Atrakcyjne sekrety francuskich dziewic i mężatek

"Dziewice i mężatki" - reż. Janusz Wiśniewski - Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie

"Uczone białogłowy" Moliera doczekały się ciekawej interpretacji w warszawskim Teatrze Ateneum. To zaskakująca i świetna inscenizacja zatytułowana "Dziewice i mężatek" przez reżysera Janusza Wiśniewskiego. I zarazem jego autorski spektakl na podstawie rzadko grywanej sztuki "Uczone białogłowy".

Gdyby się jednak przyjrzeć bliżej tekstowi Moliera, znaleźlibyśmy w nim echa innych, bardziej znanych sztuk. Pani domu, czyli Filaminta, jest bliską krewną despoty Orgona ze "Świętoszka". Tartuffe ma zaś dalekiego kuzyna w Trysotynie, obłudniku i wierszoklecie. Jest on też kuzynem Oronta z "Mizantropa". A Marcyna, kobieta z ludu, kucharka i pokojówka, ma duże grono krewnych w komediach Moliera.

Próby doszukiwania się pokrewieństw między "Dziewicami i mężatkami" a innymi utworami ojca komedii francuskiej to gratka dla miłośników teatru. Mogą wszakże stanowić obciążenie dla samej sztuki, że jest wsteczna i nie wnosi niczego nowego w twórczości Moliera. Nie można wszakże odmówić jej wdzięku i trafności obserwacji.

Tytułowe białogłowy hołdujące modzie eleganckich sfer Paryża postanawiają wzrastać w kulcie gramatyki według Vaugelasa, filozofii według Kartezjusza, astronomii, fizyki, łaciny, greki, na koniec poezji. Te aspiracje dotyczą nie tylko pań na salonach, lecz również osób mizerniejszego stanu, jak Filaminta, żona zamożnego mieszczanina Chryzala, jego siostra Beliza i córka Armanda. Do tego dochodzą miłosne nieporozumienia i dyskretna satyra na temat feminizmu. Tę ostatnią wzmacnia tytuł spektaklu "Dziewice i mężatki".

Janusz Wiśniewski ze sztuki staroświeckiej, co podkreśla tłumaczenie Boya, potrafił uczynić atut. Opowieść wpisał w groteskową wizję swego teatru z muzyką Jerzego Satanowskiego. Zamknął ją w cudzysłów i dzięki temu spektakl ogląda się z uwagą i przyjemnością. Zachwyca dyscyplina aktorów, którzy pod mocną charakteryzacją są trudni do rozpoznania.

Maria Ciunelis w roli Arysta gra zatem brodatego podróżnika i odkrywcę, namiętnego palacza fajki wodnej, Dorota Nowakowska to czarnoskóra służąca Marcyna. Zaskoczeniem jest uwodzicielski Klitander ukazany z wdziękiem przez Małgorzatę Mikołajczyk, niedawną absolwentkę Akademii Teatralnej, oraz poeta gotycki, a właściwie grafoman Trysotyn (Dariusz Wnuk).

A najbardziej wybuchowa para to Chryzal - mieszczanin, naukowiec i pirotechnik (świetny Marian Opania), oraz pełna temperamentu jego żona Filaminta - Ewa Telega. I nawet w niewielkiej roli Śmierci Henryk Łapiński na długo zostanie w pamięci.

Jan Bończa-Szabłowski
Rzeczpospolita online
15 grudnia 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...