Chłopiec-jeż na nowym świecie

"Jeż" - 16. Dziecięce Spotkania Teatralne

Na gliwickiej scenie przy Nowym Świecie wystąpił Teatr Animacji z Poznania. Spektakl "Jeż" został zaprezentowany z okazji XVI Dziecięcych Spotkań Teatralnych w Gliwicach.

Przedstawienie „Jeż” niewątpliwie porusza bardzo istotny i trudny – zarówno dla dzieci jak i dorosłych – temat adopcji. Pomysł zainscenizowania bajki o właśnie takim problemie jest doskonałym pomysłem. A zainspirowanie książkami Katarzyny Kotowskiej: „Jeż” oraz „Wieża z klocków” na pewno stanowiły odpowiednią podstawę tejże opowieści. Jednakże wszelkie dobre i szlachetne intencje mogą zostać niedocenione, jeśli sztuka pokazywana jest nieodpowiedniemu odbiorcy.

Owszem, nikt nie powiedział, że bajki dla dzieci muszą bawić i śmieszyć. Jednak po reakcji młodej gliwickiej publiczności nie można oprzeć się wrażeniu, że gdzieś został popełniony błąd. Bowiem spektakl okazał się dla nich nie tyle za trudny, co za poważny i nudny.

Ciekawą była metafora chłopca-jeża o imieniu Piotruś (Elżbieta Węgrzyn), który ma problem z odnalezieniem się w nowych warunkach, w jakich się znalazł w adoptowanej rodzinie. Jeż nie był przyzwyczajony do okazywania miłości ze strony matki (Mariola Ryl-Krystianowska) czy zainteresowania ojca (Marcin Ryl-Krystianowski), dlatego przy wszelkim ciepłym geście z ich strony boleśnie ranił bliskich. Dopiero po upływie długiego czasu nauczył się, czym jest rodzina, jak bardzo jest ona ważna, a to doprowadziło do pobudzenia się w nim miłości. Wyszeptanie słów – kocham cię – jest trudne i krępujące dla kogoś, kto zbyt wiele przeżył, jak na swój młody wiek. Historia kończy się optymistycznie – Piotruś traci kolce i dorasta w szczęśliwej rodzinie.

Janusz Ryl- Krystianowski zdecydował się na zastosowanie lalek, niewiększych niż 40cm, co z odległości dużej widowni było sporym dyskomfortem. Jednak rekompensatą mieli być wprowadzeni na scenę aktorzy (ubrani w szaroniebieskie kostiumy), którzy nie tyle animowali lalki, co odgrywali konkretne postaci, co od razu zastanowiło nad sensem ogrywania lalek.

Dzieci nie były zbyt zainteresowane tą opowieścią, niestety nie zostało też nic zrobione, żeby przykuć ich uwagę. Monotonna muzyka i przygaszone reflektory wprowadziły dość senną atmosferę. Nie pomogły również proste dialogi. Dzieci nie dostały szansy na otwarcie się na teatr, nie mówiąc już o zrozumieniu bardzo pięknej metafory ukutej w szerszym teatralnym kontekście. Być może jest to bajka dla trochę dojrzalszych widzów.

Anna Broniszewska
Dziennik Teatralny Katowice
19 marca 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...