Chłopiec grubą krechą malowany

11. Festiwal Dramaturgii Współczesnej Rzeczywistość Przedstawiona

"Chłopiec malowany" w reżyserii Piotra Ratajczaka to spektakl Teatru Polskiego z Poznania zaprezentowany trzeciego dnia XI Ogólnopolskiego Festiwalu Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistosć przedstawiona". Napisany przez Piotra Rowickiego tekst, który zwyciężył w Konkursie Dramaturgicznym "Metafory rzeczywistości" przenosi nas w świat żołnierskiego życia, w którym bohaterska śmierć jest więcej warta od najbardziej przyzwoitych uczynków. Trudno jednak dopatrzeć się w przedstawieniu klarownego przesłania i głębi

Siedząca przy stoliku kobieta (Barbara Krasińska) wykonuje mechaniczne ruchy - prasowanie koszul dla męża, a następnie dla syna (obaj byli żołnierzami) przez wiele lat było jednym z jej podstawowych obowiązków, przez pryzmat których oceniała swoją wartość, przydatność dla rodziny i ojczyzny. Kiedy w jej domu zjawiają się dwaj koledzy Jacka (Michał Kaleta, Piotr B. Dąbrowski) matka wie, że przyszli poinformować ją o najgorszym. Częstuje ich tradycyjnym polskim rosołem, by odwlec moment, w którym usłyszy okrutną prawdę. Gdy w końcu jest zmuszona przyjąć do wiadomości, że syn poległ na służbie, strzałem z pistoletu zabija jednego z posłańców.

Dalsze wypadki wydają się jedynie chaotycznym ciągiem wyrzucanych słów, trudno bowiem dociec, w kierunku jakiej puenty zmierza sceniczna opowieść. Wysłuchujemy szeregu cytatów z przemówień i wypowiedzi polskich wodzów oraz osób kojarzonych z wojną (Stefan Grot-Rowecki, Józef Haller, Józef Piłsudski, a nawet reżyser Władysław Pasikowski), patrzymy na oswajanie strachu, by w końcu przekonać się, że dla żołnierza najważniejsza jest pośmiertna sława. Wizycie złożonej matce przygląda się duch Jacka (Paweł Siwiak), którego głos usłyszymy pod koniec spektaklu. Snuje się pomiędzy postaciami przyglądając się ich niezrozumiałym poczynaniom. W końcu wyzna rodzicielce, że wcale nie zginął od wybuchu miny - jak utrzymywali dwaj żołnierze, lecz zwyczajnie zdezerterował. Piękna śmierć okaże się mitem - kolejną fikcją, jaką żyją uwięzione w koszarach kobiety miesiącami oczekujące na bliskich sercu mężczyzn. 

Scenografia składa się z dwóch elementów - stołu i krzeseł, przy których siedzi kobieta i jej goście oraz z trzech ścianek zbudowanych z sześciennych kostek, na bokach których widnieją sylwetki osób ważnych dla polskiego życia politycznego. Widzimy m.in. twarz Lecha Wałęsy, Lecha Kaczyńskiego, Bronisława Komorowskiego, Józefa Piłsudskiego, Wojciecha Jaruzelskiego, Leszka Millera, Jana III Sobieskiego, Bolesława Chrobrego, Aleksandra Kwaśniewskiego, Jana Pawła II, a nawet Matki Boskiej, która - jak głosi legenda - podczas potopu szwedzkiego nakryła Klasztor Jasnogórski swoim płaszczem chroniac go przed oblężeniem. W takim anturażu doświadczony żołnierz poucza kadeta pomagając mu przystosować się do koszarowego życia i przygotować do złożenia wizyty kobiecie, która straciła ukochane dziecko. Niestety prócz przekazania bolesnej wiadomości w przedstawieniu niewiele się dzieje, historia nie zyskuje wymiaru uniwersalnego, trudno także doszukać się jasnego przesłania lub myśli przewodniej, która mogłaby stanowić punkt wyjścia do głębszej interpretacji. Oglądamy historię, która nie bawi, nie wzrusza, nie pozostawia także miejsca na domysły, widzimy bowiem zamkniętą opowieść o tym, jak trudno być matką żołnierza. Przedstawienie wieńczy scena, w której duch Jacka rozbija konstrukcję zbudowaną z sześcianów by wyrazić swój gniew, trudno jednak stwierdzić przeciw czemu buntuje się poległy żołnierz. Opuszczmy teatr nie bardzo wiedząc, co począć z opowiedzianą historią.  

„Chłopca malowanego” trudno uznać za spektakl udany. Podstawowym tworzywem języka teatralnego jest metafora, której w przedstawieniu wyraźnie zabrakło. Nawet pretensje syna, któremu rodzice nie pozwolili na realizację marzeń (chciał skończyć szkołę muzyczną, jednak musiał iść w ślady ojca) nie nadały historii uniwersalnego wydźwięku sprawiając, że opowieść potraktować można jedynie w kategorii anegdoty z żołnierskiego życia. To jednak za mało, by uznać przedstawienie za coś wiecej niż sprawozdanie z obfitujacego w niefortunne zdarzenia dnia.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Katowice
19 października 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia