Brutalista Andrzejewski

"Bramy raju" - reż: Małgorzata Bogajewska - Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

Początek sezonu na scenach dramatycznych znów należy do Teatru Jaracza. I do Małgorzaty Bogajewskiej. Tym razem młoda reżyserka zamiast brutalistów wybrała "Bramy raju" Jerzego Andrzejewskiego. I zrobiła z tekstu kolejne laboratorium skrajnych emocji i perwersji.

"Bramy raju" to opowiadanie o dziecięcej krucjacie z XIII wieku, która miała wyzwolić Jerozolimę spod panowania muzułmanów. Impulsem do rozpoczęcia wędrówki stało się objawienie pastuszka. "Czystość i niewinność dzieci chrześcijańskich" miała wystarczyć do odbicia grobu Chrystusa z rąk niewiernych. Wyprawa nigdy nie dotarła do celu.

Andrzejewski wykorzystał te na poły legendarne zdarzenia do pokazania wielkiej mistyfikacji i obnażenia prozaicznego zaplecza szumnych idei (jego opowiadanie traktuje się jako rozliczenie z komunizmem, któremu pisarz dał się uwieść w latach 50.). W trakcie spowiedzi okazuje się, że "niewinne dzieci" maszerują w świętym pochodzie nie dla Jezusa. Każde z nich jest uwikłane w skomplikowaną erotyczną relację i tylko fizyczna namiętność pcha je do morderczego wysiłku. Oszustwem okaże się nawet objawienie Jakuba z Cloyes.

Przełożenie "Bram raju" na sceniczny język nie jest łatwe i reżyserzy nieczęsto się na to decydują. Narracyjna forma spowiedzi ogranicza ilość scen, które można pokazać zamiast o nich opowiadać. Z dramatycznego punktu widzenia nic się dzieje - całą historia zdarzyła się w przedakcji. Bogajewska próbuje ją jednak ilustrować. Inscenizuje wiejską zabawę, sceny erotyczne, szczątkowo rozgrywa relacje między postaciami. Jej spektakl to przede wszystkim seria monologów - opowiadanie rozpisane na głosy. Opowiadanie niezbyt udane.

Reżyserka od pierwszych chwil rozsadza scenę emocjonalnym rozwibrowaniem. Gubi przez to gradację napięcia misternie rozpisaną w kolejnych fragmentach tekstu Andrzejewskiego. Tam tragedia postaci odsłania się stopniowo, wraz z każdym krokiem wędrującej krucjaty: od niewinnego zwierzenia skromnej Maud, przez śmielszą, ale wciąż pełną pokory spowiedź Roberta, aż po porażające finałowe wyznanie Jakuba z Cloyes, po którym staje się jasne, że krucjata zmierza do śmierci. Oczy nieświadomego czytelnika z każdą stroną otwierają się coraz szerzej. Tymczasem w spektaklu Bogajewskiej są otwarte od początku. Widzów jedynie wprowadza się w fabularne niuanse, ale zepsucie bohaterów i iluzoryczność świętego pochodu nie są zaskoczeniem.

Już pierwsza spowiadająca się - Maud (Iwona Dróżdż-Rybińska) jest rozpustna i harda, pewnie wbija wzrok w oczy księdza, idzie w jego stronę, zalotnie kręcąc biodrami, szeroko rozkłada nogi, leżąc na stole. Młoda aktorka ma problem ze stopniowaniem emocji. Z łatwością wprowadza się w histeryczne stany, rzuca się po podłodze, krzyczy, ale trudno choćby przez chwilę uwierzyć w szczerość jej spazmów. A nawet w to, że aktorka słucha tekstu, który wypowiada. W takim manierycznym stylu z Andrzejewskim mierzą się niemal wszyscy. Mimo wysiłku miotania się, płaczu, gwałtownego poruszenia, ze sceny wieje pustką. Nadekspresja staje się najważniejszym środkiem wyrazu i przestaje robić jakiekolwiek wrażenie.

Najwięcej uwagi skupia na sobie Tomasz Schuchardt jako Jakub - choć jego zadanie sprowadza się do upartego, milczącego wpatrywania się w publiczność. Ubiegłoroczny absolwent krakowskiej PWST dał się już poznać w Łodzi jako świetny mefistofeliczny doktor Dorn w dyplomie z "Mewy" Borysa Akunina. Schuchardt ma idealne warunki do grania psychopatów, neurotyków i odmieńców. W "Bramach raju" korzysta z tych możliwości, kreując najbardziej wyrazistą i niepokojącą postać.

Nie jest jasne, w jakim celu powstał spektakl Małgorzaty Bogajewskiej, o czym miał nam powiedzieć. W jej interpretacji nie ma rozgoryczenia po śmierci wielkiej idei, bo idea ta w ogóle nie zostaje nazwana. Wątek religijny jest pretekstowy, niczemu nie służy. Reżyserka zrobiła z "Bram raju" laboratorium skrajnych emocji i perwersyjnych pragnień. Do tego jednak nie potrzeba Andrzejewskiego. Wystarczy Anthony Neilson. 

Premiera. "Bramy raju" wg opowiadania Jerzego Andrzejewskiego, reż. Małgorzata Bogajewska, scenogr. Maciej Chojnacki, oprac. muz. Rafał Kowalczyk, premiera 12 września 2009 roku w Teatrze Jaracza (ul. Jaracza 27)

Monika Wasilewska
Gazeta Wyborcza Łódź
16 września 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia