Bóg zagubiony w metrze

"Upadek pierwszych ludzi" - reż. Iwona Kempa - Teatr im. Horzycy w Toruniu

W dramacie rzecz dzieje się pod ziemią; na budowie warszawskiego metra. Bohaterami są Człowiek, Kobieta i Zwierzchnik. A relacje między nimi jak w Raju. Zwierzchnik daje Człowiekowi, jako istocie wyższego rzędu, do pomocy Kobietę. Ta jednak szybko go przerasta, przejmuje inicjatywę, krzyżuje plany Zwierzchnika. Tak w wymiarze pracy, jak i sięgnięcia po ów zakazany owoc. Zwierzchnik traci panowanie nad sytuacją, którą sam zaprogramował i wszystko wymyka się spod kontroli.

Trochę tu poezji, trochę surrealizmu, sporo humoru. No i szczypta filozofii. Bohaterowie zastanawiają się bowiem na ile Zwierzchnik, w domyśle bóg, ponosi odpowiedzialność za to, co dzieje się na tym stworzonym przez niego świecie.

Bardzo ciekawie, jak na autora mężczyznę, bo krytycznie wobec obowiązujących systemów, pokazana jest tu sytuacja kobiety w świecie. Z założenia stwórcy kobieta podporządkowana mężczyźnie, w rzeczywistości jednak okazuje się od niego silniejsza i mądrzejsza. Autor przekomarza się tu z Biblią i z ironią odnosi do jej dziedzictwa w czasach współczesnych. Wiele jest też w sztuce kpiny z obecnej rzeczywistości społeczno-politycznej, z mentalności naszego świata.

O ile sztuka Antoniego Ferencego bardzo subtelnymi aluzjami nawiązuje do biblijnych opowieści o stworzeniu człowieka i jego relacjach z bogiem, o tyle spektakl sięga już po przysłowiową łopatę i zamaszyście stawia solidne kropki nad każdym "i". Chór śpiewa "Alleluja" i inne pieśni kościelne, aktorzy czytają fragmenty "Księgi Rodzaju", jakby objaśniając widzom wymowę poszczególnych scen dramatu. Na ścianach pojawiają się projekcje obrazów Raju. Wszystko to zbyteczne ornamenty do inteligentnego, ciekawego tekstu. Surowa, realistyczna scenografia Mirka Kaczmarka przedstawiająca warszawskie metro w budowie wystarczyłaby tu w zupełności, jako tło. Ten nadmiar dodatkowych znaków wizualnych i objaśnień słownych psuje widzowi zabawę rozszyfrowywania treści, skazuje go na bierny odbiór.

Rewelacyjnie w tej inscenizacji odnajdują się aktorzy. Przepięknie, w bardzo kameralnej przestrzeni, rozkwita Mirosława Sobik jako Kobieta. Ona, zdawałoby się - nie gra, ale jest tą postacią. Kiedy trzeba trzeźwą, rozsądną, kiedy trzeba wrażliwą, liryczną, kiedy indziej znów ostrą, nerwową. A wszystko w granicach prawdy. Znakomicie partneruje jej Arkadiusz Walesiak jako Człowiek. Na jego twarzy przez cały czas nadana mu odgórnie władczość walczy z niepewnością, zagubieniem, strachem. Każde najdrobniejsze zdarzenie, słowo znajduje odbicie w jego mimice. No i wreszcie Michał Marek Ubysz jako Zwierzchnik. Nieporadny bóg, który z momentu na moment traci pewność siebie. Niezdarne ruchy na torach metra- świata, który wykreował, a którego wybojów nie przewidział, coraz większy smutek na poczciwej twarzy To koncert aktorskich możliwości.

Tak ze względu na ciekawe aktorstwo, jak i interesującą interpretację osoby stwórcy, jego dzieła i spuścizny, z pewnością warto się na to przedstawienie wybrać.

Anita Nowak
Teatr dla Was
18 grudnia 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...