Baletowe la vie en rose

"Śpiąca królewna" - reż. Dariusz Brojek - Balet dworski Cracovia Danza -

Dzieciństwo winno być sielskie i anielskie, dlatego z baśni o Śpiącej Królewnie Charles'a Perraulta wydawcy książek dla najmłodszych usuwają zazwyczaj część drugą. Nieświadomym zdradzę, że pojawiają się tam bliźnięta młodej królewskiej pary, na które ma smak - i to dosłownie - ludożercza teściowa. Na szczęście oseski nie lądują ostatecznie w kotle i wszystko, jak to w bajkach, kończy się szczęśliwie.

Po tradycyjną, uładzoną wersję opowiastki francuskiego bajkopisarza sięgnęli twórcy najnowszej premiery baletowej Cracovii Danzy (w gościnnych progach Filharmonii Krakowskiej) zamykającej obchody dziesięciolecia zespołu. Podobno przyczyny finansowe zadecydowały, że planowany na tę okoliczność balet do muzyki Zygmunta Koniecznego i Pawła Stankiewicza będzie musiał jeszcze poczekać.

W przypadku tego tytułu nieuchronne wydaje się porównanie do wersji Piotra Czajkowskiego z choreografią Mariusa Petipy. Podwawelscy twórcy: Dariusz Brojek (scenariusz, inscenizacja i choreografia) oraz znana z Opery Krakowskiej Bożena Pędziwiatr (kostiumy) idą jednak swoją drogą i robią to z wdziękiem i konsekwencją. Przypominając, że Perrault żył i pisał w wieku XVII, wykorzystują w swym spektaklu muzykę baletową Jeana-Baptiste'a Lully'ego i Jeana Philippa Rameau (szkoda tylko że z taśmy) oraz kroki z barokowych traktatów choreograficznych uzupełnione o elementy współczesnych technik.

Prezentowane są więc widzom menuety, kontredanse i tańce rodzajowe - jak choćby ten z parasolkami czy obrazujący przejażdżkę karocą. Z zespołu baletowego wyróżnia się dostojna para królewska - Romana Agnel i Krzysztof Antkowiak (również współscenarzysta), zwłaszcza zaś Anna Karabela w roli tytułowej. Ładnie choreograficznie rozegrano scenę budzenia się (tu jeszcze tego codziennego) i ubierania nieco rozkapryszonej Królewny oraz zbiorowy taniec finałowy podczas balu w pałacu. Mnie do gustu przypadła najbardziej pełna płynności scena kuszenia Królewny wrzecionem oraz onirycznego zapadania w sen dworu.

Zasadniczym walorem spektaklu są stylowe, bogate, pełne barw kostiumy, które stanowią zarazem główny element scenografii. Bożena Pędziwiatr zaprojektowała je zgodnie z wszelkimi baśniowymi kanonami - tak więc dzieci, zwłaszcza dziewczynki, były zachwycone (widziałam i słyszałam), choćby na widok różowej, tiulowej balowej sukni Królewny. Któraż z nas o takiej nie śniła? Urodę wizualną przedstawienia podkreśla bardzo dobra gra świateł - na przykład wyłaniający się z mroku niebieski snop podkreślający smutek dworu po przepowiedni złej wróżki. Na szczęście wszystko kończy się dobrze, jak to w bajkach (przynajmniej tych ocenzurowanych) - ot, la vie en rose...

Monika Partyk
Ruch Muzyczny
2 lutego 2017
Portrety
Dariusz Brojek

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia