Cała ta prawda

"Prawda" - reż. Wojciech Malajkat - Teatr Zagłębia w Sosnowcu

Teatr Zagłębia w Sosnowcu ma ostatnio szczęście do znakomitych przedstawień, by wspomnieć tylko o wielokrotnie nagradzanym, wybitnym "Korzeńcu". Wraz z początkiem nowego roku ekipa postanowiła jednak zaprosić widzów na coś nieco lżejszego. 4 stycznia odbyła się prapremiera spektaklu "Prawda" Floriana Zellera w reżyserii Wojciecha Malajkata.

Zeller - rocznik 1979 - jest w ostatnim czasie jednym z najgłośniejszych nazwisk młodej literatury francuskiej. Ten porównywany do Michela Houellebecqa autor debiutował w wieku 23 lat powieścią "Sztuczne śniegi". Później pisał nie tylko prozę, ale i liczne dramaty ("Zakochani w byle czym", "Fascynacja najgorszym", "Julien Parme", "Inny", "Karuzela", "Na wypadek śmierci", "Czeka na ciebie" czy "Matka"), tłumaczone z powodzeniem na wiele języków. Przewrotna "Prawda" powstała w 2011 roku i wystawiana jest od tej pory na licznych światowych scenach. Co ważne, sosnowiecki spektakl jest pierwszą jej adaptacją w Polsce.

Na początku uwagę widzów zwraca bardzo minimalistyczna scenografia - pokój hotelowy, dom bohaterów, poczekalnia gabinetu lekarskiego czy szatnia klubu sportowego wyglądają bardzo podobnie, a jednak za każdym razem nieco inaczej. Gasną światła, jakiś element scenografii ulega przesunięciu i już odnosimy wrażenie, że znajdujemy się zgoła gdzie indziej. Równie subtelna i nienachalna jest tutaj muzyka, która idealnie współgra z poszczególnymi scenami. Dzięki tym oszczędnym zabiegom nic nas nie rozprasza. Możemy skupić się na zabawnych dialogach i głównej intrydze, która okazuje się o wiele bardziej skomplikowana, niż początkowo można byłoby sądzić. Fabuła wydaje się bowiem dość banalna. Oto mamy dwójkę kochanków - Alice (Małgorzata Sadowska) i Michela (Grzegorz Kwas). Szybko dowiadujemy się, że Alice jest żoną najlepszego przyjaciela Michela - Paula (Wojciech Leśniak), a i sam Michel ma żonę, piękną i elegancką Laurence (Ewa Kopczyńska), która najwyraźniej zwyczajnie go nudzi. Wydaje nam się więc, że tytułowa prawda jest właściwie kłamstwem, że coraz bardziej wymyślne okłamywanie współmałżonków stanie się gwoździem do trumny kochanków, że prawda - jak zawsze - wyjdzie na jaw. Ale wkrótce zaczynamy zastanawiać się nad tym czym, nomen omen, naprawdę jest kłamstwo. "Prawdą w masce" - jak pisał Byron? Niemówieniem prawdy? Zatem czym jest prawda? Niewypowiedzianym kłamstwem? Dla każdego to słowo może przecież oznaczać coś innego.

Na scenie prym wiedzie Michel. Z jednej strony kłamie i wikła się w sieć kłamstw do tego stopnia, że sam już w pewnym momencie nie wie, co jest prawdą, co fikcją, a co urojeniem. Jednak z drugiej strony, pragnąc dowiedzieć się prawdy, sytuuje sam siebie w roli ofiary, nie zauważając, że był ofiarą od samego początku. Myślał, że jest wytrawnym kłamcą, a nie zdawał sobie sprawy, że sam jest okłamywany. Kwas w roli Michela jest rewelacyjny. Naturalny wdzięk, groteskowe miny i gesty wywołują nie tylko salwy śmiechu, ale i przyczyniają się do uwiarygodnienia postaci. Michel - ot, taki każdy z nas. To bez wątpienia trudne zadanie dla aktora: pokazać człowieka tak uwikłanego w sieć kłamstw i półprawd, a jednocześnie kogoś wciąż sympatycznego, "swojskiego". Pozostała trójka aktorów również znakomicie wywiązała się z powierzonych im zadań. Leśniak w roli bezrobotnego i zdradzanego męża - jak zawsze - przezabawny. Sadowska świetna w roli nieco neurotycznej Alice, która, jak się okazuje, zwodzi nie tylko męża. Kopczyńska jako egzaltowana i w zasadzie nudna pani domu wypada niezwykle przekonująco. Dzięki nim opozycja prawda-kłamstwo nabiera zupełnie nowego znaczenia, co nie oznacza jednak, że staje się mniej klarowna. Kiedy widzom wydaje się, że już poznali całą prawdę, finał zaskakuje.

"Prawda" nie jest debiutem reżyserskim Malajkata, który po raz kolejny udowodnił, że sprawdza się zarówno w roli aktora, jak i reżysera. Wykorzystał tekst Zellera do maksimum, wydobywając z dialogów to, co najważniejsze, a resztę pozostawiając w sferze dopowiedzeń. Można powiedzieć, że śmiech widzów dopełnia kształt spektaklu i w pewien sposób "puentuje" niektóre sceny. Francuski dramat jest więc z jednej strony komedią lekką i przyjemną - w sam raz na długie zimowe wieczory. Z drugiej strony pozostawia jednak pewien niepokój - każdy z nas przecież czasem przyznaje się do kłamstwa albo kłamie, że nie kłamie. Czym zatem jest prawda? Czym kłamstwa i ich konsekwencje? Czym gra pozorami? Z tymi pytaniami jesteśmy pozostawieni, gdy światła na scenie zgasną i opadnie kurtyna. Czy prawda nas wyzwoli?

Magdalena Boczkowska
www.artpapier.com
14 marca 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...