Carmen - nowa odsłona

"Carmen" - Teatr Muzyczny w Lublinie

Zakulisowe wieści dochodzące z Teatru Muzycznego głosiły, że od początku lutego cały zespół bardzo intensywnie szlifował francuszczyznę. A to z powodu pierwszych w tym roku spektakli opery Carmen, która od walentynkowego weekendu poczynając będzie na lubelskiej scenie.

Podobno - nadal powołuję się na wieści zza kulis - przygotowaniom do tych historycznych spektakli towarzyszyła niemała trema, która dosięgła niemal wszystkich artystów. Być może było tak rzeczywiście, ale na pierwszym piątkowym przedstawieni numer 48. Zwracała uwagę świeżość, z jaką cały zespół wykonawców - od solistów poczynając, a na balecie kończąc - podszedł do utworu tyle razy już przecież wykonywanego. 

O wysokim poziomie spektaklu zadecydowała bez wątpienia obsada, którą wybrano wyjątkowo starannie. O rolę tytułową byłem spokojny z góry; Carmen w wykonaniu Elżbiety Kaczmarzyk-Janczak to bowiem kreacja znakomita, i tak też było tym razem. Wysokie oczekiwania - oparte na znajomości jego roli - spełnił także Tomasz Janczak jako Don Jose. Pełnej satysfakcji dostarczyli mi również artyści, których miałem okazję słuchać i oglądać po raz pierwszy: Andrzej Witlewski (Escamillo) i Karolina Gorgol-Zaborniak (Frasquita); oboje świetnie śpiewający i bardzo wyraziści aktorsko. 

Ale szczególne słowa uznania rezerwuję tym razem dla artystki występującej gościnnie - Urški Arlič Gololičič (Micaela). Młoda słoweńska śpiewaczka zachwycała urodą głosu, kulturą wokalną oraz najwyższej próby aktorstwem. Sprawiała wrażenie, jakby w lubelskiej realizacji występowała od zawsze. A jej arii z III aktu chciałoby się słuchać w nieskończoność. Nie dociekałem, ile kosztowało sprowadzenie jej do Lublina, ale pewne jest, że warta była każdego wydanego eurocenta

Andrzej Z. Kowalczyk
Kurier Lubelski
15 lutego 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia