Biesy niszczą bohaterom życie
Dziś wszystkich zgromadzonych na widowni w teatrze Scena STU ogarniała trwoga przed ukrytymi demonami. Opętańcza siła nieczysta krążyła w powietrzu, zagęszczając atmosferę i trzymając widzów w pewnym nieokreślonym strachu. Słowiański demon zła - bies, opętał aktorów teatru STU! Oby nie wydostał się na ulice Krakowa!Pierwsze wrażenie po wejściu na widownię jest niesamowite. Ciemna przestrzeń, wszędzie świece, ogromne lustra nad publicznością. Czułam się jak w zamczysku mrocznego władcy, albo w świątyni, w której uprawia się święte rytuały oczyszczające. Na estradę, podobną do wybiegu modelek, wchodzi chór. Rozpoczyna się misterium. Parodos chóru zwiastuje oczyszczenie, które nastąpi na końcu sztuki. Zanim to katharsis nastąpi, musimy poznać wielu bohaterów Biesów Dostojewskiego, wraz z ich mrocznymi historiami. Bohaterem Biesów jest Mikołaj Stawrogin (Radosław Krzyżowski) - młody mężczyzna opętany przez demona, przywołującego wspomnienie o dziewczynce, którą niemalże zgwałcił. Mikołaj nie jest dobrym człowiekiem. Zabijał, brał udział w rozpustach, grzeszył. Odnalazł jednak swoją słabość i poprosił o pomoc egzorcystę. Krzyżowski świetnie wykreował swoją postać. Jego Mikołaj jest chory na niemoc odczuwania jakichkolwiek głębszych emocji. Jest sceptyczny, prześmiewczy, stonowany. Jego oziębłość skazuje ludzi, którzy go kochają, na cierpienie. Od ponurej beznamiętności rozpaczliwie ratuje się, uciekając do substytutu miłości - gwałtu i rozpusty. Jego wyjałowiona dusza rodzi zło, stąd tyle zbrodni, które popełnił. Nie potrafią one wzbudzić żadnych konstruktywnych emocji u Mikołaja. Jedynym przejawem jego wyrzutów sumienia jest myśl o epizodzie z małą dziewczynką, którą zgwałcił. Nie samo zdarzenie jednak, tylko rozpacz na jej twarzy wzbudziła w Stawroginie taką traumę. Obraz dziewczynki nawiedza go we wspomnieniach niczym bies. Zachwyca postać Barbary Stawrogin w wykonaniu Anny Tomaszewskiej. Jest to kobieta epatująca wewnętrzną energią. Przez jej stanowczość i apodyktyczność przemawia ukryty ból, który został jej zadany w przeszłości. Teraz ten ból próbuje uleczyć poprzez ślub Darii ze Stiepanem Wierchowieńskim. Jest to kobieta silna, ale wrażliwa. Ma dystans do życia i pod kamuflażem despotyzmu chowa uczucia do Stiepana. Piotr Wierchowieński - kreacja Grzegorza Mielczarka, wymaga osobnych braw. Nie dziwne, że po jego mistrzowskim monologu pewna pani z widowni zaczęła klaskać. Była to jedna z najwybitniejszych kreacji tego wieczoru. Piotr to łajdak, intrygant, bluźnierca. Pod płaszczykiem impotenta umysłowego, z którego śmiały się postacie widowiska oraz publiczność, ukrył człowieka z makiaweliczną zasadą dążenia do swojego celu. Wierny demonicznej idei, skłonny jest do zbrodni. Nie posiada skrupułów, bo tylko mu przeszkadzają. Piotr w wykonaniu Mielczarka ma w sobie coś zagadkowego. Może to szaleństwo? Maria Lebiadkin, odtwarzana przez Beatę Rybotycką, jest mistrzowską rolą kobiecą. To ona wygląda na opętaną. To jej się boimy na początku. Od niej stręczymy. Lecz jesteśmy w błędzie, bo Maria jest niewinną kobietą, która padła ofiarą miłości do zimnego jak głaz mężczyzny - Mikołaja. Stawrogin nie przyznaje się do związku małżeńskiego z tą zagadkową kobietą. Maria jest szekspirowską Ofelią Biesów. Pada ofiarą obłędu z miłości, chaotycznie spogląda na salonowe towarzystwo, zapada się w rozmyślaniach, czasem mówi do siebie. Na końcu, podczas zbójeckiego tańca, niczym la cumprasita z "Tanga" Mrożka, pada ofiarą zbezczeszczenia jej kobiecości przez Mikołaja. Słowiańskie demony zniszczyły naszym bohaterom życie. Gdyby zestawić koniec z początkiem, zobaczylibyśmy zaskakujący kontrast. Nihilizm opanował życie postaci, sprowadzając ich życie do marności. Przeznaczenie dokonało się, więc następuje eksodos chóru w rytm pieśni misterium. Nie dziwiły mnie owacje na stojąco. Wyborowa gra aktorska, przenikliwość reżysera Krzysztofa Jasińskiego, przejmujące dźwięki Ukraińskiego Chóru Woskresinnia pod batutą Aleksandra Tarasenki. Te elementy złożyły się na dojrzały obraz Biesów Dostojewskiego. Krakowski Teatr Scena STU Fiodor Dostojewski "Biesy" przekład: Tadeusz Zagórski, Zbigniew Podgórzec adaptacja i reżyseria: Krzysztof Jasiński dekoracje: Maciej Rybicki kostiumy: Dorota Ogonowska Obsada: Mikołaj Stawrogin - Radosław Krzyżowski/Michał Sitarski, Piotr Wierchowieński - Grzegorz Mielczarek/Krzysztof Piątkowski, Barbara Stawrogin - Anna Tomaszewska/ Maja Barełkowska, Stiepan Wierchowieński - Krzysztof Globisz/Jerzy Święch/Marek Litewka, Lizawieta Tuszyn - Urszula Grabowska-Ochalik/Anna Cieślak, Daria Szatow - Dominika Figurska/Karolina Gorczyca/Karolina Chapko, Iwan Szatow - Robert Koszucki/Adam Szarek, Maria Lebiadkin - Beata Rybotycka/Agnieszka Marek, Kapitan Ignacy Lebiadkin - Dariusz Gnatowski/Dariusz Starczewski, Siergiej Liputin - Krzysztof Pluskota/Dominik Nowak, Aleksy Kiriłłow - Marcin Kalisz/Marcin Zacharzewski, Tichon - Andrzej Róg/Jerzy Nowak Ukraiński Chór Woskresinnia pod dyrekcją Aleksandra Tarasenko Premiera: 17 września 2007r.