Casting w Słupsku

przesłuchania do musicalu "The sound of music"

Pięć dni na deskach słupskiego Nowego Teatru, a także w sali widowiskowej w Gminnym Centrum Kultury i Promocji w Kobylnicy dziewczynki i chłopcy skakali, tańczyli, śpiewali, krzyczeli i grali. Wszystko po to, by móc wziąć udział w najnowszym przedstawieniu Nowego Teatru - polskiej prapremierze broadwayowskiego musicalu "The sound of music" ("Dźwięki muzyki").

Realizatorzy przedstawienia szukali odtwórców ról dzieci głównego bohatera. 

- Ocenialiśmy możliwości taneczne i wokalne kandydatów, ich zachowanie na scenie, odwagę, ale również osobowość i charakter - wymienia Zbigniew Kułagowski, dyrektor Nowego Teatru, a jednocześnie reżyser przedstawienia.

Obok niego w komisji oceniającej były jeszcze Monika Zytke, pedagog i dyrygent, oraz Magdalena Witczak, śpiewaczka i pedagog.

Obie będą pracowały nad wokalnym i scenicznym przygotowaniem grupy dzieci. - Muzyka w tym spektaklu jest trudna, dzieci muszą się nauczyć śpiewania na głosy - zapowiada Monika Zytke.

- Czeka je ciężka praca, tu nie będzie miejsca na fochy.

- Widzimy jednak, że zgłosiły się osoby z talentem, z którymi moglibyśmy pracować - mówi Magdalena Witczak.

Każdy uczestnik castingu miał nadzieję, że znalazł się właśnie w tej grupie wybrańców.

- Czuję, że mogłam dać z siebie więcej, ale ogólnie jestem z siebie zadowolona - mówiła po zejściu ze sceny 15-Ietnia Oliwią Gorzeń ze Słupska. - Najtrudniejszy byl dla mnie taniec. Musiałam zatańczyć polkę, a na to nie byłam przygotowana. Kiedyś oglądałam "Dźwięki muzyki" i bardzo chciałabym zagrać jedną z córek głównego bohatera. Na scenie grałam już jako aktorka, lubię też śpiewać. Może mam szansę na rolę.

Gdy pozostałe dzieci i młodzież prezentowali się publiczności, ich rodzice mogli tylko ściskać kciuki za swoje dzieci.

- Bardzo chciałabym, żeby synowi się powiodło. To artystyczna dusza. Od kilkunastu już lat śpiewa w chórze, przecieżmuzykajest całym jego życiem. Ja widzę go w tym spektaklu. Mam nadzieję, że komisja stwierdzi tak samo - mówiła Jolanta Kopacz ze Słupska, mama 18-letniego Wojciecha.

Podczas pięciu castingów komisja przesłuchała 110 osób. Niektóre prezentowały się kilkanaście minut, inne schodziły ze sceny już po kilkudziesięciu sekundach.

Do obsadzenia jest osiem ról dziecięcych. Ponieważ obsada ma być podwójna, szansę na pracę przy spektaklu będzie miało 16 młodych aktorek i aktorów. Jednak utalentowanych kandydatów było znacznie więcej.

- Wstępnie wybraliśmy około 30 osób. Poinformujemy je na początku przyszłego tygodnia i zaprosimy do udziału w drugim etapie - mówi Zbigniew Kuła-gowski. - Najwięcej mieliśmy
kandydatów w wieku 12-14 lat. Starszych i najmłodszych nieco mniej, ale wiemy już, że uda nam się obsadzić każdą z postaci. Na początku września spotkamy się z wybranymi dziećmi na warsztatach z choreografem. Po nich zdecydujemy, którym dzieciom zaproponujemy konkretne role. Zaraz po tym rozpoczniemy pracę nad przedstawieniem. 

"The sound of music" to wzruszająca historia wdowca, oficera austriackiej armii, który szuka opiekunki dla siedmiorga dzieci. Najlepsza okazuje się nowicjuszka z pobliskiego klasztoru. Między nią a podopiecznymi rodzi się niemal rodzinna więź. Uczuciem obdarza ją również jej pracodawca. Dla niego dziewczyna rezygnuje z zakonu.

Premiera musicalu planowana jest na marzec przyszłego roku. Słupski Nowy Teatr ma wyłączność na granie tego tytułu w naszym kraju.

Daniel Klusek
Głos Pomorza
11 lipca 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia