Banalni

"Wiarołomni" - reż: Artur Ildefons Urbański - TR Warszawa

Z okazji premiery "Wiarołomnych" Ingmara Bergmana w TR Warszawa reżyser Artur Urbański ujawnił światu swoje drugie imię - Ildefons - na tym jednak nowości się kończą.

Przedstawienie estetycznie jest kontynuacją poprzedniego - wystawionego w Ateneum "Miasta" Jewgienija Griszkowca, merytorycznie zaś przedostatniego - spektaklu "Ona i ona" według Strindberga z warszawskiego Teatru Wytwórnia. Efektem tego miksu jest historia małżeńskiej zdrady - tym razem żona zdradza męża z jego najbliższym przyjacielem - opowiedziana ze szczegółami, linearnie i zagrana "po bożemu". Niby trudno się do czegoś przyczepić: historia prawdziwa, jak z życia wzięta, aktorstwo wyborne - wszyscy, od ciągnącej przez prawie cztery godziny główną rolę Mai Ostaszewskiej, przez Adama Woronowicza jako jej męża, Redbada Klijnstrę (kochanek), po dziewczynkę grającą dziewięcioletnią córkę, wykonali kawał uczciwej roboty. A jednak ogląda się ten aktorski koncert z najwyższym trudem. Problemem jest sama historia i sposób jej poprowadzenia - podobne i w podobny sposób opowiadane historie słyszeliśmy i oglądaliśmy już wiele razy, można odnieść wrażenie, że to na nich przez ostatnie dwie dekady opiera się telewizyjna ramówka. 

Również wykorzystywany przez ostatnie lata w co drugim spektaklu trick z umieszczeniem całości w konwencji teatru w teatrze - historię zdrady aktorka odgrywa przed reżyserem (Władysław Kowalski) - trudno posądzić o oryginalność.

Aneta Kyzioł
Polityka
12 lutego 2010
Teatry
TR Warszawa

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia