Chłopy i baby

"Chłopi" - reż. Krzysztof Garbaczewski - Teatr Powszechny w Warszawie

Zgodnie z przedpremierowymi zapowiedziami Garbaczewski sięgnął po czterotomowe dzieło noblisty, gdyż "jest nie tylko ciekawym, niemal etnograficznym, zapisem przeszłości, ale ukazuje też korzenie naszej mentalności i wzajemnych relacji", "konfrontując gromadę z jednostką, odsłania brutalność relacji społecznych bazujących na wykluczeniu i ostracyzmie".

Niebagatelne było również i to, że "Myśl ekologiczna jest wciąż w Polsce słabo obecna, a tu nagle da sieją odkryć w tekście Reymonta", bohaterowie zaś "raz są postaciami, raz chmurami, pogoda determinuje ich działania, ich życie". Wszystkie wspomniane wątki, z chmurami włącznie, są w 3,5-godzinnym spektaklu obecne, ale każdy w przebłysku, bez pogłębienia, to kalejdoskop scen - skojarzeń na temat ludowości dawnej i dzisiejszej, mniej bądź bardziej bezpośrednich odniesień do powieści i mnogości tonów. Aktorzy czytają powieściowe opisy przyrody, zbiorowość żydowska tworzy gimnastyczne układy, walka lipieckich kobiet z Jagną i jej matką przypomina azjatyckie kino akcji. Jest tu miejsce i na przerażająco-śmieszne kazania księdza, i na pogoń za elektroniczną świnią, i na gorący romans śledzony przez kamery termowizyjne. To, że ogląda się ten sceniczny miszmasz, niekiedy rysowany zbyt grubą kreską i wywołujący rechot na widowni, z niemal niesłabnącym zainteresowaniem i przyjemnością, jest zasługą tyleż legendarnej już "kosmicznej" wyobraźni reżysera, co charyzmy i oddania wspaniałego zespołu Powszechnego. Chłopów i bab.

Aneta Kyzioł
Polityka
25 maja 2017

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia