Chcę przenieść widza w swój magiczny świat

rozmowa z Markiem Kołbukiem

Rozmowa z Markiem Kołbukiem, załozycielem Teatru MOMO.

Skąd się wziął pomysł na stworzenie tak niezwykłego teatru?

Moja przygoda z teatrem zaczęła się przypadkowo. Po szkole podstawowej zdawałem do III Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Batorego w Chorzowie-Batorym do klasy o profilu dziennikarskim. Jednak tak się stało, że się nie dostałem na ten swój wymarzony profil. Okazało się, że się, że w klasie teatralnej jest niedobór szczególnie chłopców i zaproponowano mi zmianę profilu. Zgodziłem się i tak się znalazłem w klasie teatralnej. Zaraz na początku roku szkolnego wyjechaliśmy na festiwal teatralny do Sanoka. Właśnie tam po raz pierwszy zetknąłem się z teatrem niezależnym, autorskim.

Z teatrów, które tam zobaczyłem dwa wywarły na mnie szczególne wrażenie. Był to Teatr Snów z Gdańska i Teatr Derevo z Rosji. Byłem tym zafascynowany. Zacząłem jeździć na warsztaty z plastyki ruchu, ciała i właśnie wtedy odkryłem ze teatr można robić inaczej. Dotarło do mnie, że można stworzyć teatr gdzie emocje można wyrażać ciałem starając się pobudzić wyobraźnię i emocje widzów. Zaczynało mnie to wciągać.

Jeździłem na warsztaty, robiłem spektakle. W czasie studiów na kulturoznawstwie o specjalności teatralnej zdobyłem tez podwaliny teoretyczne niezbędne w procesie budowania własnego teatru. Ta potrzeba stworzenia tego swojego magicznego miejsca we mnie dojrzewała i właśnie na studiach postanowiłem to sformalizować. Poznałem wtedy mojego przyjaciela Wojtka Guzgana, poźniej Sebastiana Niemca, z którymi teraz tworzymy Teatr Momo.

Często spotykam się z pytaniami czy to jest teatr offowy, alternatywny? Odpowiadam, że nie do końca. Alternatywa musi być do czegoś, a my z niczym nie walczymy, nie negujemy teatru instytucjonalnego. Ja wolę mówić, że mój teatr to teatr autorski, teatr emocji i wyobraźni. Lubię przyjść do teatru jak do magicznego miejsca i poczuć w nim coś magicznego, przenieść się do innej krainy. Poczuć, że ktoś mnie za sobą niesie symbolami, marzeniami, emocjami. I robiąc swoje spektakle chcę przenieść widza właśnie w ten swój magiczny świat. Już od momentu wejścia na sale widz spostrzega, ze dzieje się coś niezwykłego. Muzyka i odpowiednie światło sprawiają, że widz czuje, że przekracza granice sacrum i profanum. Chcę też, żeby coś z naszych spektakli w ludziach zostało. Dlatego podczas naszych spektakli nacisk kładziemy na ciąg emocjonalno-uczuciowy, żeby wzbudzić w widzach emocje. Nie staramy się epatować ze sceny „słusznymi i jedynymi poglądami”. Poruszamy tematy, emocje, pytania, które są istotne dla każdego z nas – dla każdego człowieka, jednakże nie narzucamy jedynej właściwej odpowiedzi.

Dlaczego Teatr Momo?

W 2003 roku stwierdziłem, że do tego, co robimy najlepiej będzie pasować nazwa MOMO. Nazwa ta ma trzy źródła. Czytałem kiedyś piękną książkę dla dzieci, pt: „ Momo- opowieść o dziewczynce, która uratowała świat przed złodziejami czasu”. To jest bajka dla dzieci, ale odnalazłem w niej bardzo dużo symboliki i odniesień do świata dorosłych…Wyobraźnia pracowała mi na pełnych obrotach i chciałem właśnie żeby to samo odczuwali widzowie podczas naszych spektakli.

Drugim powodem, dla którego wybrałem tą nazwę było to, że zgłoski „mo”, „ma” to są takie pierwsze dźwięki, jakie wypowiada małe dziecko. Ono tak naprawdę nie wie, co one znaczą, ale kojarzy je z pozytywnymi emocjami, poczuciem bezpieczeństwa.

Kiedyś fascynowałem się postacią Antoine Araud- francuskiego reformatora teatru. Kiedyś w francuskiej telewizji oglądałem o nim materiał „Powrót Artauda la Momo”. Artaud przebywał pod koniec swojego życia w zakładzie psychiatrycznym, gdzie chorych psychicznie leczono elektrowstrząsami. Okropne warunki. I właśnie w tym dokumencie było wyjaśnione że mamrotanie to takie mówienie do siebie chorych psychicznie, coś, co z nich wypływa i chcą przekazać otoczeniu – stąd tez w tytule „MOMO” – takie właśnie emocjonalne, podświadome wyrażanie czegoś. Dla mnie w osobach chorych psychicznie fascynujące jest to, że żyją w swoim świecie, do którego inni nie mają dostępu. Jednakże ich świat jest tez piękny, przez to ze częstokroć nacechowany pozytywnie, tylko my – „normalni” – nie mamy do tego świata dostępu. My jako teatr MOMO czasem czujemy się trochę jak „wariaci”, gdy wystawiamy całkiem inny spektakl. Jednakże staramy się właśnie udostępnić ten nasz świąt innym – zaprosić widzów, pozwolić im poczuć emocje, doznać czegoś magicznego. Z tych trzech powyższych historii właśnie zaczerpnąłem nazwę dla naszego Teatru. Jednakże najważniejsze jest to Co się dzieje podczas spektakli.

