Berek na sucho

"Berek Joselewicz" - reż: Remigiusz Brzyk - Teatr Polski we Wrocławiu

"Berek Joselewicz" miał odczarowywać trend pokazywania Żydów jako bezwolne ofiary. Przedstawił ich jednak znów jako ofiary - choć romantyczne, polskie.

Remigiusz Brzyk i Tomasz Śpiewak (autorzy nagradzanej "Brygady szlifierza Karhana") nie pominęli żadnego tekstu, obrazu, piosenki czy fragmentu wideo, które mogłyby dopełnić obrazu najsłynniejszego z zapomnianych bohaterów romantycznych, żydowskiego żołnierza Berka Joselewicza (Wiesław Cichy). Do dramatu Zenona Parviego "Rok 1794" podeszli z archiwistyczną dokładnością i artystyczną dezynwolturą.

Oddali sprawiedliwość twórcy bijącego się w insurekcji kościuszkowskiej Pułku Lekkokonnego Starozakonnego. Przypomnieli historię Sceny Kameralnej wrocławskiego Teatru Polskiego należącej kiedyś do Teatru Żydowskiego. Dali szansę rehabilitacji Adamowi Ponińskiemu (Adam Mrozek) obciążanemu winą za klęskę maciejowicką. Wyszperali odezwy Tadeusza Kościuszki (Halina Rasiakówna), poświęcony Joselewiczowi dramat Jakuba Waksmana, eseje i ciekawostki. Sprawnie włączyli się wreszcie w nurt ciągnący się od "Oporu" z Danielem Craigiem, przez "Bękarty wojny" Quentina Tarantino, czyli trend odkrywania żydowskiego męstwa w stylu sensacyjnym. Przetłumaczyli nawet cały polski tekst na hebrajski.

Wysiłek ogromny. Ambicje szlachetne. Wynik - wprawiający w konsternację. Co zrobić z tą przytłaczającą uczciwością? Z całą tą troską wobec sprawy, która nie wyrasta poza ramy niesłusznie lekceważonego przypisu?

W spektaklu widać ambicje, by bohaterstwo oddziału Berka zderzyć z innymi mitami o młodych gniewnych ginących za ojczyznę. Wybijani w pień żołnierze żydowskiego legionu w krytycznym momencie cierpią nie mniej niż "warszawskie dzieci" Powstania. Ubrani w sfastrygowane mundury maszerują pędzeni rytmem nie pieśni, ale ich resztek, nie hymnów, ale ich zmasakrowanych, postrzępionych fragmentów. Parodiując stereotyp Żyda asekuranta, wymachują pięściami hardo i mechanicznie. Nie jest to już Kantorowski "teatr śmierci", nie są to jeszcze hollywoodzkie gry wojenne. Choreografka Izabela Chlewińska znalazła dla scen militarnych rewelacyjną konwencję łączącą niezwykłą dynamikę z jakimś przeczuciem nadciągającej Zagłady. Białe wrota w tle otwierają się i na pochyłą scenę wtaczają się stłoczeni bohaterowie. Część z nich (występujące gościnnie tancerki i mimowie) w sportowych koszulkach i opasujących biodra tałesach przypomina dzisiejszych żołnierzy armii izraelskiej - wcielane zaraz po szkole dzieciaki płci obojga, szkolone w najbardziej efektywnych technikach zabijania. Zginą wszyscy.

Zginą uwiedzeni przez piękno śmierci, charyzmę Joselewicza, obietnice Kościuszki. Naczelnik na szkielecie swojego białego konia wyszepcze do nich odezwę głosem kochanki. Halina Rasiakówna w złotym płaszczu, przezroczystej bluzce, z krwawymi ustami, swoim powolnym monologiem obietnicą usypia, pieści, kusi. Początek emancypacji Żydów, ich walki o równe prawa obywatelskie zostaje więc pokazany jako flirt ze śmiercią - stając się Polakami, zyskali przywilej wykrwawiania się w pięknym stylu.

Tragedię Żydów ginących za złotą marę Kościuszki kontrapunktuje ludzka tragedia Ruchli (Alicja Kwiatkowska). Porwana przez Ponińskiego żydowska piękność usiłuje powstrzymać wojenne szaleństwo. W końcu składana do grobu powraca jak wyrzut sumienia.

Dobrze wyjaśnić historyczne nieścisłości. Dobrze przypomnieć nieznane wątki oficjalnych legend. Poza porywającą choreografią Chlewińskiej niewiele jest jednak w spektaklu elementów autentycznych, przejmujących, angażujących. Przedstawienie miało być początkowo realizowane w Teatrze Nowym w Łodzi w ramach obchodów rocznicy likwidacji getta łódzkiego i założenia tamtejszego teatru żydowskiego. Po zmianie dyrekcji artyści musieli emigrować. Przeszczep projektu nie powiódł się jednak do końca. "Berka..." ogląda się zbyt spokojnie. Na sucho.

Teatr Polski we Wrocławiu, "Berek Joselewicz" wg "Roku 1974" Zenona Parviego i "Berka Joselewicza" Jakuba Waksmana, reż. Remigiusz Brzyk, dramaturgia Tomasz Śpiewak, scen. Justyna Łagowska, ruch Izabela Chlewińska, występują m.in.: Wiesław Cichy, Halina Rasiakówa, Michał Mrozek, Alicja Kwiatkowska, Wojciech Ziemiański; premiera 19 lutego

Joanna Derkaczew
Gazeta Wyborcza
5 marca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia