Być celebrytą choć przez jeden dzień

"Ożenić się nie mogę" - reż. Grzegorz Kempinsky - Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza w Gdyni

Jaki jest świat celebrytów, wszyscy wiemy. Wprawdzie w komedii Aleksandra Fredry o celebrytach nie ma słowa, ale reżyser Grzegorz Kempinsky właśnie w tym środowisku osadza spektakl "Ożenić się nie mogę".

Blichtr, pogoń za sukcesem, obecność tam, gdzie wypada bywać, sztuczne uśmiechy, pseudointelektualne wypowiedzi na każdy temat - cechy charakteryzujące celebrytów można by wymieniać długo. Reżyser Grzegorz Kempinsky na sztukę "Ożenić się nie mogę" Aleksandra Fredry spojrzał właśnie jak na ówczesną wersję dzisiejszego świata celebrytów.

"Ożenić się nie mogę" to sztuka o perypetiach rodzinnych pana Gdańskiego, który ma piękną, młodą żonę Hermenegildę. W dowód wierności Gdański dał jej zapis, że w razie separacji wypłaci jej 50 tysięcy. Małżonka, dużo młodsza od pana Gdańskiego, liczy na te pieniądze, więc jej zaangażowanie w sprawy domowe jest raczej niewielkie i chętnie prowokuje kłótnie. Oczywiście, jak to u Fredry, intryga musi się powikłać. Do pana Gdańskiego przyjeżdża jego zatajona przed Hermenegildą córka Julia, by poznać macochę i "wyjaśnić swój status w świecie". Pan Gdański wie, że żona na pewno istnienie córki uzna za okoliczność wymuszającą separację, bo przy każdej sposobności zapewnia o niechęci do wdowców i ich dzieci, które uczyniłyby z niej macochę i babcię. Wśród gości domu pojawia się również pan Florek, dawny przyjaciel pana Gdańskiego, który przemierza świat w poszukiwaniu żony oraz tajemniczy pan Milder, proponujący Gdańskiemu wspólny interes.

W spektaklu Teatru Miejskiego nie obejrzymy, na szczęście, mieszczańskiej sztuki kostiumowej a uwspółcześnioną jej przez Grzegorza Kempinsky'ego wersję. Wiecznie pijany lokaj Maciej na polecenie pani Hermenegildy paraduje w liberii, zaś pozostali bohaterowie ubierają się jak aktorki na rozdanie Oscarów (Hermenegilda), uroczystą imprezę z bankietem (córka pana Gdańskiego, Julia), podstarzała gwiazda rocka (pan Florek) czy model ściągnięty wprost z wybiegu (pan Milder). Jedynie leciwy pan Gdański nie paraduje dumnie po mieszkaniu w modnych ciuchach i nie rozdaje na lewo i prawo sztucznych uśmiechów.

Kempinsky towarzystwo pana Gdańskiego skojarzył ze światem współczesnych celebrytów, więc czwórka Hermenegilda, Julia, pan Florek i pan Milder prezentuje się na tle ścianek z logotypem Teatru Miejskiego umieszczonych po bokach sceny, udziela bzdurnych, bełkotliwych wywiadów (zaczerpniętych w całości z wypowiedzi celebrytów) i co chwila zastyga w uśmiechu lub pozie do zdjęcia. Błyskają flesze, gromadka dziennikarzy biegnie za nimi podczas wejścia na scenę, a wdzięcząca się do kamery i niezbyt rozgarnięta dziennikarka przeprowadza z nimi rozmowy o niczym. Oczywiście okazuje się, że nie tylko pan Gdański ma coś do ukrycia. Każda z postaci prowadzi własną grę, która swoje rozwiązanie znajdzie w dość przewidywalnym finale.

Całość rozgrywa się w umownej przestrzeni wystawnego salonu (autorem scenografii jest również Grzegorz Kempinsky). W pierwszym akcie stoi w nim m.in. pozłacany fortepian, który ma tę właściwość, że wydaje melodyjki przywołujące lokaja. W centralnej części sceny oglądamy wielki ekran - to na nim pokazywani są nasi celebryci podczas wywiadów.

Jak na komedię przystało, reżyser szuka grepsów, które rozbawią publiczność. Pierwsze spotkanie pana Gdańskiego z panem Florkiem odbywa się podczas próby znalezienia przez pana Florka czegoś do siedzenia (jedyny fotel zajmuje pan Gdański), a w drugim akcie pan Milder walczy z niesfornym mikrofonem. Wykorzystano też pomysły zapożyczone z kreskówek, jak pojedynki na miny, a nawet boks na sucho między pokłóconymi panami. Niezbyt wyszukany dowcip unosi o kilka pięter wyżej Piotr Michalski jako Maciej podczas bardzo dobrej sceny konfrontacji Hermenegildy i Julii, upozowanej na kolejną, rodzinną grę pozorów. Lokaj Maciej siada na środku sceny, "pomiędzy stronami konfliktu", rozmawiającymi o wdowcach i dzieciach z poprzedniego małżeństwa i tłumaczy go "w języku migowym". Po tym mini spektaklu zbiera zasłużone oklaski. Ta jedna scena przekonuje, że z "Ożenić się nie mogę" można było zrobić porywającą, przekomiczną komedię. W dwugodzinnym spektaklu to jednak jedyny taki moment.

Wspomniany Piotr Michalski, choć ma rolę drugoplanową jest najciekawszym aktorem przedstawienia. Dzielnie mu sekunduje bardzo dobra aktorsko Beata Buczek-Żarnecka jako prawdziwa diwa i gwiazda Hermenegilda, oszałamiająca swoim wyglądem i kreacją (efektowne kostiumy bohaterów przygotowała Barbara Wołosiuk). Warto wspomnieć o trudnej i wymagającej fizycznie roli pana Gdańskiego, z którą nestor gdyńskiej sceny Eugeniusz Krzysztof Kujawski radzi sobie bardzo dobrze. Bez zarzutu prezentują się również Szymon Sędrowski w roli amanta, pana Mildera i Rafał Kowal jako pan Florek. Monika Babicka bawi hiperpoprawnością językową swojej bohaterki Julii.

Spektakl Teatru Miejskiego nie jest tandetną, pustą komedią, jakich w ostatnich latach oglądaliśmy na deskach Miejskiego kilka. Jednak pomysł reżysera na karykaturę i krytykę środowiska celebrytów nie został wykorzystany. Szkoda też, że reżyser zamyka spektakl banalną, nieciekawą puentą. Mimo to "Ożenić się nie mogę" to jedna z ciekawszych komediowych propozycji Miejskiego.

Łukasz Rudziński
Trójmiasto.pl
2 października 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...