Bo życie kabaretem jest...

"Cabaret" - reż. Ewelina Pietrowiak - Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy

Willkommen, bienvenue, welcome! Witajcie w przedwojennym Berlinie. Teatr Dramatyczny zaprasza na widowisko pełne śpiewu, tańca, świateł. Tutaj nie ma trosk, jest tylko szczęście i zabawa. Czy aby na pewno?

Cabaret, spektakl na podstawie sztuki Johna Van Drutena i opowiadania Christophera Isherwooda, opowiada historię miłości amerykańskiego pisarza-Cliffa i pięknej piosenkarki kabaretowej- Sally. Początkowo wszystko układa się doskonale. Kochankowie żyją w wynajętym pokoju, Cliff zarabia pieniądze wyświadczając „drobne" przysługi, dla Ernsta Ludwiga- Niemca z którym zaprzyjaźnił się w drodze do Berlina. Jednak w ich życie zaczyna wkraczać rodzący się w Niemczech socjalizm, Ludwig okazuje się nazistą. Kabaret pokazuje upiorną twarz.

Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach. Jedną z nich są widowiskowe sceny kabaretu Kit Kat z grającą na żywo orkiestrą, dzięki którym widz może się poczuć, jakby był częścią spektaklu. Mistrz Ceremonii (znakomity Krzysztof Szczepaniak) pojawia się raz na scenie, raz na widowni, roztaczając diaboliczny, sprośny, rozrywkowy klimat. Z jednej strony przewodnik z drugiej postać jak nie z tego świata. Jego charyzmatyczna i dobrana do roli gra, oraz znakomite wykonanie piosenek sprawiają, że nie można oderwać oczu od sceny. Dominuje nad całym kabaretem, który stanowi tylko tło dla jego poczynań. Całość jest przekonująca. Widownia bawi się doskonale.

Drugą płaszczyzną jest wątek fabularny, w którym wybija się Mateusz Weber. W wyczuciem kreuje sylwetkę wrażliwego pisarza uważnie obserwującego coraz bardziej gmatwającą się rzeczywistość. To właśnie jego oczami widz dostrzega subtelne, ale coraz bardziej niepokojące przejawy nazizmu. Podczas gdy tłum bawi się i tańczy, on patrzy na sytuację z rosnącym przerażeniem.

Sally, grana przez Annę Gorajską, ma dokładnie odwrotny punkt widzenia. Jest jak dziecko, które nic nie widzi i chce się dobrze bawić. Aktorka przedstawia postać czarującą, pełną energii i pewną siebie. Do tego znakomicie śpiewa.

Na uwagę zasługuje również słodko-gorzki wątek miłosny Fräulein Schneider (Agnieszka Wosińska) i Herr Schultza (Piotr Siwkiewicz). Ona wynajmuje pokoje, on sprzedaje owoce. Oboje podstarzali i samotni postanawiają spędzić resztę życia razem. Od ich uczucia bije nieskrępowany urok. Widać to zwłaszcza w scenie, gdy Herr Schultz podarowuje Fräulein Schneider ananasa, a ona wpada w zachwyt. Do tego, jakby wyjętego z komedii, związku wkrótce wkrada się powaga. Schultz jest bowiem Żydem.

Cabaret jest musicalem, w którym akcja jest tak samo ważna jak piosenki, a nie tylko stanowi przerywnik pomiędzy nimi. Dzięki temu widz może cieszyć się polską wersją szlagierów takich jak „Wilkommen", „Money, Money" czy „Tomorrow belongs to me", z drugiej strony spojrzeć z refleksją na historię powoli rodzącego się nazizmu.

Widowisko z pewnością jest warte polecenia. Znakomita obsada, porywająca historia, niebanalny temat i profesjonalne, lekkie wykonanie piosenek gwarantują udane dwie i pół godziny. Warto się rozerwać, w końcu życie, jakie by nie było, tylko kabaretem jest...

 

Joanna Dreczka
Dziennik Teatralny Warszawa
16 czerwca 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia