Chcę współtworzyć teatr potrzebny i piękny

rozmowa z Izabelą Walczybok

Rozmowa z Izabelą Walczybok, aktorką, animatorką kultury w Teatrze Śląskim.

Marta Odziomek: Skąd zrodził się pomysł „Dzieci z ulicy Teatralnej”?

Izabela Walczybok: Zrodził się z pewnej obserwacji. Otóż, w ubiegłym sezonie, podczas obchodów 101 rocznicy powstania Teatru Śląskiego przebrałam się za pozytywkę – stanęłam na krzesełku i zapraszałam gestem mima gości wchodzących do teatru na spektakl. I w pewnym momencie ujrzałam jak przez drzwi teatru do środka zaglądają dzieci. Pomyślałam sobie wówczas: „O! Dzieci z Teatralnej!” (z ulicy, znajdującej się koło Teatru Śląskiego – przyp. red.). I to był ten właśnie moment, kiedy pomyślałam sobie, żeby właśnie te dzieci mieszkające przy Teatrze Śląskim zaangażować w działania teatralne. Zachęciła mnie do tego ich ciekawość. Wyszłam do nich z własnym pomysłem. Taka zresztą powinna być rola animatora kultury, na którym to stanowisku pracuję od września: wychodzić z ofertą do ludzi, a nie siedzieć i na nich czekać, aktywizować ich poprzez zachęcanie do działań, pomnażać ich ciekawość i pobudzać zainteresowania. W przypadku pracy nad „Dziećmi z ulicy Teatralnej” mam do czynienia z praktyczną edukacją teatralną. W trakcie tworzenia projektu dzieci, które wcześniej nie miały możliwości uczestnictwa w działaniach teatralnych, poznają tajemnice tworzenia teatru. Taka edukacja będzie mieć istotny wpływ na życie tych młodych ludzi w przyszłości. Mam nadzieje, że moi dzisiejsi uczniowie będą w przyszłości uczestniczyć w kulturze – chodzić do teatru, poznawać różne rejony sztuki, interesować się światem.

M.O.: Jak powstał scenariusz spektaklu?

I.W.: Zaczęłam po prostu spisywać wszystkie pomysły, jakie w danym czasie przychodziły mi do głowy. Myślę obrazami i jak widzę jakiś obraz, to go zapisuję. Potem zaczynam snuć historię. Tworząc projekt „Dzieci z ulicy Teatralnej” chciałam wyjść poza mury Teatru Śląskiego, wykorzystać to co mamy na miejscu – dom, gmach teatru, róg ulicy Teatralnej no i rzekę Rawę! Z tej oto Rawy powychodziły różne osobliwości – postaci z legend i podań śląskich tzw. straszki śląskie – „Meluzyna”, „Podciep”, „Panny Wodne”, „Utopiec” czy „Mściwa Poetnica”. Drugą grupę postaci tworzą „Dzieci z ulicy Teatralnej”. Połączyłam legendę z rzeczywistością i wyszło, mam nadzieję, interesujące widowisko. 

M.O.: Kto, oprócz dzieci, bierze udział w tym projekcie?

I.W.: Do udziału w projekcie zaprosiłam różne środowiska m.in. panie z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Jedna z nich gra babcię Milę, która posługuje się czystą gwarą; druga to babcia Zosia posługująca się językiem literackim. W projekcie biorą również udział dziewczęta z gimnazjum występujące jako panny wodne – mają przepiękny układ choreograficzny i zaprezentują go do muzyki Bogdana Mizerskiego, z którym współpracuję od wielu lat i którego muzyka bardzo nadaje się do naszych działań. Poza tym w projekcie udział biorą studenci Studium Teatralnego przy Teatrze Śląskim, którzy niejako ciągną ten spektakl tzn. pomagają i ośmielają dzieci do wejścia w role i do interakcji z publicznością. Muszę przyznać, że wszyscy fantastycznie się ze sobą zintegrowali. 

M.O.: Czy akcja Dzieci z ulicy Teatralnej jest akcją jednorazową, czy też będzie jakaś kontynuacja? 

I.W.: Trudno powiedzieć, czy będzie to występ jednorazowy, czy nie. Na pewno przedstawimy nasz projekt w ramach Dni Teatru Śląskiego 5. czerwca o godzinie 18.00. Osobiście nie chciałabym zakończyć owej edukacji teatralnej na zrobieniu tylko jednego projektu. To jest jeden z projektów, który – mam nadzieję – pociągnie za sobą kolejne. Chcę współtworzyć z ludźmi z różnych środowisk teatr aktywny, praktyczny, potrzebny i piękny.

M.O.: Dziękuję bardzo za rozmowę.

Marta Odziomek
Dziennik Teatralny Katowice
5 czerwca 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia