Brzydki czy piękny?

"Brzydal" - reż: Grzegorz Wiśniewski - Teatr im. Jaracza w Łodzi

Co pomaga nam odnieść sukces? Czy we współczesnym świecie ważne są nasze umiejętności, wiedza i doświadczenie? A może najistotniejszy jest wygląd zewnętrzny? Mówi się, że ludziom pięknym jest dużo łatwiej w życiu. Z pewnością tak, gdyż żyjemy w czasach, kiedy liczy się tak zwane pierwsze wrażenie. A co się stanie, gdy wszyscy będziemy równie piękni, a jednak wewnętrznie puści?

Reżyser Grzegorz Wiśniewski próbował znaleźć odpowiedzi na zadane pytania. Pomógł mu w tym zespół aktorski, który niezwykle przekonująco próbował pokazać nam rzeczywistość po tej drugiej stronie, po stronie piękna. Okazuje się, że nie jest ona taka, jak wszystkim się wydaje. Czar pryska jak bańka mydlana. Każdy człowiek próbuje zmienić swoje życie, a nawet samego siebie (dosłownie), aby czuć się wartościowszym. Niestety współczesna kultura obrazu zasypuje nas ogromną ilością ikon piękna, do których wielu z nas pragnie dążyć. Jednak zapominamy, co tak naprawdę jest najważniejsze.

Główny bohater „Brzydala” Lette (Marek Siudziński) to człowiek wykształcony, pewny swoich umiejętności, które potrafi doskonale wykorzystać w pracy. Ma niestety jeden feler, mianowicie jest brzydki, z czego aż do pewnego momentu nie zdaje sobie sprawy. Dowiaduje się o swojej brzydocie od pracodawcy Scheffera (Mariusz Saniternik), współpracownika Karlmanna (Mariusz Ostrowski) i żony Fanny (Barbara Marszałek). Wydawać by się mogło, że nie jest aż tak odrażający skoro ma szczęśliwe życie prywatne, jednak żona od lat patrzy tylko na jego lewe oko, pomijając resztę twarzy. Mówi, że się przyzwyczaiła i jest szczęśliwa, gdyż Lette jest piękny wewnętrznie. Słowa żony brzmią przekonywująco i prawdziwie. Jednak Lette postanawia definitywnie pozbyć się swojej twarzy.

Pociąga to za sobą lawinę wydarzeń, rozpoczynając od całkowitej operacji plastycznej twarzy, kończąc na całkowitej zmianie charakteru głównego bohatera. Nowa twarz to nowy Lette: zdumiewająco piękny, człowiek na pokaz. Potrzebny jedynie do wygłaszania referatów na konferencjach i pokazywania się jako eksponat chirurga plastycznego dumnego ze swego dzieła. Człowiek zostaje uprzedmiotowiony, sprowadzony jedynie do ciała, bo „ciała są po to, aby się komunikowały”. Wielu ludzi mówi, że chciałaby być podobna do jakiejś osoby ze względu na jej zewnętrzne piękno, a co jeżeli wszyscy bylibyśmy tacy sami?

„Brzydal”, przedstawienie łódzkiego Teatru Jaracza, to przykład spektaklu, który w niezwykle skromny i kameralny sposób przekazuje nam bardzo istotne kwestie. Podśmiechując się z powodu przerysowanych i skarykaturowanych postaci, bawimy się doskonale. Aktorstwo zaprezentowane w spektaklu jest na najwyższym poziomie. Wykorzystano ciekawy zabieg grania podwójnych ról, a oszczędna scenografia, sterylna jak gabinet zabiegowy, dopełnia całkowicie przestrzeń, jaką stworzył reżyser.

Scena kończąca przedstawienie jest jak silne uderzenie. Po zabawnym spektaklu nagle dociera do nas, że „Brzydal” to tragedia współczesnego człowieka, który próbuje odnaleźć swoją tożsamość. Czy naprawdę chcemy być tacy?

Agata Siuta
Dziennik Teatralny Łódź
11 grudnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia