Bogowie błądzą tak jak my

"Walkiria" - reż: Hans-Peter Lehmann - Opera Wrocławska

We wrocławskiej Hali Ludowej cztery tysiące widzów słuchało muzyki Wagnera w największym skupieniu. Pierwszy sukces Opery Dolnośląskiej odnotowałem już w czasie podróży. W porannym pociągu z Warszawy do Wrocławia dominowali pasażerowie udający się na premierę \'Walkirii\'. Na miejscu okazało się, że warto było jechać.

Sukces drugi polega nie tylko na tym, że Hala Ludowa była wypełniona do ostatniego miejsca, ale i na tym, że cztery tysiące ludzi przez pięć i pół godziny słuchało muzyki Wagnera w autentycznym skupieniu do samego końca. Na scenie nie było zaś bogato złoconych pałaców, tłumów statystów, żywych zwierząt i zwiewnych tancerek. \'Walkiria\' w porównaniu z \'Carmen\' czy \'Aidą\' to nader kameralne widowisko. W akcie pierwszym przez półtorej godziny trwa tu pozbawiona akcji rozmowa między trzema osobami. I choć w następnych aktach zdarzenia zachodzą nieco szybciej, także nie pozwalają na fajerwerki inscenizacyjne. A jednak atmosfera dramatu Wagnera wciągnęła publiczność Hali Ludowej. Okazało się, że tzw. widowisko dla mas może być udanym mariażem rozrywki ze sztuką z najwyższej półki. Kiełbaski i ciepłe dania serwowane w czasie przerw miały w sobie coś z atmosfery festynu, bohaterem wieczoru był jednak Richard Wagner i jego muzyka - nie uproszczona i przykrojona pod gusty masowej widowni, ale podana z pokorą i wielką starannością. Oczywiście \'Walkiria\' musiała poddać się pewnym regułom rządzącym wielkimi widowiskami. Było więc nagłośnienie, działające tym razem bez zarzutu, dwa telebimy pokazujące artystów w zbliżeniach, a reżyser wiedział, że musi maksymalnie przybliżyć widzowi, o co właściwie w \'Walkirii\' chodzi. Pewien niezbędny kompromis artystyczny nie zaważył jednak na poziomie całości. Niemiecki ekspert od Wagnera, Hans-Peter Lehmann, przygotował inscenizację nowoczesną jak na polskie warunki, tradycyjną w stosunku do tego, co obowiązuje w jego kraju. Akcję umieścił w bliżej nieokreślonym czasie i przestrzeni, olbrzymie bloki dekoracji pozwoliły rozmaicie kształtować przestrzeń sceniczną, nigdy dokładnie jej nie precyzując. Scenograficzną ascezę wzbogacały natomiast projekcje filmowe i reżyseria świateł, nadająca spektaklowi dynamikę. Taki styl wagnerowski obowiązuje w Niemczech od dziesięcioleci. Lehmann sięgnął przy tym do tej tradycji interpretacyjnej, która mieszkańców krainy Walhalli pozbawia boskich atrybutów. Bogowie Wagnera są pokazywani jak zwykli ludzie: cierpią i kochają tak jak my, kłócą się między sobą i popełniają błędy. W \'Walkirii\' to jakby wątek prowadzony równolegle obok zdarzeń osnutych wokół pierścienia wykradzionego Nibelungom. Nadanie bogom cech ludzkich uwalnia dramat Wagnera od nadmiaru patosu i czyni go bardziej żywym dla dzisiejszego widza. A postacią główną nie jest tytułowa Walkiria, lecz Wotan, który już wie, że zbudowany przez niego świat musi ulec zagładzie. Tragiczna to postać i tak starał się ją pokazać reżyser wraz z Johannesem von Duisburgiem. Niemiecki baryton był jednym z najjaśniejszych punktów obsady wrocławskiej \'Walkirii\'. Rozczarował nieco mało wyrazisty jako Siegmund rosyjski tenor Oleg Balashov, podobnie jak Elisabeth Werres (Brunhilde). Bardzo starannie przygotowali natomiast swe partie soliści wrocławscy: Elżbieta Kaczmarzyk (Fricka) i Wiktor Gorelikow (Hunding), a zwłaszcza bardzo utalentowana debiutantka Ewa Vessin (Siegliende). Największe słowa uznania - tak zresztą jak przy \'Złocie Renu\' - należą się jednak muzykom Opery Dolnośląskiej i Ewie Michnik. Orkiestra jest narratorem dramatu u Wagnera, buduje i potęguje nastrój, to ona wykreowała i wprowadziła widzów w Hali Ludowej w ten niezwykły świat. Jest jeszcze szansa, by go zwiedzić - następne spektakle w Hali Ludowej w najbliższy weekend. Potem trzeba będzie czekać ponad dwa lata, by obejrzeć \'Walkirię\' już jako ogniwo całego \'Pierścienia Nibelunga\'. Richard Wagner \'Walkiria\'. Inscenizacja i reżyseria Hans-Peter Lehmann, scenografia Waldemar Zawodziński, kostiumy Małgorzata Słoniowska, kierownictwo muzyczne Ewa Michnik. Opera Dolnośląska, premiera w Hali Ludowej 16 października.

Jacek Marczyński
Rzeczpospolita
18 października 2004

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...