Jak jesteście przyjmowani przez publiczność? 

Bardzo ciepło, z dużym zainteresowaniem i zrozumieniem. Jak po spektaklu rozmawiamy z widzami to czasem ktoś zapyta, o co nam tak naprawdę chodziło w naszym przedstawieniu? Wtedy pytam, co oni czuli oglądając? I wtedy najczęściej pada pytanie, – ale nie wiem czy dobrze czułem, czy dobrze to odebrałem? Mówię im, że to nie jest matematyka, uczucia, emocje – pewien rodzaj prawdy który poczułeś jest najważniejszy, a że będzie bardzo osobisty, subiektywny – to nie znaczy że zły.. Każdy przychodzi, ogląda i wyciąga własne wnioski. Każdy może poczuć inne emocje, ale też każde z tych emocji będą prawdziwe…Myślę, że spotykamy się ze zrozumieniem, bo razem z widzami czujemy to samo, podobne mamy skojarzenia, przezywamy wspólna magiczna podróż, i każdy z tej podróży wynosi podobne zrozumienie, odczucia, wartości. Co ważne, większość z naszych widzów, nosi w sobie później, po spektaklu tą myśl, uczucie. Temat, który poruszyliśmy wzbudza dyskusje, zastanowienie, reakcję. To jest bardzo pozytywne. 

Gdzie występujecie? Czy macie swoja siedzibę? 

Tu jest mój odwieczny problem. Mam nadzieje, że w tym lub najpóźniej w przyszłym roku będziemy mieli swoja siedzibę. Na razie korzystamy z uprzejmości Domu Kultury Batory w Chorzowie, gdzie robimy próby i premiery. Najczęściej jest tak, że premierę robimy właśnie w DK Batory a potem jedziemy ze spektaklem w Polskę i tak naprawdę częściej gramy w Polsce niż na Śląsku. Bardzo chciałbym żebyśmy mieli w końcu własne miejsce. Uważam bowiem, że teatr autorski, offowy, często jest utożsamiany z teatrem amatorskim, ubogim. A przecież tak nie jest, tak nie powinno być. Teatr nieinstytucjonalny, z etatami, finansowany ze środków publicznych, z artystami posiadającymi dyplomy, jest w swoim administracyjnym funkcjonowaniu inny od teatrów alternatywnych, niezależnych, offowych. Jednakże nie zwalnia to tych właśnie prywatnych teatrów, własnych grup bycia profesjonalnym w swojej formie i treści. Istnieje wiele grup, teatrów w Polsce, które właśnie się tym charakteryzują – profesjonalnym, rzetelnym podejściem do wykonania. I tak właśnie powinno być – jeżeli coś robisz – rób to jak najlepiej potrafisz, staraj się dążyć do doskonałości. Nie można stawiać widza, w sytuacji gdzie pewne braki – czy to w wykonaniu, czy w przekazie, będzie się tłumaczyło tym że teatr jest alternatywny. Dlatego też dążę do tego, żeby TEATR MOMO miał własną siedzibę, salę, gdzie będziemy mogli w odpowiednich warunkach spotkać się z widzem. Żeby TEATR MOMO był jak najbardziej wiarygodny dla widza.

Jakie Teatr Momo ma najbliższe plany artystyczne? 

W czerwcu chcielibyśmy zrobić spektakl plenerowy. Graliśmy już spektakle w plenerze, ale to były nasze normalne spektakle przeniesione w plener. Teraz chcemy zrobić widowisko typowo plenerowe.

Pracujemy też nad kolejną premierą. Chciałbym żeby to był spektakl bardzo pozytywny. Taki, który przypomniałby ludziom jak dużo dobra i piękna jest w nas, o czym, na co dzień coraz częściej zapominamy…Mam wrażenie, że zbyt dużo negatywnych emocji w nas ostatnio buzuje i chciałbym to trochę „wyciszyć”, wnieść odrobinę pozytywnych emocji, uśmiechu, wartości.. Może jestem trochę jak Don Kichot, który też był idealistą i optymistą, dlatego roboczy tytuł właśnie Don Kichot.

Kolejnym celem jest zaprezentowanie naszej twórczości za granicą. Czynimy już pewne starania. Ze względu na naszą stylistykę, brak bariery językowej, jesteśmy w stanie dotrzeć do widza na każdej długości geograficznej.

Zapraszam na nasze spektakle, warsztaty, w przyszłości do naszej siedziby....do magicznego świata TEATRU MOMO.

WWW.TEATRMOMO.PL

Iwona Knopik
Dla Dziennika Teatralnego
27 marca 2010
Teatry
Teatr MOMO
Portrety
Zofia Zawadzka

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia