Brawurowy Szekspir z humorem i szpadą

"Zakochany Szekspir" - reż. Paweł Aigner - Teatr Szekspirowski, Teatr Wybrzeże

Miłość Szekspira i Wioli de Lesseps może być świetną pożywką nie tylko dla filmu. Najnowsza koprodukcja Teatru Szekspirowskiego i Teatru Wybrzeże "Zakochany Szekspir" aż iskrzy się od dowcipu, a dynamiczna, pełna pojedynków i zwrotów akcji opowieść to równie udana produkcja co hit Szekspirowskiego sprzed dwóch lat - "Wesołe kumoszki z Windsoru".

Alternatywna wersja "Romea i Julii", zaproponowana przez Marca Normana i Toma Stopparda w filmie Johna Maddena, doczekała się szeregu nagród, w tym siedmiu Oscarów (m.in. dla najlepszego filmu, dla Gwyneth Paltrow za rolę Violi czy dla twórców scenariusza właśnie). Sztuka Lee Halla napisana na podstawie znanej z filmu historii jest bardzo podobna, dlatego miłośnicy filmowego "Zakochanego Szekspira" znajdą tu wiele bezpośrednich odniesień czy scen zbliżonych do tego, co znamy z filmu. Niezwykle rzadko udaje się jednak stworzyć w takich warunkach dzieło osobne, które świetnie funkcjonuje w oderwaniu od filmowego pierwowzoru. Ta sztuka udała się Lee Hallowi i twórcom gdańskiego spektaklu.

Reżyser Paweł Aigner sięga po środki sprawdzone przy poprzednim swoim spektaklu, zrealizowanym dla Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego siłami artystów Teatru Wybrzeże - "Wesołych kumoszkach z Windsoru". "Zakochany Szekspir" to również produkcja na scenę elżbietańską, gdzie aktorzy znajdują się bardzo blisko widzów (niekiedy poruszając się pomiędzy nimi) i grają na trzy strony. Znów odnajdziemy charakterystyczne dla komedii del arte gagi, elementy pantomimy czy charakterystyczne żarty sceniczne (np. Marcin Miodek w roli ognia przypiekającego Henslowe'a, szefa Teatru Róża, czy też aktorzy odgrywający rozkołysane fale w trakcie rozmowy Thomasa Kenta i Willa Szekspira w łódce).

Rzecz dotyczy oczywiście sztuki. William Szekspir przeżywa właśnie kryzys twórczy i poszukuje muzy, by poczuć wenę. Pomimo braku tekstu i pieniędzy zadłużony szef Teatru Róża Philip Henslowe rozpoczyna przesłuchania do nowej sztuki Szekspira "Romeo i Ethel, córka piratów". Stawia się na nie Thomas Kent, który zachwyca Williama, nieświadomego, że pod męskim przebraniem kryje się piękna Viola de Lesseps. Gdy Szekspir w pogoni za Kentem, którego pragnie obsadzić w roli Romea, poznaje Violę, zakochuje się w niej bez pamięci. Pod wpływem sugestii Christophera Merlowe'a William przerabia swój dramat na "Romea i Julię". Oczywiście szczęście zakochanych nie trwa długo - Viola ma zostać wydana za Lorda Wessex, a Szekspir skrywa pewne niewygodne fakty... Mimo wszystko dochodzi do premiery spektaklu przygotowanego przez trupę Szekspira, choć całe przedsięwzięcie, jak to często bywa w pracy twórczej, wisi na włosku do samego końca.

Oprócz historii Szekspira i Violi, twórcy "Zakochanego Szekspira" przybliżają realia teatru epoki elżbietańskiej, w którym występowali sami mężczyźni (również w żeńskich rolach), a chodzenie do teatru było rozrywką gawiedzi lub kaprysem możnych, zamawiających sztuki wedle własnych gustów. Humorystycznie sportretowana jest rywalizacja dwóch teatrów w mieście - Teatru Róża Phillipa Henslowe'a i prowadzonego przez słynnego aktora Richarda Burbagea Teatru Kurtyna. Jednak, gdy pod pretekstem obrazy moralności królewski szambelan zamyka Teatr Róża, Burbage proponuje przeniesienie prób do Teatru Kurtyna. Wypowiada przy tym niezwykle aktualną w dzisiejszych czasach kwestię - "My artyści musimy trzymać się razem. I wami, i nami władza gardzi jednakowo", za co zbiera od publiczności ogromny aplauz.

W scenografii Magdaleny Gajewskiej dominują purpurowe zasłony, skrywające komnatę Violi (także tę "przeniesioną na scenę") i eksponujące balkon, pod którym William Szekspir za pomocą znanych z "Romea i Julii" strof uwodzi swoją wybrankę. Poza kilkoma ławami i stołem praktycznie nie ma tu rekwizytów. Łóżko Violi imituje prześcieradło rozłożone na scenie, łódkę wiosło w rękach łodziarza. Większość scenografii "powstaje" w wyobraźni widzów, co pozwala twórcom spektaklu szybko i dynamicznie prowadzić akcję. Świetnym uzupełnieniem scenografii są barwne, bardzo efektowne kostiumy Zofii de Ines oraz muzyka elżbietańska Paddy'ego Cunneena - zawierająca elementy dworskie, kościelne i skoczny irlandzki folk.

Kluczowi w takiej formie teatru są oczywiście aktorzy, od których zależy powodzenie całego przedsięwzięcia. "Zakochany Szekspir" w wersji zaproponowanej przez Pawła Aignera wymaga wiele komizmu sytuacyjnego i lekkości w kreowaniu ról często nakreślonych powierzchownie, ale zapadających w pamięć. Świetnie odnajdują się w tej konwencji aktorzy mający dryg do ról komediowych. Do nich należy Marcin Miodek w roli zniewieściałego Sama (reżyser zrobił ukłon w stronę wielbicieli jego pierwszej roli w Wybrzeżu - Piotra Tumana z "Wesołych kumoszek z Windsoru", pozwalając stawić się Tumanowi na przesłuchanie do sztuki Szekspira). Z wielkim wdziękiem tchórzliwego szefa Teatru Róża bez cienia autorytetu gra Grzegorz Gzyl, mający wyjątkowy talent do pogodnego karykaturowania swoich bohaterów. Do grona najzabawniejszych postaci spektaklu dodać trzeba też Nianię, graną lekko przez Małgorzatę Oracz (świetną choćby w epizodzie z fotelem bujanym). Komicznie umiera na scenie Ned Alleyn w wykonaniu Piotra Biedronia, który zalicza też świetne wejście w spektakl.

Najważniejsi - grający Williama Szekspira Michał Jaros i wcielająca się w Violę de Lesseps oraz Thomasa Kenta Marta Herman - tworzą na scenie zgrany duet, bez słabych punktów. Rola Willa zagrana jest przez Jarosa spokojnie, bez zbędnych szarż, z dużym wyczuciem. To on wyznacza rytm większości scen, prowadzi akcję i jest naturalnym liderem scenicznych działań. Marta Herman lepsza wydaje się w roli Thomasa Kenta, bo ukrywający się pod męskim przebraniem bohater jest w gdańskim spektaklu po prostu dużo ciekawszy od cukierkowej Violi. Aktorka wyposaża oboje w zmysłowość i kobiecą wrażliwość, tworząc najciekawszą swoją rolę od czasu gry w Gdańsku.

Na tle dobrze grającego zespołu wyróżniają się też bohaterowie drugiego planu. Bardzo dobrze rolę wykładającego pieniądze na spektakl prostoliniowego Hugha Fennymana, obsadzonego w sztuce Szekspira w roli Aptekarza, gra Cezary Rybiński. Udanie prezentują się także Robert Ninkiewicz jako aktorka gwiazda Richard Burbage czy Zbigniew Olszewski w roli jąkały Wabasha. Zapada w pamięć majestatyczna Królowa Anglii w wykonaniu Małgorzaty Brajner oraz dzieciak usiłujący za wszelką cenę dostać się do trupy Szekspira (wszędobylski Ignacy Białas), czyli John Webster, późniejszy dramaturg, który sławą niewiele ustępuje dziś Williamowi Szekspirowi. Ciekawy epizod w roli Niani podczas sceny "teatru w teatrze" zalicza Jakub Nosiadek. Jedynie Grzegorzowi Otrębskiemu w roli Lorda Vessex trochę brakuje wyrazu. Co ważne, niemal wszyscy aktorzy tworzą postaci inne niż w filmie Maddena (najbardziej podobni do filmowych bohaterów są Will Szekspir i Królowa Elżbieta, co w dużej mierze prowokuje charakter tych ról).

Pod wprawną ręką Pawła Aignera powstał spektakl, któremu śmiało wróżyć można powodzenie podobne do "Wesołych kumoszek z Windsoru". Wartka, żywa akcja, dobrze poprowadzona dramaturgia i liczne inscenizacyjne niespodzianki (w tym niezrównany piesek, bez którego Królowa Elżbieta nie wyobraża sobie spektaklu), dowcipne, pomysłowe sceny pozwalają śledzić ten przeszło trzygodzinny spektakl bez cienia znużenia. Wprawdzie tempo akcji w drugim bardziej romantycznym akcie nieco spada i bez szkody dla widowiska można by go nieco skrócić, to w tak udanym spektaklu są to w gruncie rzeczy mało istotne detale.

"Zakochany Szekspir" jest aktorskim popisem i przykładem finezyjnej, przemyślanej w najdrobniejszych szczegółach inscenizacji. Chociaż to powielenie modelu wypracowanego przy okazji poprzedniej koprodukcji GTS i Wybrzeża, spektakl zaskakuje dynamiką i zaraża energią sceniczną. Gorące i zasłużone owacje na stojąco podczas premierowego spektaklu są tego najlepszym dowodem.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
3 lipca 2017
Portrety
Paweł Aigner

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...