Bunt w piosence

"Utopia będzie zaraz" - reż: Michał Zadara - Narodowy Teatr Stary w Krakowie

Wszyscy znamy miejsca, których nie nadgryza ząb czasu, gdzie do dziś PRL rozkwita w pełnej krasie. Najnowszy spektakl Michała Zadary "Utopia będzie zaraz" w Starym Teatrze w Krakowie rozgrywa się właśnie w takim miejscu - zakładzie fryzjerskim z obskurną boazerią, paprotkami i dyplomami porozwieszanymi na przykurzonych ścianach oraz sprzętem, który w czasach Gierka uchodził zapewne za ultranowoczesny

W tej podłej przestrzeni przy piosenkach z tamtych czasów (m.in. Aya RL, Brygada Kryzys czy Voo Voo) spektakl przenosi nas w lata 80. Pokazuje je jednak nie poprzez oficjalną historię, ale poprzez marzenia ówczesnych nastolatków, którzy próbują założyć kapelę rockową i wyrazić w ten sposób swój bunt, najlepiej na festiwalu w Jarocinie. Szybko jednak okazuje się, że buntownicy Zadary muszą wracać do domu przed dziesiątą, a do Jarocina tak naprawdę nigdy nie dotarli. Przechodzą bunt w warunkach cieplarnianych, a do rangi zamachu na ich wolność urasta to, że rodzice nie pukają, wchodząc do pokoju. A może to rzeczywistość wokół jest tak ponura, że nie skłania do "prawdziwego" buntu? A może to te cieplarniane bunty są prawdziwsze niż opozycyjny gest? 

Na spektakl składają się rzeczy drobne - a to ktoś znalazł kondom w cukierniczce, a to ktoś próbował urządzić imprezę i umierał z lęku, żeby nie przerodziła się w demolkę, to znów kolega z klasy wyemigrował z rodzicami do RFN, więc pocieszmy się tym, że może jednak wpadnie pod ciężarówkę, żeby czasem nie miał lepiej od nas. Błahość ciągłego przekomarzania się, rozmów o wymarzonej Ameryce, pierwsze miłostki, które nie dają spełnienia - wszystko to układa się w obraz beznadziei i marazmu.

Kontrapunktem dla młodych jest grany przez Jana Peszka właściciel zakładu fryzjerskiego. Wygłasza monolog oparty na "Księgach narodu polskiego" Mickiewicza, który brzmi jak rojenia wariata, zbliżone do chorych haseł rzucanych przez prawicowych ekstremistów. Ale też jest w nim coś fascynującego i to nie tylko za sprawą genialnego wykonania Peszka. W starciu z wcześniejszą beznadzieją idea Mickiewicza nabiera wagi, właśnie dlatego, że wyraża jakieś dążenie, że próbuje porządkować rzeczywistość. Ale też jednocześnie jest reliktem przeszłości. Czy potrafimy wypełnić czymś lukę po tej romantyczno-narodowej idei? 

"Utopia będzie zaraz" pełna jest obrazów, dźwięków, odprysków pamięci. I mimo że spektakl chwieje się konstrukcyjnie, to imponuje jego intelektualny rozmach w mierzeniu się z tematem, który w polskim teatrze był do tej pory nieobecny.

Paweł Sztarbowski
Dziennik Metro
20 stycznia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...