Bojaźń i drżenie teatru dokumentalnego

3. Festiwal teatru dokumentalnego Sopot Non-Fiction

Na przełomie sierpnia i września Sopot po raz trzeci stał się stolicą teatru dokumentalnego. Adam Nalepa i Roman Pawłowski, kuratorzy festiwalu Sopot Non-Fiction, zaprosili do kurortu twórców uprawiających zuchwałe rzemiosło. Jak co roku festiwal składał się z kilku modułów.

W ramach prezentacji zrealizowanych już spektakli w szeroko rozumianej formule teatru dokumentalnego zaprezentowano „Nikt nie byłby mną lepiej. Koncert" Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze w reżyserii Łukasza Chotkowskiego oraz „Dwóch w twoim domu" Teatru Wybrzeże w reżyserii Rudolfa Zioło. Teatr BOTO przedstawił kolejną wersję nagradzanego „Całoczerwonego" w reżyserii Adama Nalepy i przygotowaną specjalnie na festiwal audioinstalację „Posłuchaj maszynisty" Joséphine de Weck ze Szwajcarii. Ponadto projekcja filmu dokumentalnego „Sprawa Przybyszewskiej" wg scenariusza i w reżyserii Joanny Cichockiej-Guli i to, co najoryginalniejsze i najbardziej kontrowersyjne, ale na spokojnie, czyli rezydencja artystyczna z finałem w postaci dwudniowego Maratonu Non-Fiction.

Spektakle popremierowe były antypodyczne. Tekst prezentacji zielonogórskiej bazuje na rocznych warsztatach z więźniarkami, jakie prowadzili dramaturżka Magda Fertacz i reżyser Łukasz Chotkowski oraz aktorzy. Jednym z najbardziej zapadających w pamięć fragmentów jest właśnie film reportażowy ze spotkania w więzieniu. Osadzone: Żmija, Mariola, Ewa, Kaśka, Kret mówią o sobie i własnych czynach, sytuując siebie jako znawczynie rzemiosła, struktur więzięnnych i życia w ogóle. Prawa, o których mowią, jakim podlegały i jakie nimi kierowały, to nieustająca rywalizacja i walka o przetrwanie. Trudno było słuchać wspomnień dzieciobójczyni także z tego powodu, że nie była w stanie oddać w wywiadzie skruchy z powodu swojego czynu. Zilustrowanie lalkami gwałtu ojca na córce, nawiązujące do przeszłości jednej z osadzonych, to najmocniejsza scena w spektaklo-koncercie. Rodzinna historia, która zdeterminowała życie jednej z więźniarek, to zapewne jeden z argumentów twórców spektaklu, aby ukazać światu osadzone a ich zbrodnicze czyny w kontekście dzeciństwa mogą stawać się co najmniej wytłumaczalne. Mnie zastanawia wymiar całości spektaklu. Zaszczytnym mianem bohaterek nazwane zostały więżniarki. Oddanie im głosu, pokazanie światu ich więziennej "wersji", opakowanie tego znakomitą formą artystyczną, zdecydowanie podnosi rangę mieszkanek zakładu karnego. Zabraklo dystansu do pracy, jaką włożyli realizatorzy, obcując z osobami i ich "zwyczajnymi" historiami. Może ważniejsza była metoda verbatim niż sens spektaklu? Chcąc zachować miarę obiektywną - bohaterem może zostać każdy. Jeżeli postaci teatru non-fiction są realne, to trzeba skonfrontować je z jakimś systemem, miarodajnymi pojęciami, ponieważ postawione same w świetle scenicznych jupiterów, tworzą własne miary, osłabiając siłę dokonanych przestępstw.

Artystycznie spektakl zasługuje na najwyższą ocenę. Muzyka na żywo w wykonaniu Der Father w składzie: Joanna Halszka-Sokołowska, Jerzy Rogiewicz, Daniel Pigoński nadała transowy charakter całości. Wyrazista solistka magnetyzowała bardziej niż niezapomniane PJ Harvey , Siouxsie Sioux czy Patricia Morrison. Jej intrygująca seksualność była kontrapunktem dla świata osadzonych. Aktorzy ubrani w kostiumy z czasów elżbietańskich, czyli także szekspirowskich, sytuowali sztukę w ramach ponadczasowych. Rozmowy z więźniarkami o winie, cierpieniu, miłości i nienawiści być może na to pozwalały, jednak sama postawa osadzonych w zakładzie karnym już nie - one w swoim życiu nie chciały nic zmienić.

Największą atrakcją i wyróżnikiem Sopot Non-Fiction jest rezydencja artystyczna. Fundacja Teatru BOTO i kuratorzy zapraszają do Sopotu zespoły składające się z reżysera, dramaturga i aktorów. W ciągu kilku dni pobytu w bardzo sympatycznych okolicznościach przyrody, artyści z różnych miejsc i z różnym doświadczeniem pracują nad tematem. Czasami jest to prezentacja fragmentów spektaklu, który wszedł już do produkcji („Wasza wysokość" będzie mieć premierę w Teatrze WARSawy 15 listopada, a „Nic nie mów" wejdzie do repertuaru Teatru Współczesnego w Szczecinie), czasami są to rzeczy przystosowane do okoliczności z nadzieją realizacji w innych teatrach („Delfin, który mnie kochał"), a czasami propozycje, które nie mają szans na zaistnienie w teatrze głównego nurtu, bo są zbyt odważne. Ten ostatni, najszlachetniejszy typ teatru dokumentalnego, prezentował projekt „Poznań miasto otwarte".

Moderatorzy i organizatorzy zapraszali po każdej prezentacji do wyrażania opinii i komentarzy, ale z drugiej strony z niechęcią odnosili się do prób poważniejszego podejścia do przedstawianych propozycji, zaznaczając, że obejrzane fragmenty są próbami z gatunku work in progress i jako takie powinny być odbierane ze świadomością niedokończenia, propozycji. Rozumiem podejście, ale nie zgadzam się. Tym bardziej, że niektóre prezentacje były na tyle wartościowe, że zasługiwały na poważniejszą rozmowę. Warto zastanowić się nad formułą maratonu – może powinien być zamknięty dla publiczności? Nie byłby to najlepszy pomysł, dla artysty konfrontacja z odbiorcą powinna być ważna. Nawet w takiej sytuacji jak prezentacja fragmentów.

Niezapomniany był monolog w wykonaniu Michała Czachora, który zaprezentował w projekcie „Poznań miasto otwarte" wstrząsającą wiwisekcję Wojciecha Kroloppa. Szczególnie końcowy fragment, który można nazwać spowiedzią pedofila, podany przez Czachora powściągliwie, wręcz intymnie, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów pewnie nie tylko naszych elit, ale naszych niestety też. Ładunek odwagi, jaki zawiera propozycja Krzysztofa Szekalskiego i Michała Wybieralskiego jest bezprecedensowy i dlatego ich dzieło będzie można zobaczyć tylko na Festiwalu Okupacyjnym organizowanym przez Teatr Ósmego Dnia (9 listopada w reżyserii Aleksandry Jakubczak). Przy okazji wyrażam głębokie rozczarowanie wynikami zbiórki funduszy na to wydarzenie, uzbierano dopiero 4605 zł. Zbiórka trwa do 2 października, ale nie ma co czekać na ostatnią chwilę tylko wpłacić już teraz).

Piotr Wyszomirski
Gazeta Świętojańska
17 września 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia