Chapeaux bas?

17. Międzynarodowa Konferencja Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki Tanecznej

Spektakl "O sounds" stanowi kolejną odsłonę twórczości azjatyckich artystów, jaką można było zobaczyć w ramach XVII Międzynarodowej Konferencji Tańca. Głosy szepczące w kuluarach donosiły, iż propozycję zaprezentowaną przez T.H.E. Dance Company można porównać do zeszłorocznego Kibbutz Contemporary Dance Company. Czy stanowisko to jest słuszne? Każdy z nas powinien osądzić indywidualnie

Spektakl ten jest nową interpretacją i ponownym odczytaniem „Old Sounds” z 2008 roku. Założeniem choreografa Kuik Swee Boon’a było stworzenie spójnej, lecz jakże eklektycznej kompozycji dźwięków bazującej na połączeniu odgłosów współczesnego świata, ludowych pieśni oraz dialektach, którym grozi zapomnienie. Wszystko to zostało wzbogacone o multimedialne wizualizacje, podnoszące atrakcyjność dzieła i wprowadzające je w świat nowych mediów.

Niepokojące odgłosy dobiegające ze sceny dało się słyszeć jeszcze w trakcie wchodzenia na widownię i zajmowania miejsc. Po chwili na scenie można było dostrzec kolorową wizualizację, której estetyka była podobna do komiksowej. U stóp materii, na której wyświetlano projekcję leżała kobieta w brązowej, etnicznej sukience, która powoli wprawiała w ruch swe ciało. Jej wzrok nieustannie skierowany był w górę, jakby patrzyła na coś, co jest jeszcze niedostrzegalne dla widzów. Po tańcu wycofuje się powoli w cień, a jej miejsce zajmują inni tancerze, koncentrujący się wokół projekcji, stanowiącej być może słup totemowy. Ciekawym zabiegiem choreograficznym było użycie płachty, na której pojawia się feeria barwnych obrazów, jako całunu, którym tancerka okrywa ciało tancerze, a ten odchodzi w zapomnienie. Nieco później materia jest ona podnoszona, a pokurczony człowiek, przypominający przestraszonego robaka ucieka w popłochu. Kres tańca przynosi powolne wycofywania się tancerzy do drugiego planu oraz wolne znikanie za półprzezroczystą materią dekoracji. Efektowny jest także następujący po tej scenie taniec nomadów z chustami, artefaktami pochodzącymi z innego życia. Po zakończonym rytuale na scenie gości pustka, przepełniona metalicznymi odgłosami zmieszanymi z dźwiękami wydawanymi przez urządzenia elektroniczne, którą przełamuje szybkie wtargnięcie tancerzy. Nie zatrzymują się oni jednak w przestrzeni gry, biegną przed siebie w chaotycznym szyku, tak szybko, jak wartki jest nurt mijającego życia. Muzyka drażniąco ponawia się, jakby płyta zacięła się w staromodnym gramofonie.

Frapującym epizodem jest scena, w której tancerze zapatrzeni w dal nagle unoszą na barkach kobietę, która sztywnieje, upodabniając się do trupa. Niemal zahipnotyzowani płynnie poruszając się, znikają w pogrążonej w mroku scenie. Po chwili ciemność rozjaśnia wizualizacja ukazująca postaci ludzkie, które delikatnie spadają z góry, przemierzając przestrzeń zaimprowizowanego tunelu, który wiedzie do jakiegoś, trudnego do określenia TAM, zupełnie innego od TU scenicznej akcji. Zważywszy na finał poprzedniej sceny można podejrzewać, iż tunel ten stanowi element drogi życiowej człowieka. Może być strefą przejściową między światem ziemskim a niebiańskim. Wizualizacja ukazuje mnogość obrazów, będących zrzutowaniem scen z życia ukazujących się człowiekowi w momencie zagrożenia życia, czy przed śmiercią. Kolejne sceny także zmuszają do refleksji. Ukazują stosunki społeczne zachodzące we współczesnym społeczeństwie. Ludzie pozornie bliscy sobie nie zwracają na siebie uwagi, mijają się, lecz skrycie obserwują. W miarę rozwoju scenicznej akcji wizualizacja zmienia się, ukazuje wyimki z życia wspólnoty, która tańcząc w zrujnowanym domu, tańczy na zgliszczach historii. Pod koniec spektaklu choreografia staje się bardziej ekspresyjna, wzbogaca się o elementy parterowania oraz nowe układy przestrzenne. Tworzona jest np. wieża z nóg, na której szczycie zasiada jedna z tancerek. Pojawia się także postać mężczyzny, który zdejmuje etniczne ubranie, przebierając się we współczesne spodnie oraz koszulę. Historia została przepracowana. Zdaje się, że ze sceny płynie mentalny głos mówiący : rozpoczęła się nowa era, ale nie zapominajmy o wartościach konstytuujących naszą kulturę. Dlatego też ważnym elementem spektaklu są dwie pieśni ludowe, przypominające nieco rodzaj dziecięcej wyliczanki, które można ocalić od zapomnienia przekazując oralnie potomnym.

Dominantą spektaklu jest ciągle powracający motyw człowieka refleksyjnego, przyglądającego się sobie, światu, wybiegającego myślami w przyszłość. Najlepiej można to dostrzec w postawie reprezentowanej przez kobietę, która krążąc po scenie nieustannie przygląda się innym bohaterom scenicznej akcji, a nawet zwraca swój taksujący wzrok w kierunki widowni. Podobna jest do Agnes, córki Indry z ekspresjonistycznego dramatu „Gra snów”, stworzonego w 1901 roku przez szwedzkiego dramaturga Augusta Strindberga. Agnes zstępuje z nieba, by poznać losy ludzi oraz doświadczyć tego, o czym do tej pory jedynie słyszała. Wędruje przez świat doświadczając ludzkiej niedoli. Podobnie dzieje się z tancerką, której rola polega na dokładnym obserwowaniu scenicznej akcji. Można jednak zauważyć, że poza codzienną rzeczywistością dostrzega ona jeszcze coś innego, coś co czai się za kulisami, a składnia do refleksji. Również pod względem kompozycji narracyjnej spektakl „O sounds” posiada liczne konotacje z wspomnianym dramatem. W głównej mierze przejawia się to w tym, że dramat powstał dzięki zestawieniu scen, mających miejsce w umyśle artysty, poety. Seria krótkich historii została połączona w całość dzięki logice obrazów. Podobny zabieg zastosowano w spektaklu.

Efektowne zakończenie na pewno długo pozostanie w pamięci większości widzów. Może także zapisać się w umyśle spektatora powidokiem przypominającym scenę, w której kobieta klęczy na pogrążonej w mroku scenie. Jedynym źródłem rozświetlającym ciemność jest snop światła padający na tancerkę z góry. Po chwili jednak blask zanika, pozostawiając jedynie boski promień, niknący w kobiecej dłoni wystawionej ku niebu, którą charakteryzuje gest otwartości. Scena ta przypomina nieco fresk z Kaplicy Sykstyńskiej przedstawiający „Stworzenie Adama” autorstwa Michała Anioła. Snop światła może wyobrażać boską iskrę, tchnienie życia, które najwyższy byt zsyła na ziemię, ustanawiając kosmiczną łączność. Symboliczne przedstawienia kratofianii, czyli sacrum pod postacią mocy wyobrażonej za pomocą linii światła.

Ciekawe rozwiązania budzące wiele skojarzeń okraszone nowomedialnością przesądzają o oryginalności spektaklu i wysokiej wartości artystycznej zaprezentowanej przez T.H.E Dance Company.

T.H.E. Dance Company (Singapur)  "O sounds"

Magdalena Mikrut-Majeranek
Fabryka Tańca - Gazeta Festiwalowa
8 lipca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia