Balet w glanach i ramoneskach

"Rock'n'balet" - reż. Robert Glumbeck, Jochen Heckmann - Opera na Zamku w Szczecinie

Mijający sezon artystyczny w szczecińskiej operze zwieńczyło premierowe przedstawienie pt. Rock'n Ballet. Spektakl jest koprodukcją grup baletowych Opery na Zamku oraz Theater Vorpommern w Greiswaldzie i stanowi owoc towarzyskiej rozmowy dwóch choreografów – Roberta Glumbka i Jochena Heckmanna, do jakiej doszło podczas ich przypadkowego spotkania w szczecińskim Teatrze Współczesnym. Zrodzony wówczas pomysł zderzenia lekkości baletowego tańca z ciężarem muzyki klasyków rocka, metalu i rock'n'rolla doczekał się realizacji zwieńczonej gromką owacją publiczności, która przez cały spektakl podrygiwała, tupała do rytmu i podśpiewywała piosenki Led Zeppelin, Metallici czy U2.

Przedstawienie opowiada historię znużonego monotonią codziennego życia młodego mężczyzny (w tej roli Leander Veizi), który pewnego dnia trafia do równoległego świata. Alternatywną rzeczywistością rządzi energetyczna muzyka i taniec; zamieszkują ją ludzie o barwnych osobowościach i jeszcze bardziej kolorowych strojach. Bohater łatwo zatraca się więc w nowym „lepszym" świecie, wierząc, że wreszcie odnalazł właściwe sobie miejsce. Idealizuje nieznany mikrokosmos, nie dostrzegając, iż toczą się w nim niebezpieczne gry i prywatne małe wojny, a spod kolorowych tkanin i wstążeczek, zdobiących ciała mieszkańców miasta, wyziera zgnilizna. Dopiero spotkanie z własnym alter ego (Jakub Gut) uświadamia mu, że świat „po drugiej stronie lustra" nie jest niczym więcej niż tylko piękną iluzją.

Rock'n Ballet to projekt z założenia bardzo ryzykowny. Połączenie muzyki metalowej i rockowej z subtelnością piruetów czy lekkością baletowych skoków i podnoszeń jest niczym zestawienie łagodności z gniewem. Dwa przeciwstawne żywioły jak cisza i wrzask mogły spotkać się w tym spektaklu na jednej tylko płaszczyźnie, jaką jest przestrzeń ruchu. To zadanie zostało jednak zrealizowane i to we wspaniałym stylu, widocznym zarówno w partiach grupowych (godnych podziwu tym bardziej, że artystyczną jedność osiągnęli tu tancerze aż szesnastu różnych narodowości!), jak i w solowych występach aktorów, które wciągnęły publiczność do królestwa skrytych tęsknot, zwariowanych przeżyć, namiętności i marzeń. Leander Veizi i Jakub Gut udźwignęli ciężar pierwszego planu, przykuwając uwagę widzów. Na uznanie zasługuje również poruszający duet kusicieli (Nathan Cornwell i Christina Janusz) tańczących w drugiej części spektaklu do słynnego utworu Metallici „Nothing Else Matters".

Wizję alternatywnej rzeczywistości budują (poza ruchem i muzyką) wyłącznie dwa, dopełniające się nawzajem elementy: kostiumy i światło. Zaprojektowane przez Adrianę Mortelliti stroje utrzymane głównie w czerni i ognistych kolorach (czerwieni, bordo oraz jaskrawym fiolecie) bardzo dobrze wpisują się w rockowy klimat przedstawienia – składają się na nie bowiem ramoneski, skórzane spodnie i szorty, rajstopy imitujące pończochy, a także ekstrawaganckie prochowce, czyli właśnie te elementy garderoby, które cieszą się popularnością wśród wykonawców i fanów ciężkiej muzyki. Kierujący światłem Bogumił Palewicz operuje zaś jego strumieniem tak, by aktorzy cały czas znajdowali się częściowo w mroku. Tworzy to pożądany kontrast dla ich kostiumów, skupiając wzrok publiczności na wyłaniających się kolejno z cienia tancerzach i dopełniając metaforyczny obraz walki dwóch żywiołów, jaka toczy się w magicznej krainie. Ponadto Palewicz niejednokrotnie wykorzystuje efekty świetlne do zacierania i rozmywania konturów wirujących na scenie postaci, dzięki czemu nie tylko bohater odbiera zastaną rzeczywistość jako iluzoryczną – przyglądający się spektaklowi widzowie mogą na przykład odnieść wrażenie, że niektórzy tancerze naprawdę noszą na stopach ciężkie glany.

Polskie operowe sale rzadko wypełniają się brzmieniem rockowych piosenek, takich jak „Whole Lotta Love" czy „Paint It, Black". Projekt ten niewątpliwie jest więc pod tym względem oryginalny i stanowi trafną propozycję na uroczyste zakończenie artystycznego sezonu, którego podstawowym założeniem było (jak w wywiadzie dla Radia Szczecin zapewniał dyrektor Opery na Zamku, Jacek Jekiel) zgromadzenie pod jednym dachem wielopokoleniowej publiczności.

Agnieszka Moroz
Dziennik Teatralny Szczecin
6 lipca 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia