Boska śpiewaczka

Pierwszy w Polsce występ Diany Damrau

Przejdzie do historii nie tylko krakowskiego życia muzycznego. Gwiazda Metropolitan Opera i La Scali wystąpiła, na koncercie z cyklu ICE Classic, razem ze wspaniałym francuskim bas-barytonem Nicolasem Testé, prywatnie mężem artystki. Towarzyszył im jeden z czołowych zespołów orkiestrowych w Czechach, czyli znakomita Orkiestra PKF – Prague Philharmonia, którą poprowadził jej dyrektor artystyczny, Emmanuel Villaume.

Ten wyjątkowy wieczór był hołdem, jaki niemiecka artystka postanowiła złożyć wielkiemu niemieckiemu kompozytorowi operowemu – Giacomo Meyerbeerowi, któremu w całości poświęciła wydany w maju tego roku album „Grand Opera". Tworzący w trzech językach Meyerbeer przeszedł do historii jako najwybitniejszy twórca francuskiej opery heroicznej i wspaniały eklektyk łączący w swoich dziełach różne style i rodzaje — od seria po buffo. Po pełnej blasku uwerturze do „Hugenotów", Diana Damrau, ubrana w piękną kobaltową suknię, przywitała publiczność w brawurowym stylu śpiewając pochodzącą z tego dzieła arię „Nobles seigneurs, salut!". W wykonaniu Testé usłyszeliśmy jeszcze batalistyczną arię „Pif, paf pouf" z „Hugenotów". Trzecią arią Meyerbeera była „Ombre légère", pochodząca z opery „Dinora lub odpust w Ploërmel", w której kreowana przez Damrau bohaterka tańczy ze swoim cieniem. W tej arii artystka w swych zjawiskowych koloraturach zaprezentowała nie tylko imponującą skalę i olśniewającą technikę, ale i niebywały talent aktorski, zręcznie sterując reakcjami publiczności. Niezwykle przekonująco śpiewająca para wypadła w duecie Manon i ojca jej ukochanego - „Pardon, mais j'étais là" z opery „Manon" Julesa Masseneta. O ile w części pierwszej koncertu dominował repertuar francuskojęzyczny, to po przerwie mogliśmy słuchać arii napisanych także po włosku i niemiecku.

Drugą część wieczoru Damrau rozpoczęła piękną, melodramatyczną arią „Sulla rupe triste, sola" z opery „Emma di Resburgo" Meyerbeera, po czym usłyszeliśmy arię Dalanda z „Latającego Holendra" Richarda Wagnera, wspaniale wykonaną przez Testé'a. Ciekawostką okazała się Meyerbeerowska aria Therese z singspielu o wymownym tytule „Obóz na Śląsku". Zmianę nastroju przyniosło jedyne znane dzieło Amilcare Ponchiellego, czyli jego „Gioconda", z której usłyszeliśmy słynny orkiestrowy „Taniec godzin", a następnie przesyconą dramatyzmem arię tytułowej bohaterki „Si, morir ella dé". Przedostatnia aria w wykonaniu Damrau okazała się istnym fajerwerkiem wokalnym – chodzi oczywiście o słynne, pełne radości „Mercé dilette amiche" z „Nieszporów sycylijskich" Giuseppe Verdiego. Na zakończenie Damrau razem z mężem wykonali duet wuja i siostrzenicy - „O amato zio, o mio secondo padre!" z I aktu „Purytan" Vincenzo Belliniego. Gwiazda wieczoru swoim naturalnym wdziękiem scenicznym, kunsztem wokalnym, zapierającymi dech w piersiach koloraturami, które wykonywała z największą łatwością i niespożytą energią skradła serca krakowskiej publiczności. Nic więc dziwnego, że po takich emocjach wywołanych brawurowymi głosami i charyzmą sceniczną, temperatura sięgnęła zenitu, a owacjom na stojąco nie było końca. Śpiewacy postanowili pożegnać się odpowiednio dobranymi ariami mówiącymi o pożegnaniu, najpierw Nicolas Testé pożegnał się arią z „Cyganerii", a następnie Diana zaśpiewała pełną liryzmu arię „Adieu mon doux rivage" z opery „Afrykanka" Meyerbeera. Trzeci bis był miłosnym duetem z „Porgy and Bess" George'a Gershwina, który para zakończyła wspólnym pocałunkiem. Ku uciesze wielbicieli, boska Diana i Nicolas, jeszcze przez długi czas rozdawali w foyer Centrum Kongresowego ICE Kraków autografy.

(-)
Materiał organizatora
30 maja 2017
Portrety
Diana Damrau

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...