ich tworzenia artyści wykorzystują sztywny lateks, neopren czy żywicę wzmacnianą m.in. włóknem szklanym. Do najsłynniejszych konstruktorów należeli bracia McElroy – twórcy blisko 100 lalek. Niektóre z nich miały blisko 13 mechanizmów w samej twarzy . Od strony fizjologicznej brzuchomówstwo nie ma wiele wspólnego ze swoją nazwą. W tym wypadku kluczowa jest praca gardła i poprawne oddychanie. Wykonawca powinien mieć lekko otwarte usta. Głoski wargowe (takie jak „f", „w", „p" czy „m") musi zastąpić innymi. I ćwiczyć je do momentu, aż zaczną brzmieć podobnie do zamienionych. Może „blokować" głos lalki, podciągając język do podniebienia.

Popularność brzuchomówstwa nie jest już tak wielka jak jeszcze dwieście lat temu. Olbrzymi wpływ na to miał rozwój techniki. Nie zmienia się za to specyfika pracy „artystów dźwięku" i zawarty w niej paradoks. Z jednej strony artysta może zdobyć poczucie władzy nad widownią poprzez umiejętne wykorzystanie swoich zdolności, czego dowodem są przemyślne sztuczki Jamesa Burnsa. Z drugiej świadomość oszustwa, jakim jest brzuchomówstwo, może łatwo sprowadzić wykonawcę do roli zwykłego błazna. To napięcie stanowi o istocie tej sztuki iluzji. I o jej unikalnej wartości.

Szymon Spichalski
Teatr Lalek
27 marca 2019

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...