Bezsens wojny

"O lepszy świat" - reż. Tomasz Konina - Teatr Kochanowskiego w Opolu

Od dawna żaden spektakl nie wzbudził we mnie tak ambiwalentnych uczuć. Krytyka nie przyjęła go nazbyt entuzjastycznie, jednak jest w nim coś, co zapada w pamięć. Pomimo trudnego, niescenicznego wręcz tekstu reżyserowi udało się uzyskać wiele zaskakujących, wysmakowanych estetycznie obrazów, które - choć momentami niedopracowane - sprawiały, że warstwa wizualna w znacznym stopniu uatrakcyjniała tekst. Tekst zresztą niegłupi, lecz sposób prezentowania treści chwilami wydawał się trudny nawet dla samych aktorów.

Dramat Rolanda Schimmelpfenninga opowiada o stanie permanentnej wojny - świat dzieli się na wrogów i nie-wrogów, o przyjaźni nie słyszał nikt, nikt bowiem nie może pozwolić sobie na okazanie jakiejkolwiek słabości. Zetknięcie cywilizowanych przedstawicieli zachodniego świata z afrykańską dżunglą to metafora spotkania z innością, niezrozumiałą rzeczywistością, wobec której nie bardzo wiadomo jak się zachować. W myśl zasady “najlepszą obroną jest atak” większość bohaterów reaguje na otaczający świat agresją. Wszyscy walczą, nie bardzo jednak wiadomo z kim i o co, walka nie jest tu bowiem środkiem do osiągnięcia celu, ale celem samym w sobie.

Prezentowany na opolskiej scenie spektakl umiejętnie wydobywa z tekstu bezsens życia w notorycznym strachu i pośpiechu, czyli w stanach, które są współczesnemu człowiekowi niezwykle bliskie. Obrotowa scena, scenografia wznosząca się na różne poziomy oraz barwna wideoscenografia oddają migawkowość, ulotność chwil składających się na życie bez przeszłości i przyszłości, poszatkowane, skupione wyłącznie na ucieczce i walce o przeżycie. Człowiek żyjący w takich warunkach nie może być harmonijną całością, nie ma bowiem możliwości zbudowania spójnej tożsamości.

A jednak przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć, odzywa się w najmniej odpowiednim momencie. Powracające wspomnienia mają wielką siłę, bez względu na to, czy dotyczą rodzinnego domu, czy też “chrztu bojowego”, który musi przejść każdy nowy żołnierz, zwany na ten czas “krzemieniem”. Wywlekanie nagiego młodzieńca na środek placu, upijanie go do nieprzytomności, smarowanie olejem i tarzanie po ziemi to rytuał przejścia, który w świecie pozbawionym pozytywnych emocji jest czymś normalnym. Na podwyższeniu stoją naprzeciw siebie chłopak (Krzysztof Wrona) i dziewczyna (Atleta Los-Pławszewska) i mówiąc do mikrofonów wspominają dzień swojej inicjacji. Nie ma w nich złości, ani niezgody na taki stan rzeczy. Nie buntują się w momencie, który w normalnym świecie byłby do tego najodpowiedniejszy.

Spójną wizję świata rozbija wątek najazdu kosmitów. Oczywiście jest on częścią tekstu dramatycznego, nie jest jednak powiedziane, że reżyser jest zobowiązany do zaprezentowania dramatu w całości. Recytowania fragmentów dotyczących obcych z innej planety nie można uzasadnić w żaden sposób, reżyserowi brakło tu najwyraźniej pomysłu na umotywowanie jego istnienia w przedstawieniu. Spektakl rozwija się logicznie do momentu, gdy walka i spotkanie z obcym rozgrywa się wyłącznie na planie relacji międzyludzkich, gdy w świat sceniczny wkraczają kosmici nie mamy już pewności co do tego, czy aby nie jest to sposób na odwrócenie uwagi widza od pewnych niedociągnięć, które dało się zauważyć w tej inscenizacji.

Fakt, że pomiędzy aktorami nie dochodzi do interakcji, a każdy z nich wyrzuca z siebie rozbudowane partie tekstu, może zostać odebrany jako świadomy zabieg odzwierciedlający patologię komunikacyjną oraz sparaliżowanie strachem, które nie pozwala człowiekowi nawiązać relacji z drugą osobą. To nie słowa, a gra świateł i muzyka odgrywają w tym przedstawieniu rolę nośnika emocji, to one bowiem zmieniając się nieustannie wydobywają z bohaterów to, co ci starają się ukryć. Są to dwa elementy, które zasługują na szczególną uwagę, stanowią one bowiem niezaprzeczalną wartość opolskiej inscenizacji.

“O lepszy świat” Tomasza Koniny to spektakl, który trudno ocenić jednoznacznie. Sam tekst jest na tyle specyficzny, że wymaga zastosowania niecodziennych zabiegów. Niektóre elementy dramatu udało się reżyserowi uwypuklić, z innymi sobie nie poradził. Obyło się bez katharsis, jednak spektakl pod wieloma względami daje do myślenia, a jest to jedna z podstawowych funkcji dobrego teatru. Większość elementów łączy się w spójną wizję, czegoś jednak brakuje. Już Arystoteles twierdził, że całość nie jest sumą części, a w tym spektaklu zabrakło chyba tego, co między słowami. Magii teatru.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Opole
14 listopada 2008

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